JABŁONNA. Chodorski jak sałata, Modzelewski jak imperator
2016-12-05 7:10:46
WYWIAD. Andrzej Zawadzki – mieszkaniec, który jest na każdej sesji Rady Gminy i na większości posiedzeń komisji. Interesuje się sprawami gminy, jak nikt inny. I na dodatek robi to za darmo. Przez wielu już od dawna nazywany 16. radnym. W dyskusjach na temat przyszłości gminy zawsze ma do wtrącenia swoje „3 grosze”.
Jest Pan dość znaną postacią w gminie Jabłonna. Tak zaangażowanego w sprawy gminy mieszkańca ze świecą próżno szukać, dlatego nazywają już Pana 16. radnym. Co Pan na to?
Akurat mnie tak nazwali 16. radnym, a interesuję się sprawami gminy tylko dlatego, że co kadencję musimy wybierać nowego wójta. Do tej pory to tylko jedna Olga Muniak była dwie kadencje. I zaczynam mieć duże wątpliwości, czy rzeczywiście nie mamy szczęścia do wójtów, czy może raczej do radnych? Normalnie w zdrowym samorządzie jest tak, że to rada wyznacza zadania wójtowi, a on je realizuje. A tutaj dziwnym zbiegiem okoliczności, wójt na sesje proponuje punkty, czyli rzuca pomysły, a radni się często z nim nie zgadzają, ale sami też nie dają kontrpropozycji, które być może byłyby lepsze. Generalnie to radni zapominają, że są radnymi całej gminy, a nie tylko dla swojego okręgu. Dlatego nie idzie za tym rozwój całej gminy, tylko rozwój danego okręgu, z którego wywodzi się ten, czy tamten radny.
A co Pan sądzi o działaniach tzw. „świadomych mieszkańców”, którzy kolportują swoją gazetkę, w której nie szczędzą słów krytyki obecnemu wójtowi?
Te działania dopiero powstały. Sądzę, że jeśli to się przyjmie, to mamy dwa lata żeby uświadomić ludzi, żeby nie wybierali radnych bez kompetencji, tylko ludzi, którzy mają jakiekolwiek pojęcie o samorządzie. Niedawno członkom komitetu referendalnego odpisał przewodniczący gminy Witold Modzelewski i zapewniał, że radni nie będą tolerowali bylejakości. A na tej samej sesji powiedział, że według niego Wojtkowi Nowosińskiemu, który nie dotrwał do połowy sesji należała się za to dieta, gdy prawo wyraźnie tego zabrania. W tej sytuacji Modzelewski stawia się w roli jakiegoś imperatora, który decyduje, czy stosować się do prawa jakie obowiązuje, czy też nie.
Niedawno stanął Pan na czele komitetu referendalnego ws. odwołania wójta, ale czas pokazał, że ponieśliście klęskę. Czego wam zabrakło?
Nie ponieśliśmy klęski. Uważam jedynie, że nie byliśmy dobrze zorganizowani. Ale sam fakt, że zebraliśmy ponad 1400 podpisów, a na wójta w wyborach głosowało ponad 3000 osób, to o czymś to świadczy. Sądzę, że w złym kierunku poszliśmy. Trzeba by chyba odwołać za jednym zamachem całą radę i wójta. Bo generalnie wójt został wybrany, jako człowiek niemający zielonego pojęcia o samorządzie i trafił na starych weteranów samorządowców – radnych i tu wychodzi pierwszy grzech główny wójta. Ponieważ nie dobrał on sobie odpowiednich fachowców. Ja to powiedziałem wójtowi: „Panie, Pan jest zielony jak sałata i na niczym się Pan nie zna. Ale jeszcze dobrał Pan sobie współpracowników, którzy nie zdają egzaminu, nie tylko w mojej ocenie”.
Radni, również nie po Pana myśli, odpowiedzieli na apel komitetu referendalnego, aby przygotować uchwałę w celu zorganizowania referendum. Choć to wiązałoby się z ryzykiem utraty przez nich mandatów. Jest Pan rozczarowany ich postawą?
Nie jestem rozczarowany ich postawą dlatego, że wcale mnie ona nie zaskoczyła. Jak na BIP-ie patrzę w ich oświadczenia majątkowe, to na Boga, większość z nich żyje tylko z diety radnego. Ja się nie dziwię, że zajęli taką postawę. Bo mieć 1500 zł miesięcznie, a nie mieć nic, to jest różnica.
Spekuluje się, że to przewodniczący Rady Gminy Witold Modzelewski szykuje się na stanowisko przyszłego wójta, choć on sam temu zaprzecza. Jak Pan myśli, jest to z jego strony gra pozorów, czy mówi prawdę?
Witek na pewno gra! Nie oszukujmy się, kto by nie chciał zostać prezydentem, czy wójtem? Inna sprawa, że nie ma on żadnych szans. Choć na wójta Witek by się nadawał. Bo on potrafi poruszać się w gąszczu przepisów samorządowych z tym, że on jest, jak gdyby taki… niesłowny. A jako przewodniczący nie ma zgranej drużyny, nie ma tej swojej G11, czy nawet G9. Mówił Witek, że nie ma już do radnych siły, bo inne były założenia, a na sesji głosują inaczej. Sytuacja, która się dzieje, to nie do końca wina wójta. Bo on popełnił jeden błąd, że dobrał sobie złych doradców. Ale generalnie 80, czy 90 proc. jest starej Rady, która nie wyciąga wniosków. Dlaczego za wójt Olgi Muniak było tak źle? Dlaczego tak często zmieniamy wójta?
Ale Pan sam dąży do odwołania Jarosława Chodorskiego, nie dając mu szans dłużej porządzić.
Ale tylko dlatego, że ten człowiek nie nadaje się do rządzenia! Można rozmawiać z ludźmi, którzy się na czymkolwiek znają. Przykładowo, jak ja się nie znam na ciastkach, a znam się na samochodach, to mogę podyskutować z Panem na temat samochodów i to też tych, co najwyżej z epoki Poloneza. A już na pewno nie pogadamy o ciastkach. A wójt kompletnie na niczym się nie zna i to jest przerażające.
Rozmawiał Dariusz Burczyński
Fot. Daniel Szablewski
1 komentarz
E tam…….pan Andrzej nie powiedział nic nowego 😉 jmnie zastanawia jedno a mianowicie swiadomość elektoratu.Niestety nadal cierpimy na syndrom “uczciwego pastuszka” cha cha cha. Latający chłopczyk w białej czapeczce i butach na “słoninie” z reklamówką pełną kredek i książeczek wzbudził zaufanie i stanowisko. Tylko w bajkach zdarzają sie takie cuda