LEGIONOWO. Jak pamiętają 13 grudnia 1981 r.

2018-12-22 6:00:37

 

Marek Kuska – radny powiatowy, przedsiębiorca: Niedziela. Szliśmy na obiad do rodziców Al. 3 maja. Miałem pierwsze dziecko, syna. Drogę zagrodziła nam milicja i nie chciała przepuścić. Dlatego zeszliśmy na ulicę. Tak, dla mnie zaczął się stan wojenny.

 

 

 

 

Mirosław Grabowskiradny Rady Miasta Legionowo: Pamiętam czołgi za oknem. Nie było teleranka za to w telewizji cały czas pojawiało się przemówienie gen. Jaruzelskiego.

 

 

 

 

 

 

 

 

Ryszard Brańskiprzewodniczący Rady Miasta Legionowo: Pamiętam, że 12 grudnia 1981 r. ostatnim samolotem przyleciała do mnie żona do Sztokholmu. Byłem wtedy w Szwecji. Nie zostaliśmy tam, jak wielu Polaków. Wróciliśmy w lutym albo marcu 1982 r. do kraju.

 

 

 

 

 

Bogdan Kiełbasiński radny Rady Miasta Legionowo: Pamiętam była śnieżna zima. Miałem wtedy naście lat. Patrole spacerowały ulicami miasta. Mieszkańcy wychodzili z ciekawości sprawdzić co to znaczy Stan Wojenny. Dla nas dzieciaków w tamtym wieku, niewiele nam to mówiło. Samochody opancerzone i żołnierze z bronią. Dopiero później dotarła do Nas groza sytuacji, ale dopiero kiedy byliśmy w szkole średniej.

 

 

 

 

Henryk Matuszewskikandydat na radnego Rady Miasta Legionowo w wyborach 2018 r.: Zimno było no. Duże zaskoczenie. Przez ten pierwszy dzień nie wiadomo było co będzie. Później złość, na rządzących, że nie udało się tego inaczej rozwiązać.

 

 

 

 

 

 

Grażyna Chojnowska – dyrektorka przedszkola
nr 12, kandydatka na Radną do Rady Miasta Legionowo w wyborach 2018 r.: Byłam przerażona. Dowiedzieliśmy się od wujka, żeby włączyć telewizor. Nie wiedzieliśmy. Mina generała Jaruzelskiego i postawa, przyprawiała o lęk, niepokój, przerażenie. Takimi słowami mogę to określić.

 

 

 

 

 

 

Antoni Kawczyński – wieloletni współpracownik TiO: Pracowałem wtedy w księgarni na Krakowskim Przedmieściu. Zbliża się jedenasta, godzina otwarcia sklepu; schodzą się pracownicy. Pan Józio, facet po pięćdziesiątce, staje w progu i na widok naszego najmłodszego kolegi, takiego w wieku poborowym, wykrzykuje z udanym zdziwieniem:
– On tutaj?! Nie wzięli go w kamasze?

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *