REPLAY ZZA BRAMKI. Powtórka z rozrywki
2018-06-23 10:55:14Ktoś wymyślił slogan – „Legionowo porusza”, który ma świadczyć o wyjątkowym charakterze naszego miasta, jego ekspansywności, atrakcyjności. Mam ambiwalentne odczucia na temat tego hasła: nie da się ukryć, że jest dość dwuznaczne, bo poruszać można zarówno pozytywnie jak i odwrotnie
Moje miasto ”porusza” także przecież np. smogiem, uporczywym dogęszczaniem osiedli mieszkaniowych, symboliczną ilością bezkolizyjnych przepraw przez tory, które dzielą Legionowo na dwie części.Nie chcę mnożyć tej negatywnej wyliczanki, bo tematem tej okazjonalnej rubryki jest przede wszystkim lokalny sport. Jednak właśnie wśród sympatyków (kibiców) naszego miasta, a szczypiorniaka w szczególności, spore ostatnio… poruszenie.Pod dużym znakiem zapytania stanął bowiem dalszy udział drużyny KPR Legionowo w najwyższej klasie rozgrywkowej piłki ręcznej w naszym kraju, czyli w PGNiG Superlidze. Komisarz tej profesjonalnej ligi ogłosił w ubiegłym tygodniu, że wśród trzech klubów, które nie spełniają podstawowych warunków licencyjnych, aby grać w superlidze w sezonie 2018/2019 jest także (oprócz dwóch potencjalnych beniaminków – SPR Tarnów i Nielby Wągrowiec) nasz klub – KPR Legionowo.
Kibice lokalnego hadballu mają więc wakacyjną powtórkę z rozrywki lub jak kto woli licencyjnego serialu ciąg dalszy .Przypomnijmy, że także przed poprzednim sezonem perturbacje z przyznaniem legionowskiemu klubowi licencji na granie w superlidze „poruszały” do granic wytrzymałości. Klub zdobył uprawnienia do gry na krajowych salonach w ostatniej chwili, czyli używając nomenklatury sportowej – rzutem na taśmę. Czy tak będzie i tym razem? Oby. Póki co można tylko stwierdzić, że wtedy i teraz poszło o forsę, czyli szczupłość budżetu legionowskiego klubu. Sorry takie mamy czasy. Nie masz kasy, nie pchaj się na krajowe salony, lub mówić dosadniej – kto nie ma miedzi ten cicho na d… siedzi. A kiedyś podobno także w sporcie wyczynowym najważniejszy był sam udział.
Zarząd KPR Legionowo w specjalnym oświadczeniu stwierdza, że nie miał możliwości określenia całościowego budżetu na nadchodzący sezon rozgrywkowy, gdyż nie otrzymał jeszcze informacji o planowanym finansowaniu klubu przez miasto Legionowo Czy to logiczne tłumaczenie przekona zarządców rozgrywek? Czy miasto w swoim budżecie znajdzie odpowiednie (i nieokrojone) środki na lokalnego szczypiorniaka, które wspólnie ze sponsorskim wsparciem zapewnią klubowi choćby minimalny budżet na działanie? A może władze miasta uznają, że w kasie miejskiej są pustki, obiecanek i priorytetów w roku wyborów samorządowych sporo, a elektorat sportowy wcale nie taki liczny, więc…? Tych i podobnych pytań jest sporo i na dzień dzisiejszy trudno jest przewidywać jaka opcja przeważy, która z nich „poruszy” serca legionowskich włodarzy.
Oczywiście chcemy wierzyć, że tak jak w ubiegłym roku pieniędzy na miejski sport (a więc i szczypiorniaka) w miejskiej kasie nie zabraknie i klub w odpowiednim terminie dwóch tygodni złoży odwołanie, który zostanie pozytywnie rozpatrzone przez profesjonalną ligę. Mimo niepotrzebnej powtórki z rozrywki na taki właśnie happy end licencyjnych perturbacji KPR Legionowo swą ambitną, pełną poświęcenia i zaangażowania postawą z pewnością zasłużył. Chociaż…
Smutne czasy dla sportu nastały, kiedy wynik sportowy, zaangażowanie zawodników, starania działaczy są mało znaczącym dodatkiem, dla rozmaitej maści mnożących się buchalterów, nawet na szczeblu ligowym. Liczy się przede wszystkim- tu zacytuje klasyka – Kasa, misiu kasa…
Jerzy Buze