Miara człowieka – według Smogorzewskiego. KRÓTKO I NA TEMAT…

Sesja rady miasta, podczas której dyskutowano na temat referendum ws. odwołania prezydenta miała bardzo burzliwy przebieg. Przy okazji była bardzo pouczająca. Na przykład, można było się dowiedzieć, co dla prezydenta jest miarą wartości człowieka

Dla jednych miarą człowieka może być jego szacunek wśród innych ludzi, dla drugich wiedza, mądrość, dorobek naukowy, rodzina albo towarzystwo, w którym się obraca. Dla jeszcze innych najważniejszy jest majątek, jakiego się dorobili. Okazuje się, że do tej właśnie kategorii ludzi zalicza się prezydent miasta Legionowo.

Podczas ostatniej sesji, tłumacząc się ze swoich największych wśród włodarzy miast, dodatkowych dochodów poza pensją, stwierdził on, że postsowieckie jest takie myślenie, że „uczciwy jest tylko ten idiota, który nic nie ma”. Dodał też szydząc, że niektórzy chcieliby, żeby był on jak pewien radny, który nie ma ani domu, ani mieszkania, ani samochodu. I w ten sposób chciał zadrwić z radnego i jednocześnie wytłumaczyć ze swoich ponadnormatywnych dochodów.

Twierdził również, że wszystkiego dorobił się zgodnie z prawem, a przynajmniej niczego zdrożnego, jak dotąd, pomimo licznych kontroli, nie dopatrzyła się prokuratura. Nawiasem mówiąc, prokuratura rzeczywiście nie. Ale innego zdania były już sądy, które przy okazji niektórych przeprowadzanych z jego udziałem transakcji na przykład twierdziły, że „z całą pewnością dochodziło do wyprowadzania gminnego majątku poza kontrolą rady miasta”.

Wielki majątek rzeczywiście nie powinien być niczym zdrożnym, jeśli powstał w wyniku wiedzy i ciężkiej pracy. Czym innym jest jednak wartościowanie ludzi wyłącznie poprzez przez jego pryzmat i obieranie sobie celu, żeby jak najwięcej, choćby kosztem innych, się nachapać.

Takie myślenie może jest i dobre, ale raczej wśród szemranych biznesmenów. Ale już nie koniecznie wśród osób piastujących funkcje publiczne.

Paweł Szyling

Komentarze