LEGIONOWO. Czy w mieście grasuje podpalacz?
2020-02-04 6:41:46
W ciągu ostatnich dwóch tygodni w Legionowie doszło do kilku poważnych pożarów w lokalach mieszkalnych. Aż 3 z nich miały miejsce na os. Kozłówka i to w jednym bloku. Na mieście zaczęły krążyć plotki, że to sprawka podpalacza. Sprawami pożarów zajmuje się policja i prokuratura
Ostatnie dwa tygodnie były bardzo pracowite dla legionowskiej Straży Pożarnej. Od poniedziałku 13 stycznia strażacy do pożarów w Legionowie musieli wyjeżdżać aż 5 razy. Jednak niektóre z tych zdarzeń mogą budzić zastanowienie. Pierwsze dwa pożary miały miejsce, w nocy z 14 na 15 stycznia br. na os. Kozłówka w tym samym budynku. Następnie straż musiała interweniować w niedzielę 19 stycznia przy ul. Kościuszki, gdzie wybuchł pożar starego drewnianego dwukondygnacyjnego domu jednorodzinnego. Kolejny pożar miał miejsce w nocy z 20 na 21 stycznia, po raz kolejny na os. Kozłówka i to w tym samym bloku, co dwa poprzednie zdarzenia. Tego samego dnia (21 stycznia) miał miejsce kolejny pożar, tym razem przy ul. Zegrzyńskiej, ale jego przyczyną prawdopodobnie było zwarcie w telewizorze. Przyczyny trzech pożarów na os. Kozłówka są póki co nieznane. Nic więc dziwnego, że w mieście zaczęły krążyć pogłoski o podpalaczu.
Jedna noc dwa pożary
Pierwsze zdarzenie na os. Kozłówka przy ul. Polskiej Organizacji Wojskowej (POW), miało miejsce we wtorek 14 stycznia br. kilka minut przed godz. 22.00. Powodem interwencji straży pożarnej był pożar wyposażenia schowka socjalnego, który znajduje się na 1 piętrze starego pokoszarowego bloku. Z powodu dużego zadymienia z budynku ewakuowało ok. 20 osób. Po ugaszeniu ognia budynek został sprawdzony kamerą termowizyjną i po użyciu sprzętu do oddymiania mieszkańcy mogli wrócić do swoich mieszkań. Kolejne zdarzenie miało miejsce kilka godzin później, ok. godz. 1.00 w nocy. Wtedy też zgodnie z informacjami strażaków, do pożaru doszło na parterze, w korytarzu łączącym mieszkania 1 i 2. Znajdujący się w mieszkaniu lokatorzy sami wydostali się na zewnątrz, tuż przed przybyciem strażaków. Niestety w tym wypadku 4 osoby zostały bez dachu nad głową i zostali przekazani pod opiekę legionowskiej Straży Miejskiej. Zwołano posiedzenie Centrum Kryzysowego, które zajęło się pogorzelcami. Obydwa pożary miały miejsce w jednym bloku.
Trzeci pożar w tym samym bloku
Kolejny pożar przy ul. POW w tym samym budynku co poprzednie opisywane zdarzenia, wybuchł w poniedziałek (20 stycznia) ok. godz. 23.50. Ogień pojawił się w jednej z komórek lokatorskich znajdujących się pod schodami. Silne zadymienie i ryzyko rozprzestrzenienia się pożaru zmusiło strażaków do ewakuacji 26 osób. Akcja trwała ponad godzinę. Nikt nie odniósł obrażeń i wszyscy lokatorzy bezpiecznie wrócili do mieszkań. Powyższymi trzema pożarami zajmuje się prokuratura, ponieważ zachodzi podejrzenie podpalenia. Do zamknięcia numeru nie udało nam się uzyskać odpowiedzi czy organy ścigania łączą te trzy sprawy.
Podpalacz czy przypadek?
Jak to często bywa w takich sytuacjach od razu w mieście zaczęły krążyć najróżniejsze plotki. – Trzy pożary w ciągu jednego tygodnia, w jednym bloku? To nie może być przypadek – mówi nam Pani Jadwiga. – Mieszkam niedaleko tego osiedla i boję się o swój dom, a jeśli to podpalacz i postanowi grasować poza granicami Kozłówki? – dodaje. To tylko jedna z krążących plotek. Duża grupa rozmówców nie chce słyszeć na temat żadnych teorii tego typu. – Ja myślę, że to był przypadek, no gdzie u nas takie rzeczy? – mówi Pan Jan. – Jeszcze podpalacza nam tu trzeba! Wielkie nieba co za miasto! – dodaje jego żona. Jednakże to nie jedyne głosy w tej dyskusji.
A może celowe wymuszenia?
Do redakcji dotarły także informacje, że podpalenia na Kozłówce, to celowe działania. Powodem mają być podobno złe warunki, w których muszą przebywać mieszkańcy. Dlatego w celu otrzymania lepszego lokum mieliby podpalić te, w których obecnie muszą mieszkać. – Nie oszukujmy się, to osiedle jest jakie jest, a i lokale też do najlepszych nie należą. Po prostu ktoś wpadł na prosty sposób jak sobie poradzić w trudnej sytuacji i dostać lepsze lokum – mówi Pan Michał. Otrzymaliśmy także telefon, w którym nasz rozmówca przekonywał, że tyle pożarów w jednym budynku nie może być przypadkiem. Jego zdaniem, ich sprawcą może być ta sama osoba, bo trudno znaleźć inne wytłumaczenie.
Do zamknięcia numeru nie udało nam się uzyskać odpowiedzi od prokuratory, czy ustalono już przyczyny pożarów. Do tematu będziemy wracać.
Paulina Nowicka