NIEPORĘT. Wielka polityka zaszkodziła Grabcowi
2017-03-18 11:45:56
Przewodniczący Rady Gminy Nieporęt Eugeniusz Woźniakowski opowiada o tym, że pomimo wielokrotnych propozycji nigdy nie był w partii, o swoim rozczarowaniu działalnością polityczną byłego starosty Jana Grabca, jak i o spożywaniu alkoholu wśród samorządowców…
Panie przewodniczący, która to już Pana kadencja w Radzie Gminy i którą uważa Pan za najbardziej „intensywną” pod kątem wyzwań?
– Jest to już moja trzecia kadencja jako samorządowca i po raz trzeci pełnię funkcję przewodniczącego Rady Gminy. Myślę, że bardzo wiele wyzwań mieliśmy w tym minionym okresie, ale do tych największych zaliczyłbym rozbudowę kanalizacji na terenie całej gminy. Tj. ogromna praca, którą podjęliśmy zwłaszcza w drugiej mojej kadencji. Wówczas gmina pozyskała ogromne środki zewnętrzne bez których nie udałoby mi się zrealizować tak dużych inwestycji. Najważniejsza to wykonanie opaski wodno-kanalizacyjnej wokół Jeziora Zegrzyńskiego.
Z oświadczeń majątkowych wynika, że jest Pan jednym z najuboższych przewodniczących rad gmin powiatu legionowskiego. Zatem praca w samorządzie w Pana przypadku raczej na pewno nie jest umotywowana chęcią wzbogacenia się. Co zatem Panem kieruje?
– Zawsze lubiłem pracować społecznie. Przez 15 lat mieszkałem w Radzyminie, aczkolwiek jestem mieszkańcem gminy, tu się urodziłem i jak widać wróciłem na „stare śmieci” do Wólki Radzymińskiej, gdzie postawiłem dom, gdzie zacząłem działać społecznie. Byłem m.in. przewodniczącym rady sołeckiej, byłem przewodniczącym komitetu gazyfikacji Wólki Radzymińskiej. Powiem szczerze, byłem namawiany, żeby już dawno temu startować na radnego, ale powiedziałem sobie, że nie ma co kilku srok za ogon łapać, bo intensywnie wówczas pracowałem. Dopiero w 2006 r. wystartowałem w wyborach na radnego.
Jest Pan bardzo doświadczonym samorządowcem, dlatego zapewne ma Pan wyrobione zdanie na temat planów PiS o wprowadzeniu dwukadencyjności wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Co Pan o tym myśli?
– Nie jestem za, ani przeciw. Przecież niektórzy wójtowie, czy burmistrzowie wykonują kawał dobrej roboty. I widać to patrząc na rozwój miejscowości, którymi zarządzają. I mielibyśmy tracić świetnych samorządowców tylko dlatego, że tak nas ogranicza prawo? Aczkolwiek, są i tacy włodarze, którzy próbują przy okazji braku ograniczeń w liczbie kadencji na tym korzystać. Zgadzam się z twierdzeniami, że włodarz, który za długo sprawuje władzę uzależnia szereg ludzi dookoła siebie. Ludzie ci później aktywnie uczestniczą wspierając jego kampanię wyborczą i chętnie oddają na niego swój głos. Coś jest na rzeczy.
No dobrze, gdyby miał Pan już teraz podpowiedzieć wójtowi Mazurowi, to czy doradziłby mu Pan start w wyborach na 5. kadencję na stanowisku wójta?
– Myślę, że mimo tych wszystkich uwag do wójta, a mam tutaj na myśli ten wyskok po alkoholu, to uważam, że każdy ma własne sumienie i każdy analizuje swoje zachowanie. Pan wójt wygrał wybory, więc nie przeszkodziło mu to. Czyli sposób myślenia ludzi jest taki, że mimo tej wpadki, wójt pracuje dobrze dla całego społeczeństwa, dla całej gminy.
Wspomniał Pan incydent alkoholowy, który mieli co niektórzy samorządowcy tej gminy, a mimo to cieszą się oni mandatem zaufania wśród mieszkańców. Jak Pan myśli z czego to wynika? Czy jest to kwestia przyzwolenia społecznego na spożywanie alkoholu?
– Moi koledzy radni Marian i Roman, przeszarżowali w tym temacie i uważam, że to się nie powinno zdarzyć. Samorządowiec powinien dawać dobry przykład innym. Ja sobie tego nie wyobrażam, żeby wódkę wypić, wziąć kluczyki i jeździć po pijanemu. To jest indywidualna sprawa każdego człowieka, jak i każdego radnego i powtórzę, że nie powinno to mieć miejsca. Ale jeżeli tak już się stało, to każdy powinien mieć cywilną odwagę powiedzieć „Przepraszam, źle zrobiłem. Kładę mandat i odchodzę”.
Myśli Pan, że właśnie tak w obecnej sytuacji zachowa się radny Roman Madej?
– Jeżeli chodzi o radnego Madeja, to powtórzę to nawet gdybym przed sądem miał stanąć – jako człowiek, jako radny, jako nauczyciel i wychowawca jest to człowiek, który daje z siebie wszystko. Jest pasjonatem sportu i wiele zrobił dla sportu w gminie i w powiecie. Zorganizowanie tych wszystkich biegów przełajowych, różnego rodzaju zawodów sportowych, wychowanie wielu sportowców. On to ma we krwi, żyje tym, ale niestety ma też jedną słabość. Ale przekreślać go też nie można.
Dobrze, wróćmy na moment do tej wielkiej polityki. PiS proponuje m. in. gminie Nieporęt metropolię warszawską. Co Pan na to?
– W tym temacie wiele już zostało powiedziane. Zgadzam się z tym, że być może metropolia wprowadzi coś nowego, co ulepszy życie mieszkańcom. Jednak wciskanie ludziom, że będzie tańsza komunikacja jest jednak naiwnym myśleniem. W to akurat nie wierzę, bo raptem co, Nieporęt przybliży się do Warszawy i zmniejszy się odległość tej komunikacji? Przecież ktoś za te kilometry i tak będzie musiał zapłacić. Ale przede wszystkim nie podoba mi się forma wprowadzania tego. Czyli z jednej strony szanujmy samorządy, szanujmy demokrację, a z drugiej strony wprowadza się inną drogą tak ważną ustawę. I ja się z tym nie zgadzam i protestuję przeciw temu.
Czyli jest Pan za tym, żeby przeprowadzać referenda w gminach w tej sprawie?
– Nie do końca. Gdyby to było tak, że przeprowadzamy gminne referendum i ono ma jakieś umocowanie prawne i tak będzie jak sobie mieszkańcy życzą, to tak. Ale wszystko wskazuje na to, że te referenda nie będą miały żadnej mocy prawnej. Twórcy ustawy powinni najpierw zasiąść do stołu ze wszystkimi włodarzami gmin i omówić kształt oraz zasady takiej metropolii. Uważam, że wówczas nie byłoby takiej „zadymy” jaka jest w tej chwili.
Jakie przed Wami radnymi największe wyzwania tej kadencji?
– Kanalizacja na osiedlu w Białobrzegach i na osiedlu w Zegrzu to podstawa. Jest też przed nami budowa sali sportowej w Białobrzegach i wówczas bazy sportowe będziemy mieli na dobrym poziomie. W dalszym etapie będziemy pracować nad rozwojem wodociągów i kanalizacji. Ostatnio tak medialny problem smogu, którym też trzeba się na poważnie zająć. Był pomysł wymiany pieców, ale gmina musiałaby pomóc przy tym zwłaszcza ludziom biednym. I tu jest ten problem, bo czego by się nie dotknąć, to ciągle ta kołdra jest krótka. Jak załatwimy te największe potrzeby, to łatwiej będzie realizować te mniejsze. Na szczęście mamy bardzo dobrą współpracę z powiatem.
Czyli rozumiem, że wymiana starosty w niczym gminie nie zaszkodziła?
– Nie, absolutnie. Ale powiem szczerze, że nie spodziewałem się, że niektórzy ludzie mogą się zmieniać w taki sposób…
Ma Pan na myśli starostę Wróbla?
– Nie! Posła Jana Grabca. Za dużo krytykuje tych co w tej chwili rządzą, a trzeba pamiętać, że kij zawsze ma dwie strony. Przecież oni (PO – przyp. red.) też rządzili i dobrze wiemy jakie były tego efekty. Jestem rozczarowany działalnością polityczną Grabca. Myślałem, że jest to bardziej stonowany człowiek. Ale jak już został tym posłem… Być może nie popieram tego typu wystąpień bo nigdy nie należałem do żadnej partii, chociaż miałem tych propozycji do PZPR składanych całkiem dużo. I obiecywali mi, że jak się zapiszę do partii, to będę miał dużo lżej w pracy. A ja zawsze odpowiadałem – to co ktoś przyjdzie i za mnie wykona tą pracę? (śmiech)
Czyli uważa Pan, że ta wielka polityka zaszkodziła naszemu byłemu staroście?
– Uważam, że tak. Natomiast chcę powiedzieć, że ja go szanowałem i szanuję dalej jako człowieka.
Porozmawiajmy o kolei do Zegrza. Niedawno dość ciekawie wypowiedział się na jej temat wieliszewski radny Edwin Zezoń, który pamięta czasy jak pełne pociągi warszawiaków przybywały na piękną plażę w Zegrzu. Radny uważa, że bez jednoczesnego stworzenia publicznej i ogólnodostępnej plaży na miarę Dzikiej Plaży w Nieporęcie, taka rewitalizacja linii kolejowej nie ma sensu, gdyż turyści i tak nie będą mieli po co do Zegrza przyjeżdżać. Zgodzi się Pan?
– Zgadzam się z tym i popieram ten pogląd. Aczkolwiek Edwin Zezoń wspomina okres sprzed 25 lat, a wówczas nikt nie spodziewał się, że część ludzi zrezygnuje z dojazdów koleją. Ktoś nie pomyślał w latach 90. te tereny gminne wokół plaży zostały wyprzedane. Nie ukrywam, plaża na miarę Dzikiej Plaży również w Zegrzu by się przydała. I to się powinno równolegle odbywać wraz z rewitalizacją właśnie linii kolejowej do Zegrza, żeby to miało jakiś sens. No bo po co robić linię, żeby pociągi zwłaszcza w okresie letnim puste jeździły?
A co Pan sądzi o działalności mediów samorządowych, które są na garnuszku władzy, czy powinny one istnieć?
– Nie popieram tego. Nigdy takie media nie będą obiektywne. A taka gazeta, która nadmuchuje pewne tematy, które nie mają pokrycia w rzeczywistości, to nie jest dobre dla ludzi, a jedynie dla władzy.
Rozmawiał Dariusz Burczyński
Wywiad z wójtem Nieporętu Maciejem Mazurem przeczytasz TUTAJ
Wywiad z pełnomocnikiem PiS Januszem Majewskim znajdziesz TUTAJ
Wywiad z radnym Wojciechem Saksem przeczytasz TUTAJ
Wywiad z radną Martą Damm-Świerkocką przeczytasz TUTAJ
Wywiad z radnym Romanem Madejem przeczytasz TUTAJ
4 komentarze
Ale Toiowo skrytykowal w ostatniej odpowiedzi. Az sie dziwie ze to pusciliscie
Masz gnoju czelność porównywać prywatny dziennik z propagandowymi popłuczynami wydawanymi za nasze pieniądze?!
No tak, problem alko … w tej gminie to nie pierwszczyzna….
Mimo, że nigdy nie byliśmy w koalicji, to jakoś dziwnym trafem zawsze jednakowo i jednoznacznie oceniamy postawy ludzi działających w samorządzie i to co jest dobre, a co złe dla Gminy . Szkoda jednak, że w 2006 roku nie udało nam się przekonać wójta mazura do rewitalizacji linii do Zegrza i “zachowania” plaży przy obecnym “Hotelu 500”. Dzisiaj rewitalizacja linii kosztować będzie miliony, a mimo to mówi się, że kolej pojedzie do Zegrza w latach 2022-2023, a więc w 16 lat po tym jak do Michałowa Reginowa przyjechał pierwszy pociąg o nazwie “Michałek” . Panie Eugeniuszu pozdrawiam serdecznie i życzę dużo zdrowia. Edwin Zezoń