LEGIONOWO. „My mieszkańcy” – czarny koń, czy farbowany lis?
2018-06-24 1:28:11
Na legionowskiej scenie samorządowej pojawiło się stowarzyszenie „My mieszkańcy”. Ale czy rzeczywiście nowe? Założycielem jest radny Artur Żuchowski, który od kilkunastu lat jest w Radzie Miasta i zawsze w klubie radnych popierających prezydenta Romana Smogorzewskiego
Artur Żuchowski do stowarzyszenia zaprosił kilku obecnych radnych: Dariusza Błaszkowskiego, Pawła Lewandowskiego i Danutę Ulkie, którzy ochoczo włączyli się do pomysłu budowania „opozycyjnego” wobec prezydenta klubu radnych. Nie ulega wątpliwości, że za chwilę klub ten przekształci się w komitet wyborczy.
Kontrolowana opozycja?
Przewodniczący Żuchowski chcąc uwiarygodnić inicjatywę wystąpił nawet z Klubu Radnych „Porozumienie Prezydenckie”, o czym skwapliwie poinformowała kontrolowana przez władze miasta gazeta „Miejscowa na weekend”. Zapomniał jednak zrezygnować z funkcji przewodniczącego Komisji Budżetu i Finansów, którą pełni właśnie z ramienia tego Klubu. – Pomysł prezydenta Smogorzewskiego na stworzenie własnej opozycji, to twórcze rozwinięcie jego koncepcji realizowanej w poprzednich wyborach. Dotychczas były dwa komitety wyborcze popierające prezydenta Smogorzewskiego, a w najbliższych wyborach najwyraźniej będzie trzeci niby „opozycyjny” komitet – wyjaśnia nam jeden z doświadczonych samorządowców.
Głosują ręka w rękę
Efekt ma być wiadomy, odpowiednia liczba radnych, nawet z różnych komitetów, dająca większość i możliwość rządzenia, bez jakiejkolwiek kontroli ze strony Rady Miasta. Czy ugrupowanie to stanie się przysłowiowym „czarnym koniem” tegorocznych wyborów samorządowych, czy też wyborcy zorientują się, że mają do czynienia z „farbowanym lisem” przekonamy się już za kilka miesięcy. O tym, że to jednak „farbowany lis” świadczą głosowania w Radzie Miasta, które przebiegają bez zmian – „ręka w rękę” z radnymi prezydenckimi. Wiele wskazuje na to, że powstanie stowarzyszenia „My mieszkańcy” to wyraz desperacji, zarówno prezydenta Romana Smogorzewskiego, który obawia się, że Rada Miasta przestanie być w pełni jemu podporządkowana, ale również desperacji radnych.
Dlaczego chcą być radnymi
Niektórzy zastanawiają się czemu bycie radnym jest tak atrakcyjne. W Legionowie odpowiedź wydaje się oczywista. Można dostać pracę w miejskiej spółce, stanowisko w starostwie, polecenie w ubieganiu się o zatrudnienie w zaprzyjaźnionym urzędzie, czy też wsparcie w biznesowych przedsięwzięciach. Daje to także możliwość przeprowadzenia tzw. „inicjatywy lokalnej” w swoim okręgu wyborczym. Korzyści może więc być wiele, a za to wielu gotowych jest „przymknąć oko” na wiele spraw.
Wypadek przy pracy
Chociaż publikacji prasowych o nadużyciach władzy jest coraz więcej. Dla niektórych w dalszym ciągu najważniejsze jest, aby dostać miejsce na liście popieranej przez prezydenta. Do tej pory lista taka był niemal gwarantem zdobycia mandatu. Co prawda, w wyborach uzupełniających na Osiedlu Piaski i Kozłówce, to poparcie okazało się niewystarczające, ale chyba uznano to za przysłowiowy wypadek przy pracy.
Paulina Nowicka