DZIWIĘ SIĘ. Gdzie jest Noe?
2016-06-28 2:04:04
Noe to biblijny budowniczy arki, dzięki której udało mu się przetrwać potop, a jednocześnie uratować rodzinę oraz wiele zwierząt. Wiedząc o nadchodzącym kataklizmie, wykazał się on więc zapobiegliwością i pomysłowością.
W świetle ostatniej ulewy, która ponownie zamieniła ulice i chodniki w Legionowie w rwące potoki, pozalewała przejścia podziemne, piwnice domów i garaże, można powiedzieć – szkoda, że nikogo podobnego nie ma dziś w Legionowie. Nasze władze nie wykazują się bowiem w tym względzie ani dalekowzrocznością, ani wyobraźnią.
Najwyraźniej niczego nie nauczyły ich doświadczenia z 2010 r., gdy do podtopień doszło na terenie niemal całego powiatu. Dwie letnie ulewy spowodowały wówczas, że przez wiele tygodni setki domów miały zalane piwnice, a z powodu wysokiego poziomu wód gruntowych trzeba było wstrzymać budowę tunelu na Przystanku. Na granicy Legionowa i Jabłonny, w rejonie ul. Zacisze, na skutek odprowadzania wód opadowych z Legionowa niedrożnymi kanałami, powstało natomiast całkiem duże jezioro.
Władze przebąkiwały wtedy o rozbudowie systemu kanalizacji deszczowej oraz o budowie zbiorników retencyjnych, które w przypadku gwałtownych opadów miałyby przejmować nadmiar deszczówki. Gdy tylko jednak poziom wód gruntowych obniżyły się, natychmiast nasze władze plany te zarzuciły. A w miejscu planowanych zbiorników chciały budować nowe bloki. Całkiem niedawno zastępca prezydenta Marek Pawlak oświadczył nawet, że zbiorniki te nie są już miastu potrzebne. Podobnie jak i kanalizacja deszczowa, która od lat nie jest wcale rozbudowywana.
Przy odrobinie zastanowienia należałoby nawet stwierdzić, że ostatnie zalania, do jakich doszło w wyniku niedzielnej ulewy, to prosta konsekwencja polityki naszych władz. W jej wyniku zabudowywane są coraz większe przestrzenie i ciągle dogęszczana jest zabudowa. Na każdej wolnej piędzi ziemi, w miejscu skwerów, parków i innych terenów zielonych, wylewany jest beton lub asfalt. Nie myśli się przy tym o kanalizacji deszczowej ani o miejscach, gdzie nadmiar wód opadowych mógłby spływać.
Najwyraźniej stan ten będzie trwał, bo gdy tylko wyschną ostatnie kałuże, nasze władze jak zwykle zajmą się laniem wody – czyli tym na czym znają się najlepiej.
MACIEJ LERMAN
Fot. KP PSP Legionowo
1 komentarz
Noego nie ma jest Roman … 🙂