LEGIONOWO. Tajemnica studni na legionowskim rynku

2018-05-19 7:03:26

Codziennie tłumy ludzi przyjeżdżają na miejski rynek i czerpią wodę
z studni oligoceńskiej na Rynku. Dlaczego to robią? Czy to przyzwyczajenie czy kwestie prozdrowotne? Postanowiliśmy to sprawdzić

Z okna naszej redakcji rozciąga się widok na legionowski rynek. Znajduje się na nim ujęcie wody oligoceńskiej. Przychodzą do niego zazwyczaj ludzie starsi, którzy wręcz codziennie napełniają tam swoje baniaczki wodą. Ustawiają się też sznury samochodów, z bagażnikami wypełnionymi baniakami na wodę. Od dłuższego czasu zachodziłem w głowę dlaczego oni to robią? Dlaczego zamiast skorzystać z wody z kranu, która podobno jest równie dobra, wolą zaczerpnąć jej z publicznego ujęcia na Rynku?.

Woda oligoceńska, a co to?

Pierwsza rzecz, która przyszła mi do głowy to myśl, że ta woda musi być jakaś specjalna. Sprawdzam i czytam: woda oligoceńska to woda, mieszcząca się pomiędzy dwiema warstwami skał i czerpana z tzw. studni oligoceńskich. Nazwa wody pochodzi od średnio i gruboziarnistych piasków glaukonitowych oligocenu, występujących na głębokości około 200 metrów. Stwierdzam, że nic mi to nie mówi, oprócz tego, że musi być pobierana z większej głębokości. Za nim spytałem głównie zainteresowanych – czerpiących wodę ludzi, zasięgnąłem języka u podmiotu odpowiedzialnego za wodę miejską czyli PWK Legionowo.

Woda jak woda, ale…

To jak jest z tą wodą? Czy woda z kranów ma gorszy skład niż ta z rynku? Jak informuje PWK, jedynym parametrem, który różni wodę z naszych kranów od wody z ujęcia oligoceńskiego jest zawartość manganu. W wodzie ze studni na Rynku jest go więcej. W takim razie czas sprawdzić co mangan nam daje. Szukam i sprawdzam, a tam: mangan to pierwiastek, który jest niezbędny do prawidłowego funkcjonowania układu nerwowego. Odpowiada także za mocne kości. Ponadto wywiera duży wpływ na poziom libido i sprawność seksualną. Jednak woda ze studni oligoceńskiej, podobnie jak ta z kranu, poddana jest procesowi uzdatniania, który polega m.in. na odmanganianiu. Teraz wszystko staje się jasne, ale musi być coś jeszcze.

Rytuał i przyzwyczajenie

Baniaki powiązane sznureczkami, nierzadko całe omszałe, szeleszczą i stukają w drodze do studni. Jednym z moich rozmówców jest Pan Zbigniew, który czerpie wodę z ujęcia średnio raz w tygodniu. Po wodę przyjeżdża samochodem, bo zabranie rowerem dziesięciu baniaków wody byłoby kłopotliwe. Mówi, że już się przyzwyczaił. – Pijemy z żoną tę wodę, bo nam bardziej smakuje – stwierdza mój rozmówca. – Czasem biorę więcej i jak zostanie to podlewam nią kwiaty – dodaje. Czyli to bardziej przyzwyczajenie, czy sam smak, czy może kwestie zdrowotne? – Dla mnie to już chyba przyzwyczajenie. Kiedyś mówiło się, że ta woda jest zdrowsza i smaczniejsza. Teraz to sam już nie wiem, czy czuję jakąś różnicę, czy nie – tłumaczy Pan Zbigniew. Mój rozmówca kończy wlewać wodę do ostatniego baniaka. Tym samym kończy cotygodniowy rytuał i wraca do domu. Przyjedzie tu za tydzień żeby zrobić to samo. Podobnie jak wielu innych ludzi.

Zdaniem ekspertów

Woda oligoceńska pobierana z ujęcia na rynku jest czysta i można ją pić bez przegotowania. Zdaniem ekspertów, nie powinno się jej jednak nigdy przechowywać dłużej niż 1 dzień, ponieważ namnażają się w niej w bardzo szybkim tempie liczne szkodliwe mikroorganizmy. Zjawisko to jest często potęgowane przez sposób zbierania i przechowywania wody – zwykle nosimy ją i trzymamy w plastikowych pojemnikach, które mają na swoim dnie osad po poprzedniej wodzie. Osad ten jest trudny do usunięcia i zawiera kolonie rozmaitych drobnoustrojów. Wypicie wody oligoceńskiej, która stoi w domu dłużej niż 1 dzień, może spowodować skutki identyczne do wypicia nieprzegotowanej wody niskiej jakości z kranu. Dlatego trzeba pamiętać o przestrzeganiu tych zasad i częstej wymianie pojemników na wodę.

KT

Komentarze

5 komentarzy

  1. Daro odpowiedz

    Woda oligoceńska po pobraniu powinna być spożywana na bieżąco, większość mieszkańców robi tygodniowy zapasa tej wody przechowując ją w brudnych baniakach do tego w ciepłych nasłonecznionych miejscach
    Bakterie w tych warunkach mnożą się jak szalone, kłopoty żołądkowe murowane

    1. Kostek odpowiedz

      Jeżeli już ktoś chce ryzykować, to ta woda oligoceńska z Rynku, powinna być pobierana w rękawiczkach wodoodpornych, bo monotlenek diwodoru (DHMO) w działaniu, jest w pewnym sensie, podobny do GMO i modyfikuje wodę, a kłopoty żołądkowe po spożyciu to dopiero mały pryszcz. DHMO może powodować ciężkie podrażnienia skóry, a nawet jej nieodwracalne uszkodzenia. Przed myciem się w tej wodzie z Rynku, warto pamiętać o żelaznej zasadzie: świnia się nie myje – i żyje!

      1. Daro odpowiedz

        Może ktoś jescze nabierze się na tabliczki z ostrzeżeniem “trawnik spryskany monotlenkiem diwodoru”

  2. Kostek odpowiedz

    Od dawna wiadomo, że woda ze studni oligoceńskiej na Rynku, posiada dużo większą zawartość monotleneku diwodoru (DHMO) od wody miejskiej z PWK. DHMO jest bardzo dobrym rozpuszczalnikiem dla substancji polarnych, przyczynia się do zwiększenia efektu szklarniowego na Ziemi, a w postaci gazowej np. pary może być przyczyną poważnych poparzeń. Objawy nadmiernego spożycia DHMO mogą też obejmować nadmierne pocenie się, zwiększenie ilości oddawanego moczu, zaburzenia równowagi elektrolitycznej organizmu itp.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *