LEGIONOWO. Pokonał pożar, nie pokonał sepsy
2017-04-19 12:30:07
W piątek 14 kwietnia w godzinach porannych 33-letni Robert, który uratował cztery osoby z płonącego domu – zmarł. Ta tragiczna wiadomość zapewne zasmuci wielu czytelników, którzy trzymali za niego kciuki i ciągle wypytywali o Jego stan zdrowia. Jego synek Piotruś mówi o Nim „Tata Bohater” i taki był…
– Z ogromną przykrością pragnę poinformować, że nasz Bohater odszedł od nas dziś (14.04. – przyp. red.) o godzinie 9. Okazało się, że poświęcenie podczas akcji ratunkowej przypłacił własnym życiem. Podczas leczenia poparzeń w szpitalu w Łęcznej po raz drugi dostał sepsy, czyli ogólnego zakażenia organizmu. I tego boju już nie wygrał… Mały Piotruś mówi, że jego Tata Bohater na zawsze pozostanie w naszych sercach… – tymi oto słowami powiadomiła naszą redakcję była żona pani Małgorzata.
Bohater uratował 4 osoby z płonącego domu
Historię 33-letniego pana Roberta opisywaliśmy w połowie lutego br. w artykule „Uratował cztery osoby, teraz walczy o życie”. W międzyczasie na bieżąco reagowaliśmy na prośby czytelników zainteresowanych stanem zdrowia 33-letniego bohatera, co jakiś czas informując o procesie leczenia mężczyzny. Przypomnijmy. Pan Robert nie zważając na własne zdrowie ani życie uratował dwoje dzieci – 11-letnią Weronikę oraz 6-letniego Piotrusia, swoją partnerkę oraz wyniósł na rękach swoją matkę. W wyniku bohaterskiej postawy 33-letni mężczyzna odniósł poparzenia II stopnia na powierzchni 30 proc. ciała, a także poparzenia dróg oddechowych. Przeszło dwa miesiące pan Robert przebywał w specjalistycznym szpitalu w Łęcznej. Jego stan uległ poprawie, jednak w międzyczasie pojawiły się inne poważne komplikacje. Rodzina i przyjaciele zorganizowali szybką zbiórkę pieniędzy na leczenie pana Roberta. Czytelnicy „To i Owo” z wielką troską non-stop wypytywali o jego stan zdrowia. Wydawało się, że wszystko idzie w dobrym kierunku.
Błąd w sztuce lekarskiej?
Jak się dowiedzieliśmy, nie ma jeszcze zaplanowanego terminu pogrzebu, ponieważ sprawą śmierci 33-latka zajęła się legionowska prokuratura. Prawdopodobnie może chodzić o dochodzenie mające wykazać lub wykluczyć błąd w sztuce lekarskiej. – To nie jest tak, że młody człowiek tak sobie po prostu umiera. I dostaje dwa razy sepsy. Dlatego zajął się tym prokurator – powiedział pan Przemysław, przyjaciel, a zarazem niedoszły szwagier zmarłego 33-latka. We wtorek (18.04.) rodzina ponoć otrzymała informację ze szpitala Łęcznej, że ciało zmarłego zostanie przewiezione do Warszawy, a następnie ma zostać przeprowadzona sekcja zwłok. – Przecież Robert się wybudził. On z nami był, on z nami rozmawiał. To tak miało nie być. On miał żyć, on miał tylko 33-lata i był ode mnie tylko o dwa lata młodszy. Ja też mogłem być na jego miejscu, ponieważ chwilę tam mieszkałem w tym domu. Każdemu to mogło się przytrafić – powiedział pan Przemysław, przyjaciel, zmarłego. Skontaktowaliśmy się z legionowską prokuraturą, jednak do chwili zamknięcia numeru, nie uzyskaliśmy wyjaśnień. Sprawie będziemy się przyglądać.
DB
1 komentarz
[*]