JABŁONNA. Jak w małżeństwie

2017-06-11 2:00:25

Z radną ze Skierd Dorotą Świątko rozmawiamy o bieżących problemach gminy…


Patrząc na dotychczasową kadencję, nie trudno odnieść wrażenia, że między Wami – radnymi, a wójtem Jarosławem Chodorskim nie widać chęci współpracy. Mylę się, czy jest coś na rzeczy?

– Chęć współpracy jest z tym, że rzeczywiście mamy różne zdania w wielu tematach. Z naszej strony na pewno jest chęć współpracy, gdyż wielokrotnie zabiegaliśmy o to, żeby wójt Chodorski się z nami spotykał, żebyśmy rozmawiali. Na początku kadencji jakieś spotkania nawet się odbywały, później było coraz gorzej. Teraz zupełnie się nie spotykamy i mało ze sobą rozmawiamy.

Rozumiem, czyli nie ma tzw. „chemii” między wami?

– No, to jest tak jak w małżeństwie (śmiech).

„Ja się krytyki nie boję. Uważam, że konstruktywna krytyka jest potrzebna i jestem na nią otwarty. Czym innym jest jednak krytykanctwo, którego nie lubię i nie będę tolerował” – to słowa wójta z wywiadu dla naszej gazety. Czy uważa Pani, że część krytyki spływającej na wójta Jarosława Chodorskiego jest nieuzasadniona?

– Ze strony radnych nie nazwałabym tego krytyką, tylko najzwyklejszym upominaniem się o to, co powinno być zrobione, co jest może robione naszym zdaniem zbyt wolno. My nie krytykujemy, my przypominamy, że trzeba to, czy tamto zrobić. Wielokrotnie wcześniej prosimy wójta żeby już wychodząc naprzeciw rozmawiał z przedstawicielami przeróżnych instytucji, np. ostatnio głośnej sprawy ścieżek rowerowych. Ponieważ ścieżka ma być budowana przy drodze wojewódzkiej nr 630, to dużo wcześniej prosiłam Pana wójta o wystąpienie z informacją do Zarządu Dróg Wojewódzkich, że będziemy chcieli wejść w ich teren i poszerzyć istniejący chodnik. Pan wójt nie zrobił tego, twierdził, że jest to na zasadzie „zaprojektuj i buduj”. Gdybyśmy mieli za sobą już jakieś wstępne rozmowy, że my jako gmina chcemy to robić, to myślę, że znacznie przyspieszyłoby prace. I to nie jest krytyka. My po prostu zwracamy uwagę na to, że nasze prośby nie są realizowane.

Jak Pani postrzega ciągłe rotacje urzędnicze w gminie Jabłonna, czy w ostatnim czasie nie jest ich czasem za dużo? Przypomnę tylko, że tylko w tej kadencji czekamy na wybór już trzeciego sekretarza gminy.

– Te rotacje bardzo nam przeszkadzają, szczególnie w pracy. My jako radni nie mamy z kim współpracować. Pracownicy gminy, którzy jeszcze z kadencji wójt Olgi Muniak wykonywali dobrze swoje obowiązki i naprawdę dobrze znali potrzeby gminy oraz jej specyfikę, większość tych pracowników odeszło. Trudno się współpracuje w takiej sytuacji. Dość długo nie ma Pani sekretarz, a rzeczywiście jest to bardzo ważna funkcja, chociażby przy pracy nad statutem gminy, który nam się niesamowicie ślimaczy, a powinien już dawno być przygotowany.

Jak Pani odebrała rezygnację Joanny Gwadery ze stanowiska sekretarza gminy Jabłonna? Jej pożegnalne oświadczenie było emocjonalne, ale też bardzo jednoznaczne. Cyt. „Decyzję o rezygnacji z pracy w Urzędzie Gminy Jabłonna podjęłam ze względu na problemy zdrowotne, do których przyczyniła się zła atmosfera i warunki w jakich przyszło mi pracować na stanowisku sekretarza gminy. Jednakże głównym powodem mojej rezygnacji był sprzeciw wobec łamania przez władze urzędu standardów i przejrzystych zasad, które winny obowiązywać w każdej jednostce administracji publicznej, w tym także w UG Jabłonna”. Co Pani na to?

– Pamiętam jak dziś, Pani Joanna jak przyszła do pracy do Urzędu Gminy, to była bardzo po stronie wójta Chodorskiego. Sekretarz powinien współpracować z radnymi i wójtem. Tu nie ma o czym dyskutować. Natomiast było widać, że Pani Joana w stosunku do nas – radnych była na początku dosyć „oschła”. Pamiętam jak bardzo atakowała niektórych radnych. Natomiast z biegiem czasu, to się zmieniło. Nie wiem, może stwierdziła, że radni nie są tacy źli jak to się o nas mówi i ta współpraca zaczęła nam się bardzo dobrze układać. Pani Joanna nie widziała wrogości z naszej strony, widziała, że jeżeli o coś zabiegamy to tylko po to, aby coś dobrego zrobić dla mieszkańców. Natomiast zaczęły jej się psuć stosunki z wójtem. Wnioskuję po tym, że wójt odbiera to w ten sposób, że jak ktoś gra do jednej bramki z radnymi, to nie gra z wójtem. To nie przez nas Pani Joanna odeszła, na co wskazuje ten list pożegnalny.

Co niektórzy radni powtarzają „rozliczymy wójta z działań”. Zbliża się sesja z wykonania budżetu za 2016 r., czy Pani zdaniem wójt po raz trzeci nie otrzyma absolutorium? I czy słusznie, gdyż w jednym z wywiadów wójt powiedział „To jest decyzja Rady Gminy i trudno mówić tu o obiektywizmie”. Słusznie?

