Szokująca arogancja władz
2016-06-10 10:46:13
Straż miejska, kierowniczka Referatu Ochrony Środowiska (ROŚ), jak i sam burmistrz nie dostrzegają błędu w tym, że został skierowany wniosek do sądu o ukaranie mieszkanki Serocka, która poinformowała strażników o błąkającym się bezdomnym psie.
– Pies biegał po ulicy i nie dał do siebie podejść. Od razu wykonałam telefon do straży miejskiej. Czekałam 11 minut, po czym ponownie zadzwoniłam, w momencie kiedy pies już mi znikł z pola widzenia. Powiedziałam im, że już nie mają po co przyjeżdżać – relacjonuje tamto zdarzenie Iwona Raczkiewicz. Jak się okazało, strażnicy uznali, że pani Iwona wymyśliła sprawę i skierowali wniosek do sądu o jej ukaranie. – Pół roku później dostałam wyrok. Skazano mnie za wprowadzenie funkcjonariusza publicznego w błąd – opowiada. Kobieta napisała sprzeciw od tego wyroku, który automatycznie przestał istnieć. Ale SM w Serocku upiera się przy swoim. Kobietę czeka więc ponowny proces.
Sklep z kwiatami, to nie kwiaciarnia?
Sprawa została nagłośniona w programie „TVN Uwaga”. Dziennikarz m.in. udał się do Anny Kamoli będącej kierowniczką ROŚ w serockim urzędzie. Urzędniczka zastanawiała się, dlaczego akurat to ona musi rozmawiać na ten temat. Jakby zapomniała, że to jej zeznania obciążyły panią Iwonę. Mało tego, podczas składania zeznań urzędniczka nie zaznaczyła, że zna tą sprawę tylko i wyłącznie z rozmów ze strażnikami. Kierowniczka ze łzami w oczach poprosiła dziennikarza, aby porozmawiał z SM, bo żadnych dowodów na szkodliwe działanie Iwony Raczkiewicz nie ma. Dziennikarz udał się zatem do komendanta straży w Serocku, który stwierdził, że kobieta powinna była odwołać interwencję strażników, tuż po tym jak pies znikł z jej pola widzenia. Pani Iwona przekonuje, że to zrobiła i jako dowód ma bilingi. Ponadto, kobieta zgłaszała wałęsającego się psa w pobliżu kwiaciarni. Tymczasem strażnik zeznał, że na ul. Warszawskiej nie ma żadnej kwiaciarni, co miałoby potwierdzać winę pani Iwony. Jednak naprzeciwko „Biedronki” istnieje taki obiekt. – Ja tam nie widzę kwiaciarni. Kwiaty, znicze, tzn. że jest to kwiaciarnia, bo napisane jest że są kwiaty? – powiedział Cezary Tudek, komendant SM. Na pytanie dziennikarza, czy nie wstyd mu za zaistniałą sytuację i czy dobrze się z tym czuje? Komendant odparł, że „dobrze”.

Cezary Tudek, obecny komendant serockiej Straży Miejskiej, wcześniej był m. in.komendantem Komisariatu Policji Warszawa Rembertów. Fot. http://pragapd.policja.waw.pl/
Burmistrz nie widzi problemu
Po programie „TVN Uwaga” jeden z mieszkańców na internetowej stronie UMiG Serock napisał: „Panie Burmistrzu, po co utrzymujemy Straż Miejską w Serocku? Po dzisiejszym programie „Uwagi” dochodzę do wniosku, że są to zmarnowane pieniądze. Sprawa pani Iwony jest skandaliczna!!!!”.
Jednak sam burmistrz nie widzi w działaniach urzędników nagannego zachowania. „(…) ten konkretny przypadek zgłoszenia był zweryfikowany przez straż miejską. Proszę także mieć na uwadze, że opinia ugruntowana jedynie na podstawie jednostronnie przekazanej informacji z pewnością nie może być obiektywna. (…)” – czytamy.
W Legionowie jest inaczej
Tymczasem, jak się okazuje, SM może działać inaczej. Przed kilkoma dniami w Legionowie autobus potrącił psa. Jak relacjonuje nam pani Iwona, która również i w tym przypadku była na miejscu, po chwili przyjechała SM, która zgłosiła psa do lecznicy. „Co więcej osobiście drugim autem przywieźli weterynarza, który profesjonalnie zajął się pieskiem. Ukłony ode mnie do samej ziemi w stronę (…) strażników miejskich za profesjonalne działanie” – napisała na Facebooku Iwona Raczkiewicz. Szkoda, że o strażnikach miejskich z Serocka nie może napisać tak samo…
DARIUSZ BURCZYŃSKI