Prezydent i jego radni za „dogęszczaniem”

2016-04-30 10:57:18

Podjęta na kwietniowej sesji Rady Miasta Legionowo uchwała pozwalająca na budowę kolejnych bloków na os. Sobieskiego rzuca nowe światło na kwestie „dogęszczania” naszego miasta. Temat ten od kilku lat pojawia się w przestrzeni publicznej, ale trzeba przyznać że ostatnio temperatura dyskusji wokół niego znacznie wzrosła. Stało się to przede wszystkim za sprawą dwóch czynników.

Pierwszym jest upublicznienie i rozpowszechnienie faktu, że w 2014 roku Legionowo (jako jedyna gmina spośród niemal 2500 gmin polskich) przekroczyło rekordową liczbę gęstości zaludnienia 4000 osób/km2 (dla porównania: przodujące w Polsce Chorzów i Warszawa – 3330, za granicą Tokio – 6000, Delhi – 7000, a z drugiej strony tabeli: Świnoujście – 210, Krynica Morska – 12, czy Lutowiska w pow. bieszczadzkim – 4).

Drugim powodem stał się zaskakująco zdecydowany i głośny (jak na warunki legionowskie), protest mieszkańców przeciwko budowie budynku wielorodzinnego (czyt. kolejnego bloku) na działce nr 230 przy ul. Broniewskiego. Przypomnijmy, że protest poparło aż 700 osób, a jego echa do dziś wyraźnie słyszalne są w medialnych polemikach prezesów dwóch największych legionowskich stowarzyszeń, z których jeden jest ponadto prezydentem.

Powróćmy jednak do tematu. Niejako w tle powyższych wydarzeń wspomniany już prezydent raczył przygotować plan zagospodarowania przestrzennego dla części osiedla Sobieskiego (pomiędzy ul. Siwińskiego, Sobieskiego i Warszawską), który przedstawił w kwietniu radnym do akceptacji. Ów plan właśnie uzyskał poparcie większości radnych porozumianych z prezydentem (co dziwić nie powinno) i po opublikowaniu stanie się obowiązującym.

Najistotniejsze jednak są konsekwencje wprowadzonych zmian. Otóż głosując za przyjęciem tego dokumentu radni prezydenta zezwolili na budowę kolejnych bloków w tym i tak niezwykle intensywnie zabudowanym i dogęszczonym rejonie miasta. Nowe bloki mogą powstać (i zapewne niebawem powstaną) na dużej działce (nazwijmy ją dla potrzeb tego tekstu działką I) przylegającej do tzw. rowu A-B przy ul. Husarskiej przechodzącej w ul. Pałacową (tuż za budowaną Faktorią), oraz na stosunkowo niewielkim gruncie (działka II) przy ul. Granicznej, przechodzącej w ul. Wiejską (tuż przy ul. Warszawskiej). Co na to okoliczni mieszkańcy?

Kolejną zmianą wprowadzoną uchwalonym dokumentem jest drastyczne zwiększenie wskaźnika intensywności zabudowy dla całej części osiedla objętego planem z 1,5 do nawet 3,3. Czymże jest ten wskaźnik? Jest to stosunek powierzchni całkowitej zabudowy (czyli sumy powierzchni całkowitej wszystkich budynków na działce) do powierzchni działki budowlanej. Reasumując – przed omawianą zmianą na gruncie 1000 m2 można było wybudować obiekt o powierzchni całkowitej 1500m2, a teraz już można ponad dwa razy większy. Co na to okoliczni mieszkańcy?

Na tym nie koniec. Argumentując konieczność uchwalenia nowego planu wnioskodawca z uporem godnym maniaka wielokrotnie powtarzał jak mantrę: „zaproponowany plan jest konsekwencją zapisów w studium*, które uchwaliła Rada Miasta”, dając tym samym do zrozumienia, że to przecież sami radni zainicjowali te zmiany, a pracowity prezydent jedynie posłusznie wypełnił ich wolę przygotowując stosowny projekt. Ponadto radni usłyszeli zapewnienia, że przecież intensywna zabudowa wielorodzinna miastu i mieszkańcom służy, że przedstawiony plan tak naprawdę jedynie porządkuje kwestie zagospodarowania terenu, wychodzi naprzeciw potrzebom ujednolicenia zabudowy dominującej (rzecz jasna wielorodzinnej), a przede wszystkim „zmiany wynikają z zasad gospodarowania przestrzennego oraz zasad dobrego sąsiedztwa” (sic!). Co na to okoliczni mieszkańcy?

Kolejnym (z kontekstu dało się odczuć że niemal koronnym) argumentem prezydenta był z dumą obwieszczony fakt, że do przedmiotowego projektu planu podczas jego publicznego wyłożenia, żaden mieszkaniec, tym bardziej sąsiad czy zainteresowany (dosłownie NIKT) nie zgłosił ani uwag, ani zastrzeżeń. To miałoby niezbicie dowodzić oczywistej słuszności przyjętych rozwiązań. Co na to okoliczni mieszkańcy?

Słuchając tych argumentów odniosłem nieodparte wrażenie, że dotychczasowe granice hipokryzji w wykonaniu legionowskiej władzy poszerzają się równie szybko jak wzrastająca w ostatnich latach gęstość zaludnienia naszego ciaśniejącego miasta. A może to tylko umysły zbyt ciasne …

A teraz kilka niepodważalnych faktów, odrobinę niepasujących do oficjalnej wersji, które przedstawiłem argumentując swój wniosek o nieuchwalanie tej szkodliwej uchwały.

  1. Dla całego omawianego terenu opracowany był plan zagospodarowania w 2001r. Dla dwóch omawianych działek przewidywał on zabudowę jednorodzinną z dopuszczonymi usługami.

  2. Stan ten uległ zmianie po uchwaleniu w 2007 r. studium*, którego konsekwencją miała być zmiana planu. Działkę I proponowano jako tereny urządzeń infrastruktury kanalizacyjnej, zaś na działce II pozostawiono budownictwo jednorodzinne. To właśnie na te zapisy studium obecnie powołuje się prezydent (sic!).

  3. W 2008 r. zmieniono plan zgodnie z założeniami studium z 2007 r., a więc przeznaczono działkę I pod infrastrukturę kanalizacyjną, zaś II nadal pod budownictwo jednorodzinne (już bez usług).

  4. Przyjęty przez radnych prezydenta nowy plan, pozwala obie działki przeznaczyć pod budowę bloków (do 5 pięter), wbrew dotychczas istniejącym planom ( z 2001 r. i 2008 r.) oraz w sprzeczności z zapisami obowiązującego studium.

  5. Znacznie podwyższony wskaźnik intensywności zabudowy stwarza możliwości rozbudowy już istniejących budynków (także bloków). Nowy plan pozwala także na dobudowę kolejnych pięter w już istniejących kilku blokach (aż do wysokości 35 m i 11 kondygnacji).

  6. W uzasadnieniu do uchwały aż roi się od błędów zarówno porządkowych jak i merytorycznych (m. in. przywołanie nieistniejących zapisów studium).

Mój wniosek o zdjęcie z porządku obrad tej godzącej w interesy mieszkańców uchwały przepadł jak kamień wrzucony w odmęty wód rowu A-B, przy którym niebawem ujrzymy blok, a może nawet dwa. Co na to okoliczni mieszkańcy?

A może inicjatorzy zmian doszli do wniosku, że mieszkańcy os. Sobieskiego polubili gęstniejącą wokół nich zabudowę (i atmosferę) i chcieliby więcej. Wszak w ostatnim czasie niemal niepostrzeżenie wyrosła tuż obok „urocza” (choć dla wielu zdaje się zbyt przysadzista) Faktoria, a niebawem nieopodal rozpocznie się budowa naprawdę dużego centrum handlowego przy Maximie. Przecież aż się samo prosi, żeby dla dobra mieszkańców jeszcze coś tam wcisnąć. Tylko … co na to okoliczni mieszkańcy?

Otóż oni w tej kwestii głosu nie mają (swoją drogą ciekawe, dlaczego nie ogłoszono konsultacji społecznych?). Zarówno w tej jak i w wielu innych lokalnych sprawach mieszkańcy reprezentowani są przez wybranych przez siebie radnych i prezydenta. Zdecydowana większość tych reprezentantów uchwalając bulwersujący plan zadecydowała, że tak będzie dla ich wyborców lepiej. Co na to sami wyborcy?

Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że odpowiadając na celne pytanie radnego Józefa Dziedzica prezydent przyznał, że w sprawie opisanych zmian planu pozwalających na budowę nowych bloków (i rozbudowę istniejących), nie wpłynął do urzędu żaden wniosek. Nie wiem jak Państwu, ale mi ciśnie się na usta pytanie: w czyim zatem interesie działał prezydent przygotowując uchwałę i jego radni którzy ją uchwalili?

… i co Państwo na to?

LESZEK SMUNIEWSKI

Źródło: leszeksmuniewski.pl

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *