JABŁONNA. Cenię sobie niezależność! – Rozmowa z jabłonowskim specem od reklamy
2017-08-21 3:55:10
Mirosław Gawlik, mieszkaniec Jabłonny od zawsze pasjonuje się „sztuką reklamową”. Ten absolwent liceum plastycznego i warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych pracował dla najlepszych zagranicznych agencji reklamowych. W efekcie sukcesy „Addidasa” „Sony” „Colgate Palmolive“ „Danone“ czy Pepsi w Polsce to w pewnym stopniu również jego zasługa.
Pod koniec XX w., gdy kończył studia na kierunku „Wzornictwo przemysłowe” zaczynał od przysłowiowego „zera”. To, że wraz z grupą przyjaciół sprowadził wtedy do Polski jedną z największych agencji reklamowych na świecie- „Young and Rubicam”- to niepodważalny dowód ich talentu i wyczucia. Po godzinnej rozmowie w warszawskim hotelu Marriott specjaliści z „Young and Rubicam” przelali na ich konto niebagatelną sumę i polecili – rejestrujcie polski oddział „Y&R” i do roboty!
„To i Owo”: Od waszego startu w branży reklamowej minęło już prawie 30 lat. Zdobyłeś niebagatelne doświadczenie. Dalej pracujesz w „Y&R”? Wiem, że firma istnieje od 1923 r. i tu ciekawostka – stworzyła pierwszą kolorową reklamę telewizyjną z udziałem Billa Cosby’ego.
– Mirosław Gawlik: Już nie, choć agencja nadal nieźle prosperuje w Polsce. Po 4 latach z polskiego oddziału „Y&R” przeszedłem do innej agencji, której klientem był m.in. koncern Pepsi. Będąc bardziej precyzyjny, zostałem przez nią kupiony. Takie były wtedy realia. Pod koniec XX w. polskich specjalistów od reklamy było jak na lekarstwo. W naszym kraju rynek reklamowy w porównaniu z „zachodem“ dopiero raczkował. Przed 89 rokiem w Polsce istniała jedna państwowa firma reklamowa o nazwie „Biuro reklamy”. W BBDO pełniłem funkcję członka zarządu i dyrektora kreatywnego.W 1997 r. postanowiliśmy wraz ze znajomymi uruchomić własną agencję, wyłącznie z polskim kapitałem. Ponieważ trochę mnie nosi, a rynek ciągle się zmienia, więc kilka lat temu zacząłem tworzyć coś zupełnie nowego. To „Gruppo Positivo“ – grupa ściśle współpracujących ze sobą niewielkich firm. Każda funkcjonuje oddzielnie, więc wykonując jedno konkretne zlecenie nie trzeba utrzymywać całej wielkiej firmy. Jednocześnie działając razem, możemy z łatwością zastąpić, nawet największą agencję reklamową oferującą pełny zakres usług. Po prostu fajnie jest pracować i zarabiać dla siebie, bo jak są duże firmy, to zawsze pojawiają się w nich jakieś dziwne układy.
* Z których kampanii reklamowych, w realizacji których brałeś udział, jesteś najbardziej zadowolony?
– Miło wspominam: kampanię dla firmy „Sony”, kampanię wprowadzającą na polski rynek chipsy Lays i wreszcie zupełnie surrealistyczną kampanię 6 filmów Pepsi czy Amolu z orkiestrą strażacką. Jeśli chodzi o Sony, która na szeroką skalę wchodziła na polski rynek, to trzeba było zacząć od początku. Na rynku było mnóstwo firm sprowadzających i sprzedających elektronikę. Aby wyróżnić „Sony” przygotowywaliśmy działania identyfikacyjne: materiały oznaczające sklepy „Sony” (plakaty, znaczki i informacje). Rozwoziliśmy to po całej Polsce. Potem kampanię reklamową, w tym 3 filmy. Ciekawostka – w jednym z filmów, wystąpił młody Marcin Tyszka, obecnie znany fotograf, a wtedy po prostu – uczestnik programu „5-10-15”. W drugim, wtedy student, dziś aktor Piotr Szwedes.
* Twoje wyczucie graficzne można zobaczyć w „Księdze dobrych praktyk” wydanej przez Związek Stowarzyszeń „Partnerstwo Zalewu Zegrzyńskiego”, które zajmuje się dystrybucją unijnej pomocy finansowej. Pięknie. Czy w powiecie legionowskim, oprócz wspomnianego, wykonałeś wiele projektów?
– Nie jest tego dużo, ale myślę, że to zawsze może się zmienić (śmiech). W naszym powiecie i ościennych, tj. wołomińskim i wyszkowskim powstało ostatnio wiele firm, które chcąc wyróżnić się na tle konkurencji, muszą zadbać np. o: nazwę firmy – powinna coś o sobie mówić – o marki produktowe, znaki graficzne – loga – i całą identyfikację. Opakowania, akcje promocyjne, reklamowe.
* Jakie usługi może im zaproponować twoja firma?
– Wszystko w zakresie identyfikacji wizualnej firmy, od znaku graficznego, przez papiery firmowe, szyldy, tablice po opakowania czy foldery. W przypadku reklamy to właściwie wszystko: opracowujemy koncepcję całych kampanii, ale i pojedynczych reklam prasowych, radiowych czy telewizyjnych. Organizujemy sesje zdjęciowe, produkcję radiową i filmową. Projektujemy i produkujemy również billboardy, reklamy, foldery czy ulotki na materiałach promocyjnych w punkcie sprzedaży kończąc. Na zamówienie i wedle upodobań zamawiającego możemy wykonać każdy rodzaj materiału promocyjnego czy reklamowego. Nic według ogólnodostępnych schematów. Wiemy także jak i gdzie zrobić najtaniej na przykład standy reklamowe do sklepów czy unikatowe notesy itd., itp.
* Mnie podoba się coraz więcej reklam emitowanych w telewizji, ale podobnie jak większość widzów, nie jestem w stanie zbyt długo ich oglądać. Jest ich tak dużo. Przypadła mi do gustu reklama firmy ubezpieczeniowej, w której tańczą i śpiewają babki różnorodnej fizjonomii, w sukienkach w odcieniach różu i fioletu. Zwróciłeś na nią uwagę?
– Tak, to wyróżniająca się i konsekwentna kampania jednego z ubezpieczycieli. Nie jest wybitna, ale niewątpliwie sympatyczna.
* Jak oceniasz obecny poziom polskich reklam w różnorodnych mediach?
– Rozwijamy się nie zawsze w dobrym kierunku. Dobrze, że pojawia się w nich więcej humoru, a pod względem produkcyjnym są na naprawdę dobrym poziomie. Od jakiegoś czasu widać było jednak zdecydowane nadużywanie celebrytów i w efekcie widzowie bardziej koncentrowali się na tym, kto występuje a nie na tym, co reklamuje. A klient mimo wyboru celebryty – osoby powszechnie znanej – na końcu nie wierzy we własny wybór. Za małą wagę przykłada się w takich produkcjach do scenariusza, bo przeważa błędne myślenie, że wystarczy opłacić „gwiazdę”, by wzrosło zainteresowanie daną usługą czy produktem. Wielu przekonało się, że to błędna droga, bo w reklamie najważniejszy jest – dobry pomysł, który powinien być atrakcyjny dla tych, do których skierowany jest produkt.
* Gdzie mieści się wasza firma Gruppo Positivo?
– Siedzibę ma na warszawskiej Pradze, ul. T. Borowskiego 2 lok 416, tel. 502 705 210.
Dziękuję za rozmowę
Olga Gajda