– Wiadomo, że nad absolutorium głosują radni, ale każdy z nas ma własne zdanie. Zawsze uważałam, że jeśli w czymś Pan wójt ma rację, to ja mu tą rację przyznam. Ale jeżeli uważam, że w danym temacie wójt się nie wywiązał, to o tym też trzeba mówić na głos. To nie jest tak, że radni są w opozycji do Pana wójta. Staramy się z nim współpracować, ale może rzeczywiście te relacje między nami tak do końca nie są takie, jakie powinny być. Na ostatniej komisji budżetowej powiedziałam, że Pan wójt bardzo się szczyci tym, że pozyskał mnóstwo środków zewnętrznych, ale teraz musimy zrealizować te projekty, na które je otrzymaliśmy. W poprzedniej kadencji wójt Olga Muniak mówiła i wg. mnie bardzo logicznie – robimy projekty, bo jak mamy projekt w ręku to w każdej chwili występujemy o środki zewnętrzne jeżeli one będą. I myśmy się na to zgadzali. Na początku tej kadencji, dostaliśmy burę za to, że narobiliśmy górę projektów chociażby wodno-kanalizacyjnych i nie realizowaliśmy ich. W tej kadencji pozyskaliśmy duże pieniądze, tylko co z tego, skoro mamy zagrożone chociażby ścieżki rowerowe, projekt wodno-kanalizacyjny, będziemy realizować do 2022 roku. Pan wójt jest przekonany o tym, że to wszystko nam się uda. I ja też mam taką nadzieję, bo to byłby ogromny ból, gdyby nam się nie udało, tylko dlatego, że jeszcze nie mamy wielu uzgodnień i niektórych projektów.

Czy Pani zdaniem uda się zrealizować projekty ścieżek rowerowych? Pozostałe gminy grożą, że jeśli Jabłonna zawali, to wystąpią do sądu o odszkodowanie. Co Pani na to?

– Bardzo bym chciała, żebyśmy to zrealizowali, bo jest to naprawdę fajna sprawa i bardzo potrzebna. Natomiast opieszałość wójta, czy też jego pracowników, a jeśli pracowników to wójt powinien konsekwencje wyciągnąć i powinien mocno naciskać na to, żeby to już było. Cały czas wójt nam tłumaczy, że wszystko jest w porządku, mimo że ta opinia naszych okolicznych gmin jest zupełnie inna. Bardzo bym chciała, aby to się udało, bo wszyscy odpowiadamy za ten projekt.

Wybory samorządowe już w przyszłym roku, a więc zbliżają się wielkimi krokami. Czy dostrzega Pani już kandydata mogącego zagrozić Jarosławowi Chodorskiemu w wyścigu o fotel wójta?

– Całkiem niedawno była próba podjęcia referendum o odwołanie wójta. Gdyby był wskazany konkretny kandydat, to może miałoby to sens. Mieszkańcy wówczas pytali – kto w zamian? Tak jest i teraz. Na chwilę obecną nie ma konkretnego kandydata. Być może ktoś podejmuje już ciche działania, ale ja nie potrafię wskazać w tej chwili takiej osoby. Taki kandydat już teraz powinien się prezentować mieszkańcom i z nimi rozmawiać.

Pozostawmy troszkę sprawy gminne i przejdźmy do wielkiej polityki, a w tej ostatnio sporo się działo. Gdy obserwowała Pani referenda ws. metropolii w Legionowie, Nieporęcie i w Wieliszewie, to czy patrzyła Pani na nie z pewną zazdrością, i żalem, że jednak mieszkańcy gminy Jabłonna nie wypowiedzieli się w tak ważnej sprawie, czy wręcz przeciwnie uważa Pani, że to działanie było całkowicie przedwczesne, a więc i niepotrzebne?

– Nie ukrywam, że rozmawialiśmy na ten temat żeby pójść w kierunku przeprowadzenia referendum. Natomiast na chwilę obecną się wstrzymaliśmy i może lepiej, bo stało się tak jak się stało, czyli projekt ustawy o metropolii został zawieszony. Natomiast gdyby zaszła taka potrzeba, to podejrzewam, że w gminie Jabłonna będzie przeprowadzone takie referendum.

Jak tak patrzę na gminę Jabłonna, to widzę, że ten problem jej nie dotyczy. Ale chciałem zapytać, co Pani sądzi na temat planów wprowadzenia dwukadencyjności włodarzy gmin. Czy jest to dobry pomysł?

– Trudne pytanie. Jeżeli wójt stara się i wywiązuje się ze swoich obowiązków i odnosi sukcesy, to szkoda by go było po dwóch kadencjach pozbawiać go tego stanowiska. Natomiast, jeżeli po pierwszej kadencji nie wybiera się wójta na drugą, to znaczy, że się nie sprawdził. Także żal by mi było tylko tych wójtów, którzy odnoszą sukcesy.

W pozostałych gminach powiatu legionowskiego można mówić o pewnej stagnacji na stanowisku włodarza gminy. W gminie Jabłonna wójtowie często się zmieniają, jak Pani myśli z czego to wynika?

– Może tu chodzi o to, że mamy bardzo specyficzne środowisko. Mamy wielu napływowych mieszkańców. Są to młodzi ludzie z małymi dziećmi. Stąd rodzą się potrzeby oświatowe. Powstają nowe osiedla, powstają nowe domy, a to rodzi konieczność zapewnienia infrastruktury, czyli kanalizacja, wodociągi, drogi, oświetlenie. Gmina bardzo się rozwija. Wszędzie są jakieś braki i stąd zawsze są niezadowoleni mieszkańcy, którzy dostrzegają, że coś nie jest realizowane. Konsekwencje tego ponoszą osoby reprezentujące gminę – czyli wójt i radni.

Rozmawiał Dariusz Burczyński

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *