Stajnia Augiasza – czyli ryba psuje się od głowy. DZIWIĘ SIĘ…
2023-11-16 4:00:13
Coraz częściej mamy do czynienia z sytuacjami, kiedy po wybuchu większej czy mniejszej afery, cała odpowiedzialność zrzucana jest na szeregowego pracownika czy innego pionka. Za to kierownictwo, które dopuściło do bałaganu, nadużyć czy jeszcze gorszych rzeczy, wychodzi z tych afer suchą stopą. Niemodne stało się bowiem branie odpowiedzialności i podawanie się do dymisji, nawet jeśli w podległej im instytucji wybuchała kolejna afera. Być może zbyt cenne są tam konfitury
Zapomina się o tym, że sprawujący władzę powinni oprócz wysokich apanaży także ponosić w najwyższym stopniu odpowiedzialność za wszystko, co dzieje się w zarządzanej przez nich organizacji. W końcu to oni powołują ludzi na określone stanowiska, wyznaczają im zadania i cele, nadzorują ich pracę, a także powinni sprawdzać jakie są jej efekty. Dotyczy to wszystkich organizacji i szczebli, ale my spoglądamy przede wszystkim na nasze samorządowe podwórko.
Przed rokiem pisaliśmy o zgłoszeniach przypadków mobbingu w legionowskim Urzędzie Miasta. Przy okazji przypomnieliśmy, że co najmniej od kilku lat, przypadki takie zgłaszane są tam każdego roku. I jak się okazuje, dotyczą często pracowników z wieloletnim stażem na kierowniczych stanowiskach. Teraz znów otrzymaliśmy informację, aczkolwiek nie została ona jeszcze potwierdzona, że do mobbingu miało dochodzić w kolejnym wydziale ratusza. Jeśli okaże się ona prawdziwa, będzie można już mówić o pewnej niechlubnej tradycji.
We wcześniejszych przypadkach, osoby piastujące od lat kierownicze stanowiska, z jednej strony wskazywały, że stosowany był wobec nich mobbing, a z drugiej same były oskarżane o podobne praktyki wobec podwładnych. Tak jakby przemocowe praktyki były tam normą. W tej sytuacji legionowski ratusz jawi się nam jako swoista stajnia Augiasza, gdzie od dawna dochodzi do niepokojących zjawisk. Trudno też uwierzyć, że nic nie wiedzieli o tym najwyżsi urzędnicy. Można wręcz podejrzewać, że jeśli nawet nie stosowali sami i nie aprobowali takich zachowań, to co najmniej o nich od dawna wiedzieli.
W tych okolicznościach, najwyższy czas zadać pytanie, czy w Urzędzie Miasta panują normalne stosunki. I co na na to kierownictwo tej szacownej instytucji, bo jak wiadomo ryba zwykle psuje się od głowy…
Wojciech Dobrowolski