Gałgan i bambuko
2024-07-27 3:45:17
Miodka nam się zachciało i klops. Nawet nie tego najlepszego, nawłociowego, tylko profesora. Bo rozmawiali my o meandrach języka, co se płynie jak ta rzeczka nieopodal – niemal na kokardkę. Przekopiesz parę metrów, to się połączy i będzie zupełnie inna, nie do poznania. Ze słowami tak samo. Zmienisz mało co i zupełnie co innego znaczy. Myćko na przykład wiele lat temu po spowiedzi poszedł do żony obiecać poprawę, a obiecał jej odprawę i żona przybiegła do Proboszcza na skargę, że ksiądz Maciej w trakcie spowiedzi do rozwodu namawia. A taka jest siła języka, że choć Myćkowa sama rozwodu chciała, to jak usłyszała, że ten chce wolności za pieniądze, to się zawściekła i postanowiła małżeństwo ratować, co oczywiście nic nie dało, bo wszystko było tak samo, ale i tak chodziła po wsi dumna, bo przecież nie obiecywała, że uratuje, tylko że będzie ratować. No i ratuje już drugą dekadę, tak więc należy jej się odznaka za zasługi dla ratownictwa, może być nawet górskiego, bo ratowanie pijaka i półmózga jak Myćko, to jak pchanie tego kamienia pod górę, co to go jeden od wieczności pcha i pcha, bo się zawziął psiajucha jak Myćkowa na ratowanie Myćki.
I nawet nie wiadomo kto tu kogo robi w bambuko, najpewniej Myćkowa sama siebie, co jest jedną z najstarszych rozrywek w rodzaju ludzkim, zaraz po „jutro będzie lepiej” i „gorzej już nie będzie”. Bambuko. Piękne słowo, co to nie wiadomo skąd się wzięło i samo nic nie znaczy, a i tak wszyscy wiedzą, co to robić w bambuko. Nie ma dnia, żeby ktoś gdzieś nie krzyknął: nie graj ze mną w bambuko co się odmienia czasem na: nie graj ze mną w pici polo. Bo jak wiadomo odmiana w języku polskim jest najtrudniejsza na świecie, a do tego tyle słów co znaczą to samo, ino że jednych się używa na wsi, innych w mieście, a innych tylko do dwudziestki. Symptomy to się nazywa, czy jakoś tak. A są też słowa, co se były, ale się zmyły, bo świat się zmienił. Druciarz na przykład, to więcej niż słowo, to zawód był, a teraz nikt już nie wie co robił i po co, bo świat się zrobił taki śmieciolubny, że co się popsuje, to się nie naprawia, ino wyrzuca. I trzeba wiedzieć, czy ktoś rozumi co do niego mówisz, bo się z tego tragedia rodzinna wziąć może. Maminka moja lubiała o mnie mówić: uroczy gałgan. No to ja tak raz do swojego powiedziałem, czule i z miłością, a on do Joli poleciał krzycząc: Mama, co o gałgan? A Jola na to: Szmata. No to Junior w ryk, że tata się przezywa i taki się z tego zrobił językowy galimatias, że nawet profesor Miodek by nie pomógł albo innych Bralczyk.
Gałgan a szmata. Problem wart Mamrota. Można o tym wiele gadać, tak jak my gadali, a można krótko: Gałgan jest uroczy, a szmata to szmata. Ani uroku, ani moralności, ani lojalności, a o dotrzymywaniu słowa to zapomnij. Zupełnie jak ten wielgachny mecenas, co udaje liberała, a tak naprawdę chciałby zastąpić Czerepacha i zbudować obóz równie piękny, tyle że jeszcze bardziej wsteczny. Przy czem nie chodzi o to jak głosował, bo to dla każdego sprawa sumienia, jeśli się je ma, ino o to, że nie głosował, bo odwagi nie miał, choć to tak samo jakby na nie głosował, mimo że obiecywał być na tak.
Solejuk go bronił, że on nic nigdy nie ukrywał, i jasno mówił, że mu chodzi tylko o to, że Czerepacha nienawidzi i że jak ci wspólnota nienawiści wystarcza, to potem takie niespodzianki, to raczej spodzianki. W sensie podwójnym znaczy, że w dno puka od spodu i że ten, kto się tego nie spodziewał, to jak ten, co to kamień pod górę pcha. Jak mu sto razy spadło, a on co i raz robi to samo i tak samo, to jakże rezultat może być inny, co nie? I nie ma znaczenia, że prawie wszyscy myśleli, że to gałgan, a to zwykła szmata. Bo zbiorowość nasza polityczna gra ze sobą w bambuko równie dobrze i z równym skutkiem co Myćkowa i ten od kamienia. Japycz mówi, że on się Syzyf nazywał, ale Hadziuk mówi, że jako on za ten cały syf odpowiada, to się powinien nazywać Zasyf. Straśnie my się z tego śmieli, zwłaszcza że już po Mamrocie było czy dwóch, i tak się narodził nasz nowy twór językowy, co my go chcieli z profesorem Miodkiem skonsultować czy do polszczyzny pasuje i czy się przyjmie: Mecenas Zasyf.
Pietrek