KRÓTKO I NA TEMAT. Przetarg czy przekręt?
2016-11-18 11:12:45
Za kilka dni odbędzie się przetarg na wyłonienie na 20 lat dzierżawcy Centrum Komunikacyjnego w Legionowie. To już pierwszy absurd. Jak nas jednak przekonują władze, Miasto Legionowo, nie ma podobno możliwości organizacyjnych, aby poradzić sobie z zarządzaniem dworcową poczekalnią i dwoma parkingami. Nawet przy pomocy własnej, zatrudniającej 60 osób, spółki KZB, zajmującej się właśnie zarządzaniem nieruchomościami.
Drugą niedorzecznością jest to, że samo miasto będzie musiało wynajmować pomieszczenia na bibliotekę w budynku, który należy właśnie do miasta Legionowo. Innymi słowy, właściciel dworca będzie musiał płacić pieniądze temu, któremu wydzierżawi dworzec. A w zamian będzie mógł korzystać z części pomieszczeń. Miasto będzie w ten sposób musiało płacić ponad milion złotych rocznie, tylko za użytkowanie pomieszczeń na dworcu przez miejską bibliotekę publiczną.
Trzecim absurdem jest to, że władze Legionowa zdecydowały się w ogóle na budowę dworca. W innych miastach dworce buduje, a przede wszystkim płaci za ich utrzymanie PKP. W Legionowie jednak za utrzymanie dworca i 2 parkingów będą płacić podatnicy, czyli mieszkańcy. W dodatku będzie to niemała kwota, bo wynosząca ponad 4 mln zł rocznie. I to przez 20 lat.
Kolejny nonsens to wyliczenia i kalkulacje podane przez ratusz. Delikatnie mówiąc nie trzymają się one kupy Nie dają też pełnego obrazu jakie obowiązki miałby przyszły dzierżawca i jakie koszty musiałby on ponosić. Nie określono np. wysokości podatków, o czym wspomina radny Andrzej Kalinowski. Jest więc oczywiste, że nikt przy zdrowych zmysłach nie stanie do takiego przetargu. Chyba, że władze udzielą mu dodatkowych informacji i wskazówek, o których nie poinformowały innych potencjalnych oferentów. A nawet może udzielą mu wszelkiej innej pomocy. Ale to chyba pachniałoby korupcją…
Zbierając to wszystko do kupy, można przypuszczać, że będzie to krociowy, wręcz wielomilionowy interes, a zwycięzca, być może od dawna, jest już znany. Można też się założyć, że okaże się nim, co nie powinno nikogo dziwić, bo to małe miasto, znajomy kogoś z rządzących. Istniej też możliwość, że będzie to któraś z należących miasta spółek z ograniczoną odpowiedzialnością: KZB, PWK albo PEC. Tam przecież wszyscy się znają, może nie na rzeczy, ale nawzajem.
Spółki te także potrzebują pieniędzy. Co prawda, gdy powstawało KZB, przekonywano, że spółka będzie samofinansująca i nie będzie sięgać po pieniądze z budżetu miasta. W praktyce jednak KZB nie tylko bierze budżetowe pieniądze, ale także wyprzedaje gminny majątek, np. działkę przy stadionie. Może się okazać, że niedługo sięgnie po pieniądze z naszych kieszeni. Pewnie wtedy, gdy spróbujemy skorzystać z publicznego, zbudowanego przez miasto parkingu…
PAWEŁ SZYLING
toiowo@toiowo.eu