Wakacje z polskimi produktami, czyli „Polskie – kupuję to!”
2020-07-01 2:17:04
Pieniądze wydawane przez konsumentów mają wielką moc – tworzą miejsca pracy, kreują marki, z czasem budują wielkie firmy. Akcja „Polskie – kupuję to!”, zorganizowana przez Grupę PGE, ma sprawić, aby jak najwięcej pieniędzy polskich konsumentów popłynęło do krajowych firm
Jeszcze przed wybuchem pandemii firma doradcza Grant Thornton przygotowała wyliczenia, których celem było pokazanie znaczenia decyzji, jakie miliony polskich konsumentów codziennie podejmują w sklepach. Z tych szacunków wynika, że jeśli kupujemy zagraniczne produkty, sprowadzane przez zagraniczną firmę, z każdej wydanej złotówki w Polsce pozostaje zaledwie 24 grosze. A więc więcej niż ¾ wydanej kwoty płynie za granicę. Z kolei jeśli konsument wyda 1 zł na produkt, stworzony w kraju przez rodzimą firmę, to w Polsce pozostaje 79 groszy.
Różnica jest ogromna. Z wyliczeń Grant Thornton wynika także, że gdyby Polacy przeznaczyli zaledwie 1 proc. więcej na zakupy krajowych produktów, sprzedawanych przez polskie firmy, kosztem towarów importowanych, w Polsce zostawałoby o 6,6 mld zł więcej. Jak widać, 1 proc. czyni różnicę.
Impuls dali pracownicy Grupy PGE
Spowolnienie gospodarcze będące wynikiem pandemii koranawirusa spowodowało, że wiele firm straciło klientów, którzy z powodu obostrzeń nie mogli kupować ich produktów. Wielu polskich przedsiębiorców nie mogło sprzedawać swoich towarów za granicę. Pojawiły się informacje o planowanych zwolnieniach. Wtedy zareagował rząd – dzięki działaniom, które znalazły się w kilku pakietach ustaw antykryzysowych, udało się pomóc firmom i znacznie zmniejszyć skalę zwolnień. Jednak rząd nie może w nieskończoność pomagać przedsiębiorcom, bo po prostu nie starczy na to pieniędzy. Żeby postawić gospodarkę na nogi, potrzeba przede wszystkim pieniędzy konsumentów. Środki przeznaczane przez Polaków na codzienne zakupy mogą zdecydować o być albo nie być wielu krajowych firm.
Dostrzegli to pracownicy PGE Polskiej Grupy Energetycznej. W czasie pandemii angażowali się oni w wolontariat, wspierali infolinię NFZ, otaczali opieką seniorów oraz oddawali krew. Szybko jednak zaczęli także polecać sobie krajowe produkty i usługi oraz dzielić się informacjami o nich. Z czasem to wewnątrzfirmowe wsparcie w robieniu zakupów zostało rozszerzone o wskazywanie interesujących miejsc na weekendy i wakacje czy ciekawych wydarzeń kulturalnych.
Tę aktywność doceniła PGE Polska Grupa Energetyczna. Stworzyła specjalny blog, który ułatwia pracownikom wszystkich spółek wchodzących w skład Grupy PGE wymianę opinii o polskich produktach i usługach. W ten sposób powstało miejsce dzielenia się informacjami oraz wspierania rodzimych producentów, usługodawców, ale także instytucji kultury.
Kolejnym krokiem było uruchomienie ogólnopolskiej kampanii społecznej pod hasłem „Polskie – kupuję to!”, która ma na celu zachęcenie wszystkich polskich konsumentów do kupowania krajowych produktów i usług, a także do dzielenia się opiniami na ich temat oraz polecania interesujących miejsc na wypoczynek czy wskazywania godnych uwagi wydarzeń kulturalnych.
Ogólnopolska kampania rozpoczęła się 3 czerwca od aktywnych działań w social mediach, pojawiła się reklama bannerowa i spoty na platformach VOD. Natomiast 8 czerwca wystartowała kampania telewizyjna. Ważnymi narzędziami w akcji są dedykowana strona internetowa i fanpage na Facebooku, które mają angażować jak największą liczbę odbiorców oraz stanowić platformę, promującą polskie towary, usługi czy miejsca. Na stronie polskiekupujeto.pl można zgłaszać swoje propozycje za pośrednictwem dedykowanego formularza. Wiele zgłoszonych produktów znalazło się na stronie PGE e-Sklepu. Co ciekawe pierwszy spot powstał z myślą o dystrybucji wśród pracowników za pośrednictwem kanałów intranetowych. Zyskał sympatię i w takiej formie został wyemitowany w kanałach zewnętrznych.
Jak znaleźć polski produkt w sklepie
Oczywiście, aby kupować polskie produkty, trzeba wiedzieć, jak je znaleźć na sklepowych półkach. Najprostszą metodą jest odnalezienie kodu kreskowego i sprawdzenie, od jakiej liczby się on zaczyna. Jeśli od 590, to produkt może być polskiego pochodzenia. Niestety, może, ale nie musi. 590 to oznaczenie kraju, w którym siedzibę ma dystrybutor. A więc równie dobrze można znaleźć te trzy cyfry na opakowaniu produktu o polskim pochodzeniu, jak i na takim, który nie powstał w Polsce, a jedynie jest sprzedawany przez firmę zarejestrowaną w naszym kraju.
Trzeba więc na opakowaniu poszukać informacji o adresie i nazwie producenta. Jeśli taką informację odnajdziemy i będzie wskazywać, że towar powstał w rodzimej firmie, to możemy już kupować. Jednak nie wszystkie produkty mają na opakowaniach taką informację. Część sieci handlowych na przykład informuje jedynie o tym, że towar powstał na ich zlecenie, ale nie podają, gdzie został wytworzony. No i zdarza się, niestety, że choć towar powstał na terenie Polski, to jednak nie został stworzony przez całkowicie polski zakład albo do jego produkcji użyto w przeważającej części importowanych surowców czy półproduktów.
Tutaj można skorzystać z nowych technologii, czyli z aplikacji na smartfony, których zadaniem jest wskazywanie polskich produktów. Najbardziej znana jest „Pola”, która po zeskanowaniu kodu kreskowego podaje informacje o tym, czy producent jest zarejestrowany w Polsce, czy inwestuje tutaj choćby w badania i rozwój i czy jego kapitał jest rodzimy, czy też może jest to część zagranicznego koncernu.
Inną metodą jest wyszukiwanie towarów, które mają na opakowaniu odpowiedni znak czy logo. Na przykład od kilku lat polscy producenci żywności mogą stosować opracowany przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi znak „Produkt polski”. Towary spożywcze opatrzone tym znakiem zostały wyprodukowane w naszym kraju i głównie z rodzimych surowców (maksymalny udział składników importowanych to 25 proc., a i to pod warunkiem, że nie można było użyć krajowych).
Jest jeszcze jedna metoda – kupować bezpośrednio u producenta, którego znamy. A więc od firmy, o której wiemy, że produkuje w Polsce i tutaj zatrudnia ludzi, albo od rzemieślników, czy też – zwłaszcza w przypadku produktów żywnościowych – bezpośrednio od rolników.
Kupując, wspieraj znajomych
Ta ostatnia metoda ma najwięcej zalet, bo jeśli kupujemy u ludzi, których znamy, to wspieramy całą lokalną społeczność. W końcu jeśli wydamy pieniądze na produkt miejscowej firmy, to faktycznie dzięki naszym zakupom ludzie z okolicy mają pracę i pieniądze na zakupy, które również wydają lokalnie. Dzięki prężnym firmom okolica staje się bogatsza a samorządy są w stanie zaproponować usługi lepszej jakości.
Jest jeszcze jeden element – wiele regionów w Polsce ma swoje lokalne specjały. Niektóre są znane szerzej, jak choćby lubelskie cebularze. Inne jeszcze nie przebiły się do świadomości konsumentów – jak choćby miody fasolowe z Roztocza, wyjątkowe pod względem smaku a ciągle niedoceniane w kraju.
Jednak nie trzeba szukać daleko, region Mazowsza i okolice powiatu legionowskiego, nowodworskiego, pułtuskiego i ciechanowskiego obfitują w regionalne specjały, jak choćby ser skrzeszewski, który otrzymał nawet nagrodę w konkursie kulinarnym „Smaki gminy Wieliszew” czy oleje z Winnik, wędliny z Karniewa, sery kozie z Gąsiorowa, chleby żytnie z Sońska oraz warzywa i kiszonki ze Stasiego Lasu – wszystkie nagradzane w konkursach Urzędu Marszałkowskiego. W regionie powstają także inne m.in. pyszne wędliny, kiełbasy, a także tradycyjny chleb na zakwasie.
Takich produktów w całej Polsce jest mnóstwo i warto rozpowszechniać wiedzę o nich, bo to one tworzą koloryt lokalnych smaków. Wiele krajów słynie ze swoich produktów żywnościowych, tworzonych lokalnie, które udało się rozpromować w innych państwach. Dobrym przykładem są choćby francuskie sery, które powstają w małych francuskich zakładach rzemieślniczych, a dziś mogą znaleźć się także na polskich półkach sklepowych. Wcześniej te produkty musiały podbić stoły w samej Francji.
Jednym ze skutków pandemii jest zmiana planów wakacyjnych Polaków. Wielu z nas w tym roku nie pojedzie na wakacje za granicą, dlatego warto skorzystać z wyjazdów krajowych. Nie trzeba wyjeżdżać na drugi koniec Polski. W okolicy można znaleźć dużo ciekawych atrakcji i spędzić urlop, bądź choćby weekend np. nad Jeziorem Zegrzyńskim. Ten czas warto wykorzystać na poznanie produktów i usług, które ma do zaoferowania najbliższa okolica lub region, w którym mieszkamy. Na lokalnych targowiskach coraz częściej można kupić nie tylko świeże owoce i warzywa, ale też znakomite wędliny lub sery, których w Polsce wytwarza się coraz więcej. Dorobiliśmy się już mnóstwa winnic, a produkowane w nich wina, szczególnie białe idealnie ugaszą pragnienie w ciepłe letnie wieczory. Wystarczy tylko spróbować takich produktów, aby się do nich przekonać. A na dodatek pomóc ludziom w okolicy w rozwoju ich biznesów, bo przecież z każdej złotówki wydanej na czysto polski produkt w kraju zostaje 79 groszy.
A więc – „Polskie – kupuję to!”. I przy okazji można spróbować smaków, o których do niedawna wielu z nas nie miało pojęcia.