REPLAY ZZA BRAMKI. Dryfowanie

2017-02-21 10:00:51

Trudno oprzeć się wrażaniu, iż dwie flagowe fregaty legionowskiego sportu, orlenligowe siatkarki i superligowi piłkarze ręczni, w sezonie 2016/2017 – dryfują. Stosunek wygranych spotkań do tych przegranych coraz bardziej upokarzający. Topniejący sympatycy obu drużyn z niepokojem pytają, co się dzieje, jaka jest przyczyna tego, że oba zespoły, mocno „odbiły” od wytyczonego przed sezonem kursu.

Winnych takiego stanu rzeczy trudno jednoznacznie wskazać palcem. Kontuzjami wszystkiego wytłumaczyć nie da. Także tym, że sport bywa nieprzewidywalny. Przecież zawodniczkom i zawodnikom trudno odmówić ambicji. Starają się, walczą, chcą… Może więc sternicy obu klubów zamiast mierzyć zamiary na siły, zrobili odwrotnie, niepotrzebnie pompując balonik oczekiwań, przeceniając własne możliwości organizacyjno-finansowe, swoją mobilność?

Wspólny mianownik i początek osiadania na mieliźnie obu drużyn, dałoby się zapewne na siłę znaleźć. Wiatru w żagle oba kluby dostały bodaj przed siedmiu laty, kiedy powstawała Arena Legionowo. Nową halę widowiskowo-sportową, już z samej definicji trzeba było zapełnić, nie tylko okazjonalnie przyciągnąć do niej mieszkańców. Udało się to w stosunkowo krótkim czasie. Legionowo poruszyło, dorabiając się szybko dwóch drużyn na najwyższym szczeblu rozgrywek. Zewsząd dobiegały oklaski i podziw, bo był to rzeczywiście ewenement na skalę krajową. W powodzi „ochów” i „achów” utonęły głosy rozsądku nieśmiało zwracające uwagę, że budżet pięćdziesięciotysięcznego miasta, sponsoringu dwóch drużyn ekstraklasowych po prostu – nie udźwignie. Miejska kasa ma swoje dno, a budżet nie z gumy przecież.

Zaczęło się poszukiwanie sponsorów zewnętrznych i w tym momencie pojawiły się różnice w funkcjonowaniu i możliwościach obu klubów. Jeden, na moje oko ten bardziej hołubiony w ratuszu, o liczniejszym lobby, okazał się też bardziej mobilny na zewnątrz. Co prawda kobietom podobno zawsze łatwiej o sponsoring, ale fakt pozostaje faktem, że legionowska siatkówka tych sponsorów od zawsze miała więcej i bardziej dostatnich. Była na dodatek sportem” na fali”, bardziej medialnym. Potrafi więc, chociaż z coraz większym trudem, wiązać koniec z końcem. Niezaprzeczalnym atutem (także alibi) legionowskiej siatkówki są również sukcesy drużyn młodzieżowych. Niby formalnie klubu o trochę innej nazwie, ale jednak Legionovii.

Podstawy sportowej piramidy szczypiornistów są wątłe, podobnie jak tradycje tej dyscypliny sportu w mieście. Ręczni, jako klub, też z pewną zazdrością mogą patrzeć na poczynania marketingowe „konkurencji”. Bezradni, jako dyscyplina niemal niszowa, rozkładają ręce, powtarzając niczym mantrę, że nad sponsoringiem… pracują. Kiedy od tego sezonu patronat na ligą objął wreszcie potężny sponsor (PGNiG), optymistom z KPR wydawało się, że kłopoty finansowe mają już automatycznie za sobą. Otrzymali licencję na grę w profesjonalnej lidze, ale profesjonalnego działania stale muszą się uczyć. Szkoda tylko, że dryfowanie legionowskiego szczypiorniaka odbywa się kosztem ambitnego zespołu i Klubu Kibica, bo tym KPR może się rzeczywiście dalej szczycić. Jak długo jeszcze?

Jerzy Buze

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *