SOLIDARNOŚĆ W SPÓDNICY. Silne korzenie, mocne postanowienia! Nasze wybory są ważne…

2024-04-05 3:37:13

Rozmowa dwóch kandydatek Prawa i Sprawiedliwości w wyborach samorządowych w Legionowie. Agnieszki Kobylińskiej, do Rady Miasta z okręgu nr 1 na miejscu nr 2 i Małgorzaty Grabowskiej-Kozery z Legionowa do Rady Powiatu na miejscu nr 4
Małgorzata Grabowska-Kozera: Poznałyśmy się w poprzedniej kampanii wyborczej. Razem z Elą Pawłowską, Kasią Skierkowską i Tobą stworzyłyśmy dobry zespół. Współpraca szła jak burza. Było dużo dobrej energii, uśmiechu i zaangażowania.

Agnieszka Kobylińska: Tak, bardzo dobrze pamiętam ten moment, jak pojawiłaś się w biurze PiS, a moja dobra koleżanka powiedziała mi do ucha: „To jest córka Pani Doktor Grabowskiej”. Szacunek z jakim wypowiedziała to zdanie zrobił na mnie wrażenie. Później miałam już możliwość osobiście poznawać Ciebie w działaniu i to jest bardzo dobre doświadczenie. Pomagałaś innym, zarażałaś pozytywną energią, taki Zawisza Czarny w spódnicy (długiej spódnicy).

Małgorzata Grabowska-Kozera: Pewnie mówisz o Eli Pawłowskiej. Wspaniała Ela. Spotkałam ją wtedy po wielu latach. W 1990 roku działałyśmy w Komitecie Obywatelskim w czasie pierwszych wolnych wyborów. Czas wielkich nadziei i entuzjazmu. Wspomniałaś o mojej mamie. Była niezwykłą, piękną kobietą i pięknym człowiekiem.

Drepcząc z naszymi ulotkami spotykam wielu ludzi, którzy wspominają mamę z dużą estymą. Jako lekarza, człowieka i współtwórcę tej pierwszej najpiękniejszej Solidarności, która nam się wtedy zdarzyła, która odmieniła naszą Ojczyznę i za którą tęsknimy. Cieszę się, że mama żyje w pamięci tylu życzliwych jej ludzi. To bardzo przyjemne, ciepłe uczucie, które pokazuje mi dobitnie, że tu jest mój dom i moja wspólnota. Tu są ludzie, z którymi dorastałam, którzy znają moją rodzinę, spotykam koleżanki z podstawówki, z liceum, pacjentów mamy, solidarnościowców, ludzi którzy pamiętają Legionowo z czasów, gdy nie było tu blokowisk tylko wrzosowiska i domy drewniane – taka przyjemna podwarszawska osada. Do dziś dla mnie najpiękniejszy dom, to dom drewniany.

A jakie są twoje korzenie Agnieszko? Skąd przybywasz? Twoje kompetencje zawodowe imponują mi, ale ciekawi mnie co sprawiło, że była w Tobie moc by osiągnąć tak dużo?

Agnieszka Kobylińska: W Legionowie mieszkam od ponad 26 lat, a urodziłam się około 60 km stąd, w Makowie Mazowieckim. Tam też ukończyłam liceum ogólnokształcące. Niedaleko od Makowa, rodzice mieli gospodarstwo rolne i to było moje ukochane miejsce, do którego zawsze z radością wracałam i za nim tęskniłam, zwłaszcza gdy studiowałam za granicą, w przepięknej Bułgarii.

Mój tata, człowiek głębokiej wiary i odwagi, przez 6 lat był więźniem politycznym (w latach 1948-1954). Należy do pokolenia niezłomnych. Jego opowieści o przesłuchaniach z biciem i torturami pamiętam do dzisiaj.

W związku z przeszłością taty mogłam z siostrą i bratem głównie liczyć na siebie i na własne kompetencje. Czasami było to trudne lecz w dalszej konsekwencji bardzo owocne.

Małgorzata Grabowska-Kozera: Mam ogromny szacunek i podziw dla takich ludzi jak twój tata. Żołnierze Niezłomni i to wielkie powstanie antykomunistyczne, które rozgrywało się w Polsce po wojnie to temat, który poznałam bardzo późno. W szkole komuna uczyła nas o złych bandach, a nie o umundurowanej wspaniałej armii odważnych ludzi, którzy próbowali wyzwolić nas spod ruskiego mira.

Do dziś wielu powtarza głupoty i kłamstwa wyprodukowane przez UB na temat tych wspaniałych ludzi. Oprócz tych, którzy zginęli w lasach, wykonano wtedy ok. 5 tys wyroków śmierci na naszej elicie. Czuję się spadkobiercą tego rycerstwa. Nasze podziemne ,,Grupy Oporu Solidarni” szkolił właśnie taki niezłomny powstaniec. Pałeczka pokoleń była przekazana dosłownie, a nie tylko w przenośni.

Agnieszka Kobylińska: Rzeczywiście, tak czułam. Czułam, że tata jest wyjątkowy. Jego opowieści z więzienia: o torturach i o wierze, która pozwoliła mu przetrwać ten straszny czas. Paradoksalnie, to co miało go zniszczyć, wzmocniło jego charakter i tak go ukształtowało, że był dla mnie jednym z największych autorytetów jakich spotkałam w moim życiu. Miał i ma nadal ogromny wpływ na moje życie… również i zawodowe. Jako trener biznesu często uczę menadżerów jak zarządzać zespołem, jak motywować ludzi do współpracy… Najwięcej o tym nauczyłam się od mojego taty. I nie mam tutaj na myśli samej wiedzy, a przede wszystkim praktyczny przykład. Jako drobny szlachcic prowadził z sukcesem nasze gospodarstwo. Świetnie tym wszystkim zarządzał.

Teraz, ja zarządzam swoją firmą szkoleniową i jednocześnie jestem trenerem biznesu – szkolę menadżerów, handlowców, specjalistów. Bardzo lubię moją pracę. Jest wymagająca, ale też daje ogromną satysfakcję. Bardzo dużo siły daje mi to, że mogę pomagać ludziom, mogę dać im narzędzia by mogli lepiej komunikować się, współpracować i zarządzać. Często, w efekcie moich szkoleń zmienia się diametralnie na lepsze ich życie zawodowe. Następuje znaczący rozwój osobisty.

Ważne jest by w swoim życiu odnaleźć takie miejsce, gdzie moje nasze talenty, predyspozycje, zamiłowania i doświadczenie dają optymalny efekt, dają najlepszy owoc. Wtedy trzeba być tylko odważnym i działać z pasją, a przekonamy się, że nie ma rzeczy niemożliwych. Sama jestem tego przykładem. Mnie, kobiecie udało się wybudować dom; założyć i prowadzić firmę, tak pożyteczną dla innych ludzi i zdać egzamin na prawo jazdy kategorii C – czyli zdobyć uprawnienia do prowadzenia ciężarówek. 🙂

Małgorzata Grabowska-Kozera: No, nieźle! Piękna filigranowa kobieta w wielkiej ciężarówie. To mógłby być początek jakiegoś filmu drogi. Jako scenograf zaproponowałabym Ci piękną czerwoną amerykańską lorę. Masz ciemne włosy i w czerwonym Ci do twarzy…

Agnieszka Kobylińska: Właśnie, jesteś Małgosiu scenografem, ale również zarządzasz zespołem ludzi. Wiem, że realizowałaś popularny serial „Stulecie winnych”. Zdaje się, że ostatnia część obejmuje czasy Twojej walecznej młodości? Wyobrażam sobie, że to było dla Ciebie szczególne doświadczenie. Opowiedz mi coś o tym.

Małgorzata Grabowska-Kozera: Mało który z widzów oglądających film czy serial zwraca uwagę na scenografię, a przecież każdy obiekt, w którym gramy, wszystkie przedmioty od ścian, mebli do drobnych rekwizytów przygotowuje scenograf ze swoim zespołem. Ostatni sezon Stulecia to okres 1976-1989, czyli czas, który pamiętam doskonale. O mały włos nagrywalibyśmy wnętrze domu rodzinnego Winnych w legionowskiej Kozłówce. Ostatecznie, ze względów produkcyjnych, zdecydowaliśmy się na studio. Myślę, że efekt naszej scenograficznej pracy jest dobry. Nie czuje się studia, wnętrze ma klimat ,,epoki”, wygląda naturalnie. (Sporo mebli i rekwizytów do tego serialu pozyskałam z wystawek gabarytów na terenie Legionowa). Chociaż praca scenografa w polskich warunkach jest ekstremalnie ciężka, czyli 6-8 miesięcy (serial) pracy po 16 godzin, bez wolnych weekendów, to ze względu na bliską mi tematykę tego serialu pracowałam na skrzydłach. Nie musiałam też korzystać z konsultacji historycznych, bo zarówno ,,dołek” na komendzie jak i podziemną drukarnię, strajki w stoczni, czy wybory w 1989 znałam z osobistych doświadczeń.

Agnieszka Kobylińska: Na koniec tej naszej rozmowy powiem, że niedawno odkryłam na yt Małgorzatę Grabowską Kozerę, kobietę o pięknym głosie śpiewającą pieśni z poetyckimi tekstami. Ciekawa mieszanka, scenografia, muzyka i działalność społeczno-patriotyczna…

Małgorzata Grabowska-Kozera: W czasach komuny, a konkretnie po wprowadzeniu stanu wojennego, koncertowaliśmy z zespołem ,,Orkiestra Teatru ATA” po różnych domach, piwnicach i kościołach. Te koncerty podtrzymywały na duchu i budowały nadzieję i wspólnotę. Teksty Herberta, Konopnickiej, ks. Twardowskiego, Moczulskiego itd. Kiedyś na koncercie olsztyńskich spotkań zamkowych cenzura powykreślała nam połowę utworów. Podawaliśmy tytuły i informację, że skreślone przez cenzurę. To zbudowało dramaturgię koncertu i pokazało paranoję czasu, w którym żyjemy. Ostatnią wykreśloną pieśnią tego koncertu była ,,Pieśń konfederatów barskich” z tekstem Juliusza Słowackiego. Po podaniu informacji o jej wykreśleniu otrzymaliśmy owacje. Obyśmy nie musieli znowu walczyć pieśnią…

Z piosenek, które śpiewałam polecam ,,Pieśń o czekaniu”. Ten piękny tekst nie starzeje się, zarówno w sensie społecznym jak i osobistym jest ciągle aktualny.

Daleko odpłynęłyśmy od tematu wyborów samorządowych w naszej rozmowie. Nie powiedziałyśmy nic na temat rond, dróg, szkół i infrastruktury które chcemy budować…

Agnieszka Kobylińska: Myślę, że we wszelkich wyborach warto głosować na ludzi, którzy nie zawiodą i których historię choć trochę znamy, bo to pokazuje kim są, jaka jest ich formacja, na ile można liczyć na nich i na ich obietnice.

Małgorzata Grabowska-Kozera: Trzymam za Ciebie kciuki Agnieszko. Czasy są znowu trudne, więc chciałabym by o naszej małej ojczyźnie decydowali ludzie tacy jak Ty.

Agnieszka Kobylińska: A ja za Ciebie i mam nadzieję, że zostaniesz radną powiatu.

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *