DZIWIĘ SIĘ… I ani dnia dłużej
2018-10-08 8:29:34
Ktoś mądry powiedział kiedyś, że warunkiem dobrych i uczciwych rządów jest to, aby nie były one sprawowane zbyt długo, przez jedną i tę samą osobę. Dwie kadencje, to chyba wystarczający czas. Później zawsze tworzą się lokalne układy biznesowo-towarzyskie, a niekiedy zaczynają nawet dochodzić do władzy rodzinne klany, na wzór sycylijskiej mafii. U nas nie jest inaczej.
Osoby, które znajdą się na eksponowanych i intratnych stanowiskach, z czasem przestają myśleć o działaniu dla dobra ogółu, a coraz bardziej skupiają się na zapewnieniu sobie i bliskim dostatniej emerytury. Dla niektórych z nich, wręcz przerażająca może być wizja konieczności powrotu do tzw. uczciwej pracy. Na dodatek może się okazać, że pozbawieni splendoru, kontaktów i usłużnych pomagierów, niewiele sami potrafią i mogliby się nie sprawdzić w uczciwym biznesie. Dlatego najważniejsze dla nich i powodzenia ich planów, jest utrzymanie dotychczasowych stanowisk. Gotowi są więc zrobić wiele, a jeszcze więcej obiecać, by ponownie usiąść w zajmowanym od lat fotelu.
Z tego powodu nie zdziwiła mnie informacja, że w większości gmin i miast w Polsce, po poprzednich wyborach samorządowych, pozostali przy władzy ci sami ludzie. U nas na przykład pozostała na stanowiskach zdecydowana większość radnych, a na 5 gmin, zmienił się tylko jeden wójt. Jednak byłoby naiwnością sądzić, że w całej Polsce, w tym samym momencie, wybrano akurat samych wybitnych i pracowitych samorządowców. Dlatego przyczyn tego zjawiska należałoby więc szukać gdzie indziej.
Moim zdaniem, powody są trzy. Po pierwsze unijne pieniądze i realizowane dzięki nim inwestycje, na które wcześniej nie było środków. Po drugie coraz większa rzesza wyborców zatrudniona w urzędzie, powiązanych instytucjach i spółkach lub w inny sposób uzależniona od władz. Słyszałem nawet o gminie, w której ponad połowa osób uprawnionych do głosowania zatrudniana jest w samorządzie, a więc uzależniona od wójta czy prezydenta. Po trzecie w końcu, przekonanie niektórych, że ich głos nic nie znaczy i dlatego nie branie udziału w wyborach. Dzięki temu, nawet niewielka liczba ale zainteresowanych i karnie głosujących na swojego szefa wyborców, może zapewnić mu długie panowanie.
Tymczasem dwie 4-letnie, a od tej pory nawet 5-letnie kadencje to aż nadto, aby się wykazać. Dlatego jestem i byłem zawsze zwolennikiem ograniczenia ilości kadencji w samorządzie maksymalnie do 2. Po 8 czy 10 latach, dobrze aby na te same problemy spojrzał ktoś innym, świeżym okiem. Być może znajdzie rozwiązania, na które jego poprzednik nigdy by nie wpadł. Może nie będzie miał tak dużego doświadczenia. Na pewno jednak, nie będzie zblazowanym leniem, który myśli tylko o tym, co kolejny raz obiecać mieszkańcom aby wybrali go na następne 4 czy 5 lat.
ML