HISTORIA. Wywiad z Mirosławem Pakułą, autorem książki „Nieporęt w Bitwie Warszawskiej 1920 r.”

2022-02-06 12:43:04

Pamięć o Bitwie Warszawskiej w Gminie Nieporęt jest kultywowana na różne sposoby. Z okazji 101. rocznicy polskiego triumfu wydana została książka Mirosława Pakuły – „Nieporęt w Bitwie Warszawskiej 1920 r.”. Autor odkłamuje w niej kilka wydarzeń i udowadnia, że zarządzanie podczas Bitwy nie zawsze było perfekcyjne

Warto wiedzieć!
W Nieporęcie znajduje się Mogiła nieznanego żołnierza z 1920 r. Na upamiętnienie Bitwy Warszawskiej: fragment drogi wojewódzkiej nr 631 w Nieporęcie nosi imię kpt. Stefana Pogonowskiego, a ulica po wschodniej stronie Kanału Żerańskiego – kpt. Benedykta Pęczkowskiego. Inne ulice noszą imiona – „Strzelców Kaniowskich” oraz „Zamostki Wólczyńskie” (w Wolce Radzymińskiej, w tych okolicach zginął kpt. Stefan Pogonowski). Ponadto Szkoła Podstawowa w Stanisławowie Pierwszym nosi imię „Bohaterów Bitwy Warszawskiej 1920 r.”, a Szkoła Podstawowa w Wólce Radzymińskiej – „28 Pułku Strzelców Kaniowskich”.

Mirosław Pakuła jest historykiem ze stopniem doktora, podpułkownikiem rezerwy WP. Od kilku lat współpracuje z Izbą Pamięci i Tradycji Rybackich w Serocku. W 2016 r. razem z Krzysztofem Klimaszewskim napisali już książkę o Bitwie Warszawskiej, ale w szerszym kontekście – o walkach na terenie powiatu legionowskiego.

Olga Gajda: Pana książka podoba mi się pod wieloma względami. Oczywiście najważniejsza jest ciekawa treść. Ale w dobie malutkich liter w smartfonach cieszy fakt, że w książce jest większa czcionka, co bardzo uławia czytanie starszym osobom. Inne plusy to, że wydana jest elegancko, na kredowym papierze, z wieloma zdjęciami i opisami miejsc, nawiązujących do Bitwy Warszawskiej.

Dr Mirosław Pakuła: Szata graficzna to zasługa Urzędu Gminy Nieporęt. A jeżeli chodzi o treść, pisałem ją w określonym celu. Otóż wydarzenia są nieraz niesamowicie przekłamywane. Dla przykładu – ksiądz Ignacy Skorupka nie zginął z krzyżem w ręku, podczas ataku na bolszewików pod Ossowem. Stało się to, gdy udzielał ostatniego namaszczenia żołnierzowi. Bezsprzecznie zginął śmiercią bohaterską. Drugi przykład – śmierć kpt. Stefana Pogonowskiego (wówczas porucznika). Ten dowódca 1 batalionu 28 Pułku Strzelców Kaniowskich, zginął w Zamostkach Wólczyńskich (na tym terenie jest pomnik). Od 1920 r. przedstawia się go jako tego, który zdobył Wólkę Radzymińską, zatrzymał bolszewików i dzięki temu odmieniły się losy wojny. Tymczasem por. Pogonowski zginął przed sławnym atakiem na Wólkę Radzymińską. Jego żołnierze przez przypadek wpadli na Rosjan, a on od ran postrzałowych umarł. Dowodzenie po śmierci Pogonowskiego przejął por. Jerzy Boski i dopiero wtedy Wólka Radzymińska została zdobyta. Wiem to ze źródeł historycznych Centralnego Archiwum Wojskowego. Tam są relacje bezpośrednich uczestników walk. Wielu oficerów, w tym por. Boski, wspomina, że Pogonowski zginął wcześniej.

O.G.: Czym treść książki „Nieporęt w Bitwie Warszawskiej 1920 r.” różni się od wcześniejszych Pana publikacji w tym temacie?

M.P.: Uszczegółowiłem i podkreśliłem pewne wątki. Moim pierwszym celem było uczciwe przedstawienie okoliczności walk pod Wólką Radzymińską (15 sierpnia). Drugim – podkreślenie znaczenia walki dzień wcześniej, tj. 14 sierpnia pod Nieporętem. To zapomniany epizod walk, a przecież wieczorny bój pod Nieporętem miał chyba większe znaczenie, niż to co się działo później. Rosjanie wtedy przerwali front pod Radzyminem i parli w kierunku Nieporętu i Legionowa. Gdy doszli na skraj Nieporętu, do Kanału Królewskiego, Polacy musieli się wycofać i zorganizowali obronę na brzegu Kanału, między innymi w miejscu gdzie teraz znajduje się restauracja McDonald`s. Tu Rosjanie napotkali polską zaporę. Oprócz polskiej artylerii, była też piechota z 10 Dywizji. To wszystko działo się 14 sierpnia w godzinach popołudniowych i wieczornych. Gdyby nie udało się bolszewików zatrzymać, to poszliby do Legionowa, później do Jabłonny i w kierunku Warszawy. Nie wiadomo, jak by się to skończyło. Przy wielkim szczęściu i wielkim bohaterstwie polskich żołnierzy, udało się bolszewików zatrzymać.

O.G.: Wiadomo, jaka była wtedy pogoda?

M.P.: Było gorąco, ale 15 sierpnia rano, kiedy toczył się bój pod Wólką Radzymińską, była bardzo duża mgła. Gdyby jej nie było, reszta żołnierzy z 28. pułku by się nie opóźniła. Zapewne razem z batalionem Pogonowskiego zaatakowaliby Wólkę Radzymińską. Taki był plan.

O.G.: Czy postać porucznika Boskiego, w szczególności jego nazwisko, mogły odcisnąć piętno na późniejsze opowieści o pojawieniu się postaci Matki Boskiej?

M.P.: Nie, uważam, że nie było żadnego związku. Po bitwie ukazała się relacja, że bolszewikom pojawiła się Matka Boska.

O.G.: Fakt, że Polakom udało się zatrzymać przeważających liczebnie bolszewików, było jednak cudownym wydarzeniem…

M.P.: Cudem było to, że podczas walk z bolszewikami, polski naród się zjednoczył.

O.G.: Akurat było ważne święto kościelne – 15 sierpnia… Ludzie modlili się w kościołach…

M.P.: Ja, jako historyk, patrzę na wszystko bardzo zimnym okiem. Patrzę na fakty i wydarzenia. Modlitwa, wiara i święto na pewno nie zaszkodziły w odniesieniu zwycięstwa. Mówi się przecież o Cudzie nad Wisłą. Polskie wojsko pod Warszawą było jednak lepiej wyposażone niż bolszewickie, no i morale miało wyższe.

O.G.: Kto wśród Polaków walczył w okolicach Nieporętu?

M.P.: Wśród żołnierzy nie było w zasadzie mieszkańców z najbliższych okolic. Pod Serockiem walczyły 2 pułki ochotnicze ze Śląska i Wielkopolski, a pod Nieporętem były oddziały tzw. Armii Hallera, służące wcześniej we Francji. Zatem byli hallerczycy, byli legioniści oraz żołnierze, którzy brali udział w Powstaniu Wielkopolskim. Wojskowa mozaika.

Dziękuję za rozmowę.

Olga Gajda

O bohaterach z Nieporętu

Por. Jerzy Boski
Urodził się w 1896 r. To dowódca 1. Kompanii 1. Batalionu 28 Pułku Strzelców Kaniowskich. Od lipca 1918 r. służył w 4 Dywizji Strzelców Polskich gen. Lucjana Żeligowskiego, w składzie polskiego 2 Korpusu Wschodniego w Rosji. Od września do listopada 1918 r. brał udział w walkach z bolszewikami. Od 1919 r. służył w 28 Pułku Strzelców Kaniowskich. Od 13 sierpnia 1920 r. dowodził 1. Kompanią w 1. Batalionie 28. PSK. Po śmierci por. Stefana Pogonowskiego, dowódcy batalionu, rankiem 15 sierpnia 1920 r. przejął dowodzenie batalionem i poprowadził go do zwycięskiego ataku na Wólkę Radzymińską. We wrześniu 1939 r. był dowódcą batalionu nadwyżek 11.PP. Wiadomo, że wojnę przeżył i w marcu 1948 r. został przeniesiony w stan spoczynku.

Por. Stefan Pogonowski
Urodził się w 1895 r. Żył 25 lat. Był dowódcą 1. Batalionu 28 Pułku Strzelców Kaniowskich. W 1914 r. wstąpił do szkoły junkierskiej – Wileńskiej Szkoły Wojskowej. Został mianowany chorążym. Potem skierowany na front, walczył z Niemcami, głównie na Wileńszczyźnie. Od stycznia 1918 r. w I Korpusie Polskim w Rosji, a od września – w 4 Dywizji Strzelców Polskich gen. Żeligowskiego. Od lipca 1919 r. służył w 28 Pułku Strzelców Kaniowskich. Poległ 15 sierpnia 1920 r. w Zamostkach Wólczyńskich koło Nieporętu. Pośmiertnie odznaczony Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari oraz awansowany na kapitana.

 

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *