Felieton. Malujemy przyszłość, czyli jak złotówka (unijna) zmienia światopogląd

2025-09-07 11:26:12

Cóż za piękna, szlachetna inicjatywa! Wojewódzki Urząd Pracy w Warszawie zaprasza mazowiecką młodzież do artystycznej podróży przez krainę funduszy unijnych. Temat? Jak Fundusze Europejskie zmieniły moją szkołę, okolicę i rodzinę. Nagrody? Karty podarunkowe do 1000 złotych!

Czyż nie przypomina to nieco starych, dobrych czasów, gdy dzieci pisały wypracowania “Za co kochamy Józefa Stalina?”? Oczywiście, dziś metody są subtelniejsze, nagrody bardziej współczesne (karty podarunkowe zamiast dyplomów), a bohaterowie zmienili się nie do poznania. Zamiast wielkiego wodza – wielkie fundusze. Zamiast partyjnych haseł – unijne tablice informacyjne.

Nowy realizm socjalistyczny

Wymogi konkursowe są dopracowane w najdrobniejszych szczegółach. Praca musi zawierać “znaki charakterystyczne związane z Unią Europejską” – flagę, tablicę informacyjną. Toż to współczesna wersja socrealizmu! Nie liczy się artystyczna wolność, tylko poprawne politycznie symbole. Nie wystarczy namalować lepszego świata – trzeba namalować świat z unijną tabliczką.

A co jeśli uczeń widzi, że fundusze poszły na trzeci monitoring w szkole zamiast na remont ciasnej sali gimnastycznej? Albo że unijna ścieżka rowerowa prowadzi donikąd? Nie ma problemu – liczy się kreatywność! W końcu sztuka to umiejętność przedstawienia rzeczywistości… nieco lepszej niż ta prawdziwa.

Edukacja obywatelska czy lekcja konformizmu?

Najbardziej zachwyca pedagogiczny wymiar całego przedsięwzięcia. Dzieci uczą się, że za przedstawienie określonej wizji rzeczywistości można dostać konkretną zapłatę. 1000 zł za pierwsze miejsce, 800 za drugie – toż to praktyczna lekcja ekonomii! Wartość artystyczna pracy mierzona jest jej zgodnością z oczekiwaniami organizatora.

Czyż nie jest to doskonałe przygotowanie do dorosłego życia? W przyszłości ci sami uczniowie będą pisać wnioski o dotacje, projekty unijne, raporty z realizacji. Nauczą się, że najważniejsze to wpasować się w oczekiwania grantodawcy, użyć właściwych symboli, podkreślić odpowiednie wątki.

Prawda jako ofiara postępu

Największa ironia? Podczas gdy dzieci malują wizje “lepszego jutra dzięki funduszom”, wielu ich rodziców zastanawia się, dlaczego te same fundusze nie przekładają się na wyższe pensje, lepszą opiekę zdrowotną czy tańsze mieszkania. Ale hej – przynajmniej mają ładne ścieżki rowerowe do jazdy do pracy, gdzie zarabiają minimalną krajową.

Konkurs wymaga, by praca pokazywała “konkretne przykłady z codziennego życia”. Ciekawe, czy któryś uczeń odważy się namalować kolejkę do lekarza specjalisty – oczywiście z unijną flagą w tle. Albo rodzica pracującego na trzy etaty – z unijną tabliczką na pobliskim rondzie.

Epilog: sztuka dla sztuki vs. sztuka dla grantu

W czasach stalinizmu dzieci pisały: “Kochamy Stalina, bo daje nam pokój i dobrobyt”. Dziś malują: “Kochamy fundusze unijne, bo dają nam… no właśnie, co właściwie dają?”.

Może następny konkurs powinien mieć temat: “Namaluj, co byś zrobił z tymi pieniędzmi, gdybyś mógł zdecydować sam”. Ale to byłoby zbyt niebezpieczne. Bo przecież chodzi o to, by młodzi obywatele nauczyli się, że pieniądze zawsze przychodzą z góry – czy to z Moskwy, czy z Brukseli – a ich rola ogranicza się do wdzięcznego przyjmowania i chwalenia darczyńcy.

Sztuka zawsze była lustrem społeczeństwa. W tym przypadku – lustrem, które pokazuje nie to, co jest, ale to, co ktoś chciałby zobaczyć. I za to właśnie płaci 1000 złotych. Postęp!

pk

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *