POWIAT. Hordy grasujących dzików

2015-12-11 10:02:00

Nasz powiat przeżywa prawdziwe oblężenie dzików. Rośnie strach wśród mieszkańców, a służby porządkowe bezradnie rozkładają ręce. Samorządowcy szukają ratunku w starostwie, a starosta głowi się, jak ten problem rozwiązać…

 

Problem z dzikami omawiany był na wszystkich sesjach rad gmin naszego powiatu. Również starostwo ma wkrótce przedstawić swoje rozwiązania. Na razie padają różne propozycje, jedni chcą je odławiać, drudzy wybijać, a jeszcze inni się od nich odgradzać…

Straszą dzieci i wyjadają plony
– We wrześniu zasiałem 2 hektary pola pszenicy, ale 1,5 hektara pola już mam przeorane przez dziki. Odłowy nic nie dadzą, bo to tylko przerzucanie problemu z jednego miejsca w drugie. Koła łowieckie też już płaczą, że pójdą z torbami, a co my mamy powiedzieć – żali się jeden z wieliszewskich rolników. Kolejny skarży się, że dziki wyjadły mu prawie wszystkie uprawy. Rolnicy mówią o ogromnych hordach grasujących po ich polach uprawnych. – Czasami jest ich ponad 30 i jak mamy z nimi walczyć? – zastanawia się jeden z rolników. Problem narasta również w Jabłonnie. – Sytuacja jest coraz trudniejsza, dziki się już tak rozpanoszyły, że wszędzie już są. Jest to niebezpieczne. Dzieci boją się chodzić na przystanek autobusowy, to bardzo poważny problem – mówiła radna Teresa Gałecka.

Przepisy korzystne dla dzików
Problem poruszono też w Legionowie, gdzie zastępca prezydenta wyjaśniał, że odłów dzików nie leży w gestii ratusza, lecz starostwa powiatowego. – Mało tego, zabezpieczenie w budżecie odpowiednich kwot na odłów tych zwierząt, tak naprawdę mija się z celem. Okazuje się bowiem, że Regionalna Izba Obrachunkowa negatywnie opiniuje mazowieckim gminom wydatki zabezpieczane w budżetach właśnie na ten cel – powiedział Piotr Zadrożny. Nie dość, że gminy nie mogą finansować odławiania dzików, to jeszcze koszty takiego odławiania są wysokie. – Odłowienie jednego dzika to koszt od 300 do 1 tys. zł, więc 100 dzików to już jest koszt nawet 100 tys. zł. To nie są małe pieniądze. Po odłowieniu 20 – 30 dzików, w ich miejsce szybko przybywa 3 razy tyle – przekonuje wójt Nieporętu Maciej Mazur.

Dzik może czuć się bezpiecznie
Na razie ruchy gmin opierają się głównie na działaniach prewencyjnych. Służby porządkowe stosują środki odstraszające, które… niewiele jednak dają. Najsensowniejszy byłby ich odstrzał, ale i tutaj pojawia się problem. Zgodnie z prawem myśliwi nie mogą strzelać do dzików na terenach zabudowanych. Odstrzał możliwy jest tylko w lesie. Zatem w większości, można je tylko odławiać. – Nasze pola uprawne są ich pastwiskami. Myśliwi tłumaczą, że na polach strzelać do dzików nie mogą, więc dziki niszczą uprawy, a dopiero najedzone idą do lasu. Czy to jest dla nas rozwiązanie – pytał jeden z rolników.
Jak się okazuje, plany odstrzału dzików na ten rok, mimo iż były dwukrotnie większe niż w latach poprzednich, już prawie w całości zostały wykonane.

Chcą się odgradzać od lasów
– Dzieci wracające ze szkoły są eskortowane przez mieszkańców, bo grasuje sfora nawet 14 dzików na os. Silikaty w Michałowie–Reginowie. Metodą (…) jest ogrodzenie tego terenu od strony lasu – apelował do wójta wieliszewski radny Edwin Zezoń. Niedawno z podobnym żądaniem wobec SML–W wyszli mieszkańcy os. Przylesie w Jabłonnie. – Dziki nie szanują porządku administracyjnego kraju. Dostałem informację z koła łowieckiego, że w ostatnim czasie przez Wisłę przeszło ponad 150 dzików na teren naszej gminy. Jako gmina nie jesteśmy w stanie tego problemu rozwiązać. Populacja dzików na terenie kraju powinna sięgać 100 tys., a jest ich już ponad 400 tys. – wyjaśnił przewodniczący Rady Gminy Jabłonna Witold Modzelewski.

DARIUSZ BURCZYŃSKI

d.burczynski@toiowo.eu

Komentarze

1 komentarz

  1. uwaga dziki atakują odpowiedz

    tak widziałem te hordy przeprawiajace sie przez Wisłę po mostach pontonowych……..

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *