Lasy i czasy

2024-06-18 12:31:30

Wieczne ścibolenie w wiecznej promocji (5)

Lasy i czasy

Antoni Kawczyński ma zaszczyt przedstawić fragment swojej niedawno wydanej książki

Mur chiński, owszem, ujdzie w tłoku, lecz najpiękniejszym, najwspanialszym murem jest oczywiście mur z drzew. Wybudowali go Ruscy w obronie przed Tatarami. Pas sadzonek ciągnął się dziesiątkami kilometrów. To nic, że z jednorocznego drzewka pożytek nastanie dopiero za 50 lat. Nieprzebyty gąszcz wyrośnie, gdy już na tym świecie wszelki ślad po mnie zniknie, mógłby pomyśleć budowniczy muru. Nie będzie mnie, ale to nie szkodzi. To nie ma znaczenia. Dla wnuków! Liczy się nie jednostka, lecz naród.

Ruscy zaimponowali mi takim myśleniem.

Ze średniowiecza przenosimy się w wiek XIX, by zająć się osobą wybitnego Rosjanina, potomka owych budujących leśny mur herosów. Przyszedł czas, gdy zawód kompozytorski zaczął przynosić Czajkowskiemu nadwyżki finansowe, toteż twórca uwertury Romeo i Julia mógł wreszcie spełnić marzenie o własnym domku z ogrodem. Nieodzownym warunkiem, od którego zależała transakcja, była bliskość lasu. Kandydat na posesjonata wymagał, aby spojrzenie przez okno zatrzymywało się na ścianie zwartego drzewostanu. No i udało się takową posesję nabyć. Znajdowała się niemal na skraju bujnego skupiska sosen.

Pobyty w owiewanej leśnym powietrzem willi były przeplatane podróżami koncertowymi po Europie. Niedogodności koczowniczego życia osładzała myśl, że będzie można wrócić do własnego domostwa i napawać się szumem drzew. Szmer lasu, pod takim tytułem Liszt wydał swój fortepianowy utwór, a Wagner – symfoniczny fragment. Może i Piotrowi Iljiczowi udałoby się zmajstrować coś podobnego. Toć źródło inspiracji jest w odległości rzutu kamieniem. Aliści gdy po powrocie z tournée stanął w obramowaniu okna swej daczy, wzrok nie znalazł oparcia na brązowych pniach, lecz pobiegł w siną dal. Las wycięto.

* * *

„Ural”, marka ruskiego zegarka podarowanego mi przez ojca w nagrodę za zdanie egzaminu. Służył mi kilkadziesiąt lat. Wreszcie wyrzuciłem bubla, gdy kazał mi się stawić na spotkanie godzinę za wcześnie. Spełniła się anegdota wykpiwająca wschodni szowinizm; oto nie tylko rosyjskie biegaczki, także i rosyjskie zegarki są najszybsze na świecie. Ruscy, przepadający za tymi cackami, ale produkować ich nie umiejący. Toteż łasi na wyroby cudzoziemskie. Posiadać „czasy” to szczyt marzeń. Okazją do ich spełnienia była tylko wojna.

Marszałek Murat lubił się stroić, toteż ten król Neapolu wyglądał jak król z operetki. Postać Napoleona w szarym płaszczu nie olśniewała wschodniej dziczy; pstre umundurowanie Murata – bardzo. Swojemu wypindrzeniu zawdzięczał popularność u Zaporożców. Za zbliżeniem się do otaczających Murata Francuzów zapominali o wojnie, przystawali na swych śmigłych koniach i zaczynała się admiracja, pełne uznania okrzyki etc. Muratowi nie pozostało nic innego, tylko obejść – niby ksiądz z tacą – swoich oficerów, zebrać tuzin zegarków, by następnie rozsiać je wśród kozackich jeźdźców.

Ręka ruskiego sołdata wyciągnięta i dzierżąca czerwony sztandar, zatykająca drzewce na szczycie Reichstagu w zdobytym Berlinie – jakiż to heroiczny, monumentalny obraz. Niestety, ruch ten odsłonił przedramię opasane kilkoma zegarkami. Zdobycznymi. Praca fotoreportera, którego zadaniem było uwiecznić moment triumfu, poszła na marne. Takiego zdjęcia nie sposób zamieścić w prasie.

A.K.

reprodukcja okładki i podpis: Książka opublikowana przez Wydawnictwo TiO. Do nabycia w księgarni „U Leszka”; Legionowo, Stefana Batorego 10

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *