Straż miejska czy cmentarna? – KOMENTARZ MIESZKAŃCA…

2025-05-07 12:13:47

Podczas spotkania z prezydentem Kiełbasińskim na temat porządku w mieście, po zgłaszanych przez mieszkańców niepokojących zdarzeniach, do jakich dochodzi często w różnych punktach miasta, do mikrofonu wyrywał się co i rusz komendant miejskiej straży. Ku mojemu zdziwieniu, nie mówił jednak, że dotarła do niego informacja o jakimś niepokojącym zjawisku i już rusza w to miejsce, aby rozwiązać problem, ale pouczał zgromadzonych, co oni powinni robić w takich przypadkach. Jak bowiem wiadomo, miejska straż nie ma samochodów i ludzi, choć niedawno przyjęto do pracy 5 czy 10 nowych


Komendant tlumaczył dlaczego interwencje straży często okazują się nieskuteczne. Dlatego postronny obserwator szybko mógł się zorientować i po słowach samego komendanta, dojść do przekobnania, że w razie czego na tę formację w mieście nie ma co liczyć. Apelował też do mieszkańców, aby sami zbierali dowody wykroczeń i zgłaszali się na świadków oraz telefonowali po godzinie 22.00 na policję, bo wtedy miejska straż już nie pracuje.
Jakież było moje zdziwienie, kiedy kilka dni później, przejeżdżając obok cmentarza, ujrzałem miejskich starażników, w poważnej sile, na galowo i ze sprawnym samochodem. Stali w samej bramie i wyglądalią na bardzo sprawną formację. Pomyślałem więc, że może w ciągu tych kilku dni otrzymali jakieś poważne wzmocnienie, które przekreśliło wcześniejsze problemy i całkowicie odmieniło obraz straży. A może komendant wtedy tylko żartował, albo po tym spotkaniu, zmienił własne priorytety oraz wymagania od podwładnych. W każdym razie byłem w szoku.
Pojechalem jednak dalej, załatwiać jakieś urzędowe sprawy. W jednym czy drugim urzędzie, w którym niczego nie mogłem załatwić, dowiedziałem się, że niemal wszyscy tego dnia są na pogrzebie. Nie chodziło przy tym o pogrzeb jakiegoś urzędnika, ale prywatnej osoby, ojca jednego z samorządowych oficjeli. Szybko też zorientowałem się, że w mieście poza tym nic się nie zmieniło. Pod samym ratuszem, jak zwykle stały zaparkowane w miejscu niedozwolonym, na pasie do skrętu, samochody. Gdzie indziej ktoś wjechał na trawnik, a ktoś inny zablokował bramę, czyli wszystko po staremu. I jak zwykle, nigdzie nie dojrzałem choćby jednego miejskiego strażnika.
Pomyślałem więc, może naszą miejska straż lepiej przemianować na straż cmentarną. Tam strażnicy przynajmniej wyglądali, że są na swoim miejscu, a przede wszystkim można było ich spotkać.

Zbyszek Małecki

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *