LEGIONOWO. Napadli na sklep jubilerski
2015-10-28 9:38:19
Nieznani dotąd sprawcy włamali się do sklepu mieszczącego się w jednej z kamienic przy ul. Batorego. Włamywacze dostali się do środka przez sufit i zabrali biżuterię. Straty są bardzo duże.
Do napadu doszło w czwartek 22 października. Złodzieje weszli na teren sklepu najprawdopodobniej w środku nocy. Ich łupem padła biżuteria, której wartość wstępnie oszacowano na 120 tysięcy złotych.
Wtargnęli przez sufit
Włamywacze do środka dostali się górą, wybijając otwór w suficie. Jak się dowiedzieliśmy, podobno były tam kiedