LEGIONOWO. Kilka dni deszczu i miasto zalane
2020-06-27 8:12:06
Miasto od lat ma problem z odprowadzaniem wód deszczowych. Dlatego wystarczy kilka dni deszczu, aby ulice zmieniły się w potoki i dochodziło do zalania piwnic, domów i garaży. Powodem są nie tylko inwestycyjne zaniedbania rządzących ale także działania destrukcyjne, które potęgują istniejący problem
W czwartek 18 czerwca br. ok. godz. 12.00 nawet główne ulice Legionowa zamieniły się w potoki. Miasto było nieprzejezdne, kierowcy zatrzymywali samochody, bo woda z jezdni przelewała się na chodniki. Zalane zostały też przejścia podziemne. Powodem była gwałtowna burza, której towarzyszyły obfite opady deszczu oraz gradu. Miejskie służby oraz strażacy interweniowali w całym mieście i nie nadążali z odpompowywaniem wody oraz udrażnianiem studzienek kanalizacyjnych. W kolejnych dniach sytuacja się powtarzała.
Brak kanalizacji deszczowej
Powodem takiego stanu rzeczy są nie tylko wyjątkowo obfite i ulewne deszcze, do których dochodzi od kilku dni. Problem istnieje już od dawna. Legionowo posiada bowiem słabą sieć kanalizacji deszczowej, która ogranicza się do terenów wielkich osiedli mieszkaniowych: Batory, Jagiellońska i Sobieskiego oraz kilku głównych ulic. Dlatego przy większych opadach woda nie ma gdzie spływać. Przyczynia się do tego również zabudowywanie i zabetonowywanie kolejnych fragmentów miasta, wycinki drzew oraz likwidacja terenów zielonych. Wystarczy przypomnieć, że w 2010 r. zaledwie 2 dni gwałtownych opadów deszczu wystarczyły, aby przez kilka miesięcy wielu właścicieli domów w Legionowie i okolicach musiało się borykać z podtopionymi piwnicami i garażami. Problemy z tego powodu, mieli też budowniczowie tunelu na Przystanku.
Awaryjne rozwiązanie wystarczy?
Wbrew pozorem mieszkańcy wielkich osiedli wcale nie są w lepszej sytuacji, bo kanał który miał odprowadzać deszczówkę z miasta został w 2011 r. zasypany. Wcześniejsze zlikwidowanie odpływu z tego kanału przez rowy melioracyjne w kierunku Wisły spowodowało, że na pograniczu Legionowa i Jabłonny, w rejonie ul. Zacisze powstało prawdziwe jezioro. Ponieważ władze Legionowa nie chciały rozwiązać tego problemu, to zrobili to sami mieszkańcy Jabłonny zasypując kanał w okolicy mostka przy ul. Listopadowej. Od tamtego czasu deszczówka z Legionowa awaryjnie odpompowywana jest starymi przewodami kanalizacyjnymi bezpośrednio do Wisły. Prawdopodobnie z tego tytułu miasto musi płacić kary. Kilka lat temu wynosiły one kilkadziesiąt tys. zł rocznie. W pobliżu zsypanego kanału w rejonie ulic Pałacowej i Husarskiej miał później powstać zbiornik retencyjny, który przejmowałby deszczówkę. Ale pomysł ten zarzucono. Z-ca prezydenta Marek Pawlak miał wtedy stwierdzić, że obecne, awaryjne rozwiązanie jest wystarczające.
Krótkowzroczność władz
Kilka lat temu, przy okazji uchwalania nowego planu zagospodarowania przestrzennego dla osiedla Sobieskiego, ujawnił się stosunek władz miasto do problemu odprowadzania wód deszczowych. Pomimo zapisów w studium kierunków rozwoju gminy, że teren w pobliżu obecnego apartamentowca „Faktoria” miał być przeznaczony na urządzenia kanalizacyjne, władze zlekceważyły te zapisy. W planie miejscowym przedłożonym przez prezydenta miasta, który powinien być zgodny z zapisami studium, zapisano bowiem, że zamiast urządzeń kanalizacyjnych służących odprowadzaniu deszczówki, mogą tam powstawać wielorodzinne bloki mieszkalne. Zaproponowany przez prezydenta plan, został następnie przez posłusznych radnych. Na szczęście, zapisy te zostały zaskarżone, a następnie uchylone przez sąd, właśnie z powodu ich sprzeczności z zapisami studium.
Według klimatologów, nawalne deszcze i inne gwałtowne zjawiska pogodowe, będą u nas coraz częstsze. Przyczyniła się do tego w głównej mierze działalność człowieka, jak wycinanie lasów, osuszanie terenów, emisja zanieczyszczeń itd. Tymczasem coraz gęściej zabudowane Legionowo w ogóle nie jest przygotowane na takie zjawiska. Władze zdają się w ogóle nie dostrzega problemu. Kanalizacja deszczowa jest słabo rozwinięta, a coraz większa ilość wyasfaltowanych i zabetonowanych powierzchni powoduje, że woda nie ma gdzie wsiąkać. Krótkowzrocznie zarzucono również plany budowy zbiorników retencyjnych, gdzie wody deszczowe mogłyby być odprowadzane. Zapewne zwyciężył pogląd, że każdą pięść ziemi lepiej przeznaczyć pod zabudowę.
Wojciech Dobrowolski
1 komentarz
Pięść ziemi to tyle samo co piędź ziemi ? :))