PIŁKA RĘCZNA. Niespodziewane emocje – KPR Legionowo – Azoty Puławy 22-25 (10-10)
2017-11-23 12:54:59
Paweł Gawęcki w objęciach Tomasza Kasprzaka i Marko Panicia
Fot. fotoMiD
W środowym meczu PGNiG Superligi szczypiorniści KPR Legionowo bardzo mocno „postawili się trzeciej drużynie ubiegłego sezonu Azotom Puławy. Emocji nie brakowało. Goście zwycięstwo „wyszarpali” w samej końcówce spotkania, wygrywając ostatecznie 25-22

Witek Titow nie zdołał ani razu pokonać Mikołaja Krekory
Fot. fotoMiD
Wydawało się, że faworyzowani puławianie mecz w Legionowie chcieli wygrać minimalnym nakładem sił. W sobotę czekał ich mecz w Pucharze EHF z duńskim Team Tvis Holsterbo. Legionowianie, już z rekonwalescentem Kamilem Ciokiem w składzie, na „grę w chodzonego” nie zamierzali przystawać. Zrobił się więc mecz.
Bardzo dobre zawody rozgrywał legionowski bramkarz Mikołaj Krekora (w całym meczu bronił z 30% skutecznością), w pierwszej połowie pięć razy do bramki rywali trafił najlepszy legionowski snajper Kacper Adamski, dobre spotkanie rozgrywał skrzydłowy Michał Grabowski. „Senatorowie” z Puław (powyżej 30-tki: Prce, Jurecki, Titow, Kuchczyński, Skrabania) poruszali się po boisku dostojnie. Nie radzili sobie z twardą legionowską obroną, sporo pudłowali, tylko od czasu do czasu „urywając się” (głównie skrzydłowi) naszej defensywie. Pierwsza odsłona meczu więc „na styku”. Trener gości, znakomity przed laty rozgrywający Daniel Waszkiewicz, kręcił więc z niedowierzaniem głową, a po meczu nie chciał się wypowiadać na temat gry swoich podopiecznych, chwaląc za to gospodarzy.

Z koła strzela Wiktor Jędrzejewski. Mogą się tylko przypatrywać Nikola Prce, Marko Panić i Paweł Podsiadło
Fot. fotoMiD
Kiedy w 36. min. nasi wyszli na prowadzenie trzema bramkami (13-10) zapachniało niespodzianką. Goście odrobili jednak szybko straty za sprawą m.in. Pawła Podsiadły, Patryka Kuchczyńskiego i wyszli na kwadrans przed zakończeniem meczu na jednobramkowe prowadzenie po golu byłego „naszego” Wojciecha Gumińskiego. Uaktywnił się też, zastępujący bezbarwnego w tym meczu Witka Titowa, bombardier gości z paszportem Bośni i Hercegowiny – Marko Panić.

Frenki Brinovec rozegrał kolejne dobre spotkanie, strzelił trzy gole
Fot. fotoMiD
Nasi jednak nie rezygnowali. Co prawda znajdujący się w tej fazie meczu pod czułą opieką rywali K. Adamski zatracił skuteczność, ale za to rozstrzelał się legionowski kołowy Wiktor Jędrzejewski (pięć goli w drugiej połowie). Dawał się we znaki rywalom w obronie energetyczny Frenki Brinovec, który na dodatek w kolejnym meczu strzelił trzy gole. Po raz ostatni na prowadzenie, po bramce wspomnianego Jędrzejewskiego gospodarze wyszli przy stanie 21-20. Zaraz potem odpowiedział golem kolejny „nasz” Tomasz Kasprzak i mózg zespołu z Puław reprezentant kraju wracający do drużyny po kontuzji – Piotr Masłowski – wymownie spojrzał na zegar. Do końca brakowało niespełna pięć minut. Kiedy M. Grabowski przestrzelił jedynego w tym meczu karnego, goście zwietrzyli swą szansę. Dwukrotnie uciekł naszej obronie P. Kuchczyński, dorzucił bramkę dwumetrowy Panić i… Sensacji w Legionowie nie było, ale po raz kolejny zespół trenera Marcina Smolarczyka pokazał, że potrafi walczyć. Nawet z kadrowo-finansowymi potentatami. Brawo!

Dla Bartosza Jureckiego spotkanie zakończyło się kontuzją
Fot. fotoMiD
W środowym meczu z Gwardią Opole (godz.19) faworytami też będą goście, ale…
KPR Legionowo – Azoty Puławy 22-25 (10-10). KPR: Krekora, Kujawa – Grabowski (5), Adamski (5), Brinowec (3), Ciok (1), Jędrzejewski (5), Rutkowski, Niedziółka, Ignasiak (1), Gawęcki (2), Suliński. Dla gości najwięcej bramek zdobyli: po 5 – P. Kuchczyński i M. Panić, 4 – Mateusz Seroka (wszystkie z karnych).
Faworytem środowego spotkania 11.kolejki PGNiG Superligi (KPR Legionowo – Gwardia Opole) byli goście. Oni też prowadzili do przerwy, i nawet na kwadrans przed końcem meczu, pięcioma bramkami. Gospodarze nie rezygnowali, ambitnie odrabiali straty i na 2 sekundy przed końcową syreną Kacper Adamski wyrównał (21-21) z rzutu karnego. Pierwsza seria karnych na remis (4-4). W drugiej K. Adamski pokonał A. Malchera, a młodziutki wychowanek legionowskiego klubu Kacper Wyrozębski obronił strzał M. Lemanka. Niespodzianka stała się faktem. Radość skazywanego “na pożarcie” legionowskiego zespołu – zrozumiała.

Koledzy po meczu wyściskali K. Wyrozębskiego.
J. Buze