ULTRA KOLARSTWO. Pierścień Tysiąca Jezior – po raz piąty. Paweł Bieniewski
2021-07-07 12:00:21
50-letni Paweł Bieniewski, mieszkaniec Chotomowa, nie przestaje zadziwiać. Ten pasjonat kolarskich mega dystansów w niedzielę „zaliczył” ultra maraton kolarski – Pierścień Tysiąca Jezior 2021. Na pokonanie dystansu, bagatelka – 610 km non stop, nie potrzebował doby. Wśród ponad 300 śmiałków,
którzy tym razem podjęli wyzwanie Paweł Bieniewski w kategorii solo został sklasyfikowany na ósmej pozycji!
O pasji Pana Pawła informowaliśmy już na naszych łamach m.in. przy okazji jego udziału w innym ultra maratonie kolarskim tysięczniku „Bieszczady – Bałtyk”, który przemierzał trzykrotnie. Nie ukrywa jednak, że właśnie ultra maraton Pierścień Tysiąca Jezior jest jego ulubionym. – Przede wszystkim ze względów krajobrazowych, także tego, że odbywa się z reguły latem przy ciepłej aurze, chociaż tym razem trochę zmoczył nasz deszcz. Poza tym ten kolarski maraton, chociaż odbywa się na krótszym dystansie, w moim odczuciu jest od tego z gór nad morze trudniejszy, ze względu na konfiguracje terenu. Bez przerwy w zasadzie góra – dół. Na dobrą sprawę Pierścień Tysiąca Jezior mógłby się nazywać Pierścieniem Tysiąca Podjazdów – mówi pan Paweł i dodaje: -To była 10 edycja tego ultra maratonu, a w mojej kolekcji piąty start wokół mazurskich jezior. Być może najtrudniejszy. Zbyt mocno chyba zacząłem i na domknięcie pierścienia w końcówce trasy zabrakło sił, pary” w nogach. Nie pomagały żele energetyczne, rozmaite batony. Męczyłem te ostatnie kilometry siłą woli, hartem ducha. Udało się, mam satysfakcję – dodaje P. Bieniewski.
Na koniec tej krótkiej relacji z kolejnego sportowego wyczynu P.Bieniewskiego Jego definicja sportowej pasji, która go od lat pochłania:
„(…) Ultra kolarstwo nie czyni nas ludźmi wielkimi. Nie jesteśmy bohaterami, jesteśmy pasjonatami. Ultra kolarstwo to pasja zmagania się z dystansem i pokonywania własnych słabości. Ta pasja pcha nas do podejmowania kolejnych ultra wyzwań, bez względu na koszty i przeciwności. Ta pasja pomaga nam przełknąć gorycz porażki, która jest nieodzownym elementem ultra kolarstwa i prędzej czy później zdarzy się każdemu. Nie potrzeba tu dorabiać żadnej większej filozofii. Lubimy to, a osiąganie kolejnych ultra celów sprawia nam ogromną satysfakcję.”
(jb)