HISTORIA. Aerodrom Jabłonna. NAJWIĘKSZE BOMBOWCE pod Jelonką
2020-04-22 9:00:25
Ogólny widok na polowe lotnisko w Jabłonnie (teren dzisiejszej obwodnicy, na pierwszym planie widoczna ulica Warszawska)
O tym, że Jabłonna odegrała znaczącą rolę w historii światowego lotnictwa, dziś nie wie prawie nikt. W 1915 z polowego lotniska zlokalizowanego na polach pomiędzy wsią Jabłonna a późniejszym Legionowem operowały największe w tamtych czasach samoloty bombowe konstrukcji słynnego Igora Sikorskiego
„Ilia Muromiec”, gdyż taką nazwę nosiły powietrzne giganty, były pierwszymi samolotami o dużym udźwigu i dalekim zasięgu. Ich kilkumiesięczny pobyt w Jabłonnie oraz wykonywane wówczas loty bojowe stały się podwaliną dla dalszego rozwoju lotnictwa bombowego.
Położenie Jabłonny w swoistym trójkącie bezpieczeństwa, stworzonym przez Wisłę, Narew oraz trzy rosyjskie twierdze – Warszawę, Modlin i Zegrze, zapewniało skuteczną ochronę przez szybkim zajęciem terenu przez przeciwnika. Ponadto sąsiedztwo jednostki balonowej sprawiało, iż w najbliższej okolicy nie brakowało ani specjalistów, ani też odpowiedniego zaplecza technicznego.
Kolejnym czynnikiem przemawiającym na korzyść Jabłonny była niewielka odległość do celów w Prusach Wschodnich – w linii prostej nieco ponad 100 km.
Biorąc pod uwagę wszystkie powyższe czynniki 8 grudnia 1914 r. głównodowodzący rosyjskiej armii wielki książę Mikołaj Mikołajewicz zatwierdził rozkaz o utworzeniu specjalnej eskadry lotniczej, na miejsce dyslokacji której wybrano Jabłonnę. Na jej dowódcę mianowano służącego wcześniej w marynarce M. Szydłowskiego, któremu wraz z nominacją nadano stopień generała majora. Zgodnie z zaplanowanym etatem w skład eskadry miało wejść 10 samolotów bojowych oraz dwa szkolne.
Pierwsze „Muromce” przybyły do Jabłonny 15 grudnia 1914 r. Kolejne dolatywały na miejsce bazowania w następnych dniach. Po zakończeniu prac organizacyjnych i skompletowaniu załóg przystąpiono do wykonywania lotów.

Ogrom samolotów Ilia Muromiec można zobaczyć dopiero po zestawieniu ich z wielkością ludzkich sylwetek – i to wszystko w niespełna 10 lat po locie braci Wright
Pierwszy start z lotniska w Jabłonnie odbył się 11 stycznia 1915 r. – Samolot Ilia Muromiec o numerze III był wówczas pilotowany przez swojego konstruktora – Igora Sikorskiego. W dwa dni później pilotowany przez kapitana G. Gorszkowa Ilia Muromiec „Kijowski” z 12 pasażerami na pokładzie wzbił się na wysokość 2500 m. Wznoszenie zajęło mu 49 minut. W czasie lotu Ilia Muromiec „Kijowski” przeleciał nad Warszawą, gdzie został przechwycony przez „myśliwiec” Moran. Jak później wspominał jego pilot, nie poznał on, iż ma do czynienia z samolotem rosyjskim i początkowo chciał otworzyć do niego ogień z… rewolweru. Pomyłka została jednak szybko wyjaśniona, a sam Ilia Muromiec zyskał szacunek pilotów znających go do tej pory tylko z niezbyt pochlebnych opowieści.
Po serii lotów treningowych 14 lutego 1915 r. o godz. 8 rano dowodzony przez kpt. G. Gorszkowa Ilia Muromiec „Kijowski” wyleciał w swój pierwszy lot bojowy, zabierając ze sobą zapas paliwa na 3,5 godziny lotu oraz 5 pudów ( 1 pud – 16,38 kg ) bomb. Po 40 minutach samolot osiągnął pułap 2800 m, jednakże ze względu na duże zachmurzenie doleciał jedynie do Płocka, po czym zawrócił na lotnisko. Następnego dnia ponowiono lot. Tym razem wszystko poszło po myśli Rosjan. W trakcie trwającego 2 godz. 39 minut lotu załoga Ilii Muromca „Kijowskiego” ujawniła brak przepraw przez Wisłę poniżej Płocka oraz w dalszej części lotu zbombardowała niemieckie linie okopów.
Lot został uznany za sukces. Zmianie uległo także nastawienie sztabowców do samych samolotów typu Ilia Muromiec. Eskadra dostała zielone światło do działania. Nalot bombowy na niemieckie linie wywołał zdecydowaną reakcję. O ile do tej pory niemieckie lotnictwo całkowicie nie zwracało uwagi na lotnisko w Jabłonnie, to teraz stało się ono częstym celem ataków. Pierwszy nalot na Jabłonnę miał miejsce już 15 lutego w niecałe 3 godziny po powrocie Ilii Muromca „Kijowskiego” ze swojego pierwszego lotu bojowego. Zarówno ten jak i następne naloty nie wyrządziły większych szkód, choć zdarzały się przypadki zranienia personelu naziemnego. W trakcie nalotu 6 marca 1915 r. niemalże cudem uniknął zranienia sam Sikorski. Odłamki bomby pokaleczyły stojącego obok niego mechanika. Oprócz bomb Niemcy zrzucali także zaostrzone metalowe strzałki wielkości ołówków. Co prawda nie wyrządzały one większych szkód, jednakże wzbudzały niesamowity postrach.
Kolejny lot bojowy odbył się 24 lutego 1915 r. Wykorzystując dobrą pogodę Ilia Muromiec „Kijowski” zgodnie z rozkazem wykonał trwający 3, 5 godziny lot nad Prusy Wschodnie. Celem nalotu była stacja kolejowa oraz wojskowe magazyny w Willenbergu (Wielbarku). Załoga zrzuciła łącznie 17 ciężkich bomb o masie jednego i dwóch pudów.
Nalot na Willenberg powtórzono następnego dnia. Tym razem Ilia Muromiec „Kijowski” zrzucił 45 bomb, z czego 10 jednopudowych. Nalot okazał się wyjątkowo skuteczny. Zniszczeniu uległa stacja kolejowa wraz ze stojącymi na niej pociągami. Według danych wywiadowczych zebranych po nalocie na miejscu zginęło 2 oficerów oraz 17 podoficerów i żołnierzy. Rany odniósł komendant stacji. Powtórne pojawienie się na niebie Ilji Muromca wywołało w mieście trudną do opanowania panikę.
Loty z lotniska w Jabłonnie nie zawsze kończyły się sukcesami. Głównym problemem była niesprzyjająca pogoda, choć zdążały się wypadki spowodowane przez ludzi. 13 lutego podczas lotu treningowego rozbił się Ilia Muromiec o numerze VI. Przyczyną katastrofy był błąd w pilotażu, polegający na dopuszczeniu do zbytniego spadku prędkości podczas wykonywania wirażu. Na skutek utraty siły nośnej samolot runął na ziemię z wysokości 30 m, jednakże załoga wyszła z tego wypadku bez większych obrażeń. Warto w tym miejscu wspomnieć o tym, iż samolot o tym samym, najwidoczniej pechowym numerze, roztrzaskał się podczas lądowania w dniu 8 kwietnia 1915 r.
Spośród wielu lotów wykonywanych z Jabłonny na szczególną uwagę zasługuje wykonany 18 marca 1915 r. lot zwiadowczy Ilii Muromca „Kijowskiego”. Jego celem było rozpoznanie głębokich tyłów przeciwnika i zdobycie informacji na temat ewentualnej koncentracji wojsk w Prusach Wschodnich. Załoga dowodzona przez kpt. Gorszkowa zabrała na pokład 32 pudy benzyny, 6 pudów oleju, cztery karabiny maszynowe – 2 Wikersy i 2 Madseny, oraz 2 aparaty fotograficzne. Trwający 4 godziny lot odbywał się na wysokości 3200 – 3600 m. Podczas jego trwania lotnicy dokładnie rozpoznali linię frontu oraz węzły kolejowe w Willenbergu (Wielbark) Niedenburgu (Nidzica), Soldau (Działdowo), Lautenburgu (Lidzbark) i Toruniu.
W Toruniu Ilia Muromiec skierował się wzdłuż Wisły na Płock, a następnie wzdłuż linii frontu na Mławę, skąd zawrócił w kierunku Płocka. Następnie lecąc wzdłuż Wisły, będącej w owym czasie najlepszym punktem orientacyjnym, powrócił na lotnisko w Jabłonnie. Ogółem podczas lotu udało się wykonać ponad 50 fotografii oraz jednoznacznie stwierdzić, że Niemcy na danym odcinku frontu nie szykują żadnej ofensywy, a nawet, w porównaniu z poprzednimi okresami, wycofują część jednostek na inne odcinki.

Muromiec ląduje na dzisiejszym polach PAN-owskich. W tle ściana lasu, wzgórze Jelonka, dzisiejszy rezerwat Bukowiec
W następnych dniach odbywały się kolejne loty – w większości treningowe, choć nie brakowało również poważnych akcji bojowych. 6 kwietnia 1915 r. Ilia Muromiec „Kijowski” dowodzony przez por. I. Baszko zrzucił na stację w Mławie 11 bomb pudowych i 6 bomb o wadze 2 pudów. Tego samego dnia Ilia Muromiec III bombardował niemieckie lotnisko w Sannikach.
Dużym sukcesem zakończył się nalot na Działdowo z dnia 7 kwietnia 1915 r. , kiedy to Ilia Muromiec „Kijowski” dowodzony przez wspomnianego już por. Baszko zbombardował stację kolejową oraz wykonał fotografie dokonanych zniszczeń. Podczas lotu powrotnego lotnicy byli zmuszeni wyjść na skrzydło i naprawić pęknięty przewód olejowy w jednym z czterech silników. W niecałe pół godziny później nad Działdowo nadleciał dowodzony przez sztabs kapitana Brodowicza Ilia Muromiec III, który dopełnił dzieła zniszczenia. Oba samoloty zrzuciły łącznie ponad 40 bomb, z czego 30 o wadze jednego puda.
11 kwietnia oba wymienione powyżej samoloty zbombardowały Nidzicę, gdzie na skutek nalotu zniszczeniu uległa stacja oraz część miasta, w którym rozszalał się pożar. Nalot na Nidzicę rozwścieczył niemieckie dowództwo. Następnego dnia nad Jabłonnę nadleciało 6 niemieckich samolotów, które łącznie zrzuciły 36 bomb, nie wyrządzając jednak większych szkód. Jedynymi stratami były powybijane szyby oraz zniszczenie namiotu z nieużywanym na skutek zużycia Ilią Muromcem V.
W czasie, kiedy samoloty Ilia Muromiec „Kijowski” i III wykonywały loty bojowe nad Prusy Wschodnie, w Jabłonnie trwały przygotowania do wysłania do walki kolejnych maszyn. Oprócz szkolenia nowych załóg dokonywano także remontów i przebudowy nie uczestniczących w nalotach samolotów. W czerwcu i na początku lipca 1915 r. samoloty uczestniczące do tej pory jedynie w szkoleniu wykonały kilkanaście lotów bojowych w okolice Łowicza i Skierniewic.
Ze względu na przebieg wypadków na froncie (ofensywa państw centralnych)
11 maja 1915 r. Ilia Muromiec „Kijowski” przeleciał do Lwowa, gdzie wziął udział w walkach na terenie Galicji. W trzy dni później w tym samym kierunku odleciał Ilia Muromiec III. Samoloty, które pozostały w Jabłonnie wykonywały co prawda loty bojowe, głównie na zachód od Warszawy, jednakże ze względu na brak doświadczenia załóg, nie zdołały osiągnąć już znaczących sukcesów. W lipcu 1915 r. na skutek przełamania frontu i szybkiego zbliżania się frontu do Warszawy i Modlina lotnisko zostało sprawnie ewakuowane do Lidy, która stała się nowym miejscem dyslokacji Eskadry Statków Powietrznych.
Adam Kaczyński
Zdjęcia udostępnione przez S. Radlova z Moskwy.
1 komentarz
a 5 lat wcześniej, w roku 1910 nad Jabłonną latał i w niej lądował młody lotnik Stanisław Supniewski samolotem systemu Bleriot. To były jedne z pierwszych lotów samolotami nad Polską. Supniewski latał aż 20 metrów na ziemią a każde lądowanie i start oklaskiwane były przez letników z Jabłonny.
Panie Adamie. Więcej na temat Supniewskiego jest w mojej książce o Jabłonnie. Życzę więc miłej lektury i pozdrawiam,
Katarzyna.