Artyzm krytyk się nie boi, ale cierpią uszy – OKIEM PRZYJEZDNEGO
2022-08-20 3:25:42
O tym, że kultura w Legionowie znajduje się na cenzurowanym wiedzą chyba wszyscy. Jak nie niskich lotów „kultura do kotleta”, to „odgrzewane kotlety” sprzed lat. Jednak nie ważne co i gdzie gra, nie brakuje chętnych do uczestnictwa w tych festiwalach kiczu…
I nie chodzi bynajmniej o to, żeby w tej chwili dywagować nad wartością tego czy tamtego gatunku muzycznego.
Główną wartością organizowanych festynów dla władzy jest zaprezentowanie się gawiedzi, zaś dla mieszkańców bezpłatna rozrywka przy karkówce i rozwodnionym tanim piwie. I tutaj przechodzimy do sedna sprawy… Bo o ile zabawa może i fajna i zespoły dwoją się i troją, żeby spełnić fantazje rozentuzjazmowanej gawiedzi.
Pozwolę sobie pominąć fakt treści, jakie płyną ze sceny do uszu wszystkich pokoleń. Wszak artyzm krytyk się nie boi… A czy w tłumie są podchodzące pod 70-tkę starsze panie czy przedszkolaki, to żadna różnica, ważne żeby pod sceną było ciasno i duszno.
I o ile starsze pokolenia ciężko czymkolwiek zszokować czy chociażby ogłuszyć, tak z dziećmi sprawa jest nieco bardziej złożona…
Bo to, że treści bywają różne to wiedzą wszyscy… Ale niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że doprowadza swoje pociechy do głuchoty, przez własną tylko głupotę. Bo czymże byłby koncert bez stania pod samym rozkręconym na maxa głośnikiem? Bez stoperów, bez słuchawek ochronnych czy czegokolwiek innego, co słuch tych dzieciaków by chroniło.
I tutaj dla przykładu warto zauważyć, że słuch może uszkodzić u dorosłego człowieka już 85 decybeli (dB), zaś u dziecka jest to 80dB. Dla porównania, koncert to 115dB i to już natężenie dźwięku, które w aż 28 sekund(!) może trwale uszkodzić słuch… Ale kogo to obchodzi? Zespół tnący na scenie? Urząd Miasta i jego pracowników? Czy może rodziców? Nikogo! A szczególnie rodziców… Którzy najchętniej by z Brajankiem i Jessicą weszli na samą scenę…
Janek