LEGIONOWO. Jedni łapią, drudzy dokarmiają
2016-02-03 10:49:18
Służby miejskie w porozumieniu z władzami miasta i powiatu oraz myśliwymi chwytają i wywożą kolejne dziki. Tymczasem w bliskim sąsiedztwie miasta dokarmianie tych zwierząt trwa w najlepsze.
Tylko w ciągu jednego miesiąca na terenie miasta udało się schwytać 14 dzików. Zwierzęta są łapane do specjalnie przygotowanych odłowni rozstawianych m.in. w pobliżu osiedla Sobieskiego i na III Parceli. Później są wywożone do oddalonej o około 200 kilometrów Puszczy Piskiej.
W środę 27 stycznia o błąkających się w okolicy ul. Hubala 1 i 2 dzikach poinformowali mieszkańcy. – Wezwałem pana Witolda Maciocha i patrol straży, wspólnymi siłami udało nam się przegonić dziki na zalesiony teren Willi Kazinek – opowiada Ryszard Gawkowski, komendant Straży Miejskiej w Legionowie. – Nęciliśmy zwierzęta kukurydzą – dodaje.
– Dwa złapały się dosyć szybko, trzeci krążył wokół i nie chciał podejść do odłowni. Mieliśmy wątpliwości czy powinniśmy odłowić te dwa osobniki, czy jednak zaczaić się na trzeciego – mówi Witold Macioch, myśliwy z Koła Łowieckiego „Dzik”. W końcu nasza cierpliwość została nagrodzona – trzeci osobnik wszedł do środka, mogliśmy zamknąć zaporę – kończy.
Według służb miejskich były to najszybciej odłowione zwierzęta w Legionowie. Czasem bowiem nęcenie dzików trwa tygodniami, tym razem udało się odłowić je z terenów o zwartej zabudowie w ciągu jednego dnia.
Teraz odłownia ma zostać przeniesiona w okolice III Parceli, gdzie błąka się stado kilku osobników. Jak zapowiada Hubert Macioch ze Starostwa Powiatowego, wkrótce zostanie przygotowana kolejna odłownia, a ta wysłużona będzie zmodernizowana. W ten i na inne sposoby władze chcą poradzić sobie z problemem zbyt dużej populacji dzików na naszym terenie. Na razie jednak ich działania można porównać do walki z wiatrakami, bo dokarmianie dzików trwa. Na terenach miejskich robią to głównie nieświadomi zagrożenia mieszkańcy. Za to w podmiejskim lesie (m.in. na Bukowcu) od lat zaobserwować można nęciska, gdzie wyrzucane jest pieczywo. Robią to najprawdopodobniej sami myśliwi. Dzieje się tak mimo tego, iż według specjalistów z Nadleśnictwa Jabłonna takie działania urągają wszelkim zasadom prowadzenia gospodarki łowieckiej.
MARCIN CHOMIUK