LEGIONOWO. Limeryki na koniec roku [Część I] – czyli minął rok w Legionowie
2017-12-29 12:46:21
Przygotowaliśmy dla Was serię limeryków* związanych z wydarzeniami jakie miały miejsce w mijającym 2017 roku.
Rada pryncypałowi rada,
Nikt tej sitwy nie przegada.
Płyną więc hołdy, biją pokłony,
książę pokraśniał i cudze żony…
Tylko ta prasa z Rynku ujada
Aneksja Jabłonny?
Na najbliższej sesji Rady Miasta, radni mają zdecydować o rozpoczęciu procedury włączenia do Legionowa ok. 500 ha gruntów należących dziś do gminy Jabłonna. Niestety o działaniach tych do tej pory nic nie wiedziały władze Jabłonny
Projekt uchwały w tej sprawie pozytywnie zaopiniowała już Komisja Rozwoju Miasta. Na najbliższej sesji, legionowscy Radni mają podjąć uchwałę o przystąpieniu do procedury zmiany granic Gminy Miejskiej Legionowo polegającej na włączeniu do terytorium Gminy Miejskiej Legionowo, części terenu sołectwa Józefów II z sąsiedniej Gminy Jabłonna.
Wielkie zmiany terytorialne
Obszar, o którym mowa, ciągnie się po obu stronach linii kolejowej od Legionowskiego Bukowca do Choszczówki. Jednocześnie rozciąga się on pomiędzy wsiami Józefów i Rembelszczyzna oraz Jabłonna. Jego powierzchnia to ok. 900 ha, z czego ponad 90 proc. powierzchni stanowią lasy zarządzane przez Nadleśnictwo Jabłonna. Gdyby planowane przez Legionowo zmiany doszły do skutku, powierzchnia miasta zwiększyłaby się z 1400 ha do 2300 ha czyli o ok. 50 proc. Natomiast powierzchnia gminy Jabłonna zmniejszyłaby się z ok. 6455 ha do 5955 ha czyli o ok. 13 proc.
Jabłonna nic nie wie
O komentarz do planów przyłączenia części Jabłonny do Legionowa poprosiliśmy wójta Gminy Jabłonna Jarosława Chodorskiego. Okazało się bowiem, że władze Jabłonny były zaskoczone „wrogimi” działaniami ze strony sąsiada. – W związku z tym, że oficjalnie nikt z Urzędu Miasta Legionowo nie kontaktował się z nami w sprawie zmiany granic Legionowa, obecnie nie posiadamy więcej informacji oprócz tych ogólnie dostępnych. (…) Dopiero w tym tygodniu prezydent Legionowa poprosił mnie o spotkanie i na pewno będziemy na ten temat rozmawiać. W tym momencie moje zdziwienie budzi przede wszystkim fakt, że o sprawie dowiaduję się nie bezpośrednio od strony zainteresowanej, ale z mediów – powiedział nam wójt Chodorski.
Chodzi o możliwość dogęszczeń?
Inne osoby twierdzą natomiast, że władzom Legionowa może chodzić o sztuczne obniżenie wskaźnika gęstości zaludnienia. – Przyłączą te 900 ha niezamieszkałych terenów leśnych i automatycznie Legionowo spadnie z pierwszego miejsca w Polsce pod względem gęstości zaludnienia. Dzięki temu będą mogli dalej dogęszczać zabudowę i mówić, że wcale nie jest tak źle – twierdzi mieszkaniec. Warto też przypomnieć, że już w 2015 r. pisaliśmy na łamach TiO o działaniach legionowskiej spółdzielni mieszkaniowej SML-W zmierzających do zmiany granic pomiędzy Jabłonną i Legionowem (…).
Pokrętne uzasadnienie
Zastępca Prezydenta Miasta Marek Pawlak napisał w uzasadnieniu projektu uchwały m.in., że włączenie części terenów Jabłonny do Legionowa jest naturalnym skutkiem zachodzących na przestrzeni lat zmian, oraz że wpisuje się to w strategię rozwoju miasta. Natomiast prezydent Roman Smogorzewski podczas posiedzenia Komisji Rozwoju Miasta w poniedziałek 23 października stwierdził, że tereny które chcą przyłączyć do Legionowa, nie są w żaden sposób związane z Jabłonną i nie przynoszą żadnych wpływów podatkowych. Prezydent stwierdził też, że Legionowo ma w swoich planach zbudowanie drogi do Warszawy wzdłuż tzw. drogi wodociągowej. Tłumaczył także, że Legionowo prędzej niż Jabłonna może wybudować oświetlenie ulic w rejonie ulicy Strużańskiej. W uzasadnieniu tym niestety nie było ani słowa o potrzebach i stanowisku w sprawie jakie mają władze oraz mieszkańcy gminy Jabłonna (…).
KT, ML
Kto podszywa się pod Smogorzewskiego?
W zeszłym tygodniu legionowskich internautów zelektryzował post, który został udostępniony przez prezydenta miasta Legionowo Romana Smogorzewskiego. Według niektórych, zamieszczony komentarz nie licuje z funkcją, jaką jego autor sprawuje w samorządzie
Zdjęcie udostępnione przez prezydenta na facebooku w sobotni wieczór przedstawiało młodą uczennicę ostatniej klasy technikum hotelarskiego. Pod postem w niedługim czasie pojawił się pierwszy komentarz prezydenta, który jedynie dolał oliwy do ognia.
Zapłaci więcej…
Pod zdjęciem opatrzonym podpisem „swoją duszę już sprzedałam u diabła”, prezydent zamieścił wpis „zapłacę więcej”. Zdjęcie z komentarzami po kilku godzinach zostało usunięte z profilu prezydenta. Wcześniej jednak, gdy zdjęcie „wisiało” jeszcze na facebookowej tablicy prezydenta, rozgorzała tam zażarta dyskusja. Jeden z dyskutantów pan Tomasz zadał tam pytanie – „Czy politykowi, zwłaszcza w tym wieku wypada pisać takie rzeczy”. I jednocześnie sam udzielił na nie odpowiedzi – „w najlepszym wypadku jest to niesmaczne”.
„Oficjalna informacja!!!”
Dyskusja zakończyła się, wpisem zatytułowanym „Oficjalna informacja!!!”. Jego autorka, osoba prywatna, ale zarazem znana z tego, że brała udział w kampaniach wyborczych Jana Grabca oraz Romana Smogorzewskiego, a także pracująca wcześniej dla gazety „Miejscowa”, poinformowała, że prezydentowi skradziono telefon, a sprawa została zgłoszona do odpowiednich organów. Poprosiła także, aby internauci zaprzestali dalszych komentarzy.
Konkurencja dla rzeczniczki ratusza
„Osobista rzeczniczka prezydenta”, jak wspomnieliśmy, napisała że sprawa została zgłoszona odpowiednim służbom. Niestety legionowska policja nie potwierdza tych doniesień. Twierdzi natomiast, że takie zawiadomienie do nich nie dotarło. O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy legionowski ratusz. – Jest to prywatne konto – odpowiedziała Tamara Mytkowska, rzeczniczka Urzędu Miasta.
A może ktoś się podszywa?
Po informacji uzyskanej od rzeczniczki ratusza, trudno stwierdzić jak było naprawdę. Może ktoś robi sobie z prezydenta kolokwialne jaja? A może rzeczywiście telefon został skradziony? Nie można wykluczyć też ataku hakerskiego na facebookowy profil prezydenta. Póki co nadal nie wiemy kto za tym wszystkim stoi… .
JJ, KT
Radny Dziedzic złożył rezygnację
Józef Dziedzic zrzekł się mandatu radnego. Powodem rezygnacji jest brak współpracy ze strony władz miasta oraz utrudnianie mu pracy na rzecz mieszkańców
W piątek (28.07) ok. południa dotarła do redakcji TiO informacja o zrzeczeniu się mandatu przez legionowskiego radnego Józefa Dziedzica. Była ona o tyle zaskakująca, że do wyborów samorządowych mamy tylko nieco ponad rok. Natomiast Józef Dziedzic to nie tylko doświadczony samorządowiec, zasiadający w Radzie Miasta 4 kadencję, ale także społecznik z krwi i kości.
Zawadzał rządzącym
Według pierwszych doniesień, powodem jego rezygnacji było pojawienie problemów i trudności w działalności radnego. Później otrzymaliśmy oświadczenie, prezentujemy je obok w ramce, z którego możemy się dowiedzieć, co zaważyło na podjęciu takiej, a nie innej decyzji. Jednak już od dłuższego czasu można było zaobserwować, że radny Dziedzic zawadzał prezydentowi Smogorzewskiemu i grupie popierających go radnych. Przykładem tego było wystawienie w ostatnich wyborach samorządowych w jego okręgu wyborczym, jako kontrkandydata, młodego pracownika ratusza. A następnie lansowanie go przez władze, przez ostatnie 3 lata, mimo że przegrał z Dziedzicem.
Nie chciał być klakierem
Do sekowania radnego niewątpliwie przyczyniło się przejście jego ugrupowania – stowarzyszenia NASZE MIASTO NASZE SPRAWY (NMNS) do opozycji. Stowarzyszenie postanowiło bowiem, że jego członkowie nie mogą ograniczać się do pełnienia roli klakierów, bezkrytycznie popierających władze miasta, ale powinni też rzeczowo recenzować poczynania tych władz. Spowodowało to odejście większości członków klubu, którzy nie chcieli narażać się prezydentowi Smogorzewskiemu. Jednak Józef Dziedzic pozostał. (…).
Grupa trzymająca władzę
Zdaniem Bogdana Kiełbasińskiego, w Legionowie powstała lokalna „grupa trzymająca władzę”, która traktuje to miasto jak prywatną własność. Dziedzic nie chciał popierać kontrowersyjnych uchwał dotyczących np. wprowadzanych „na zamówienie” zmian planu zagospodarowania przestrzennego dla działek przeznaczonych na inwestycje prywatnych deweloperów. Miał własne zdanie i nie obawiał się krytycznie wypowiadać. Dlatego był niewygodny. – Ta jego niezależność spowodowała, że ostatnio wszelkie jego inicjatywy były blokowane (…) – mówi Bogdan Kiełbasiński
WD
*Limeryk jest to zabawny, absurdalny, często frywolny utwór poetycki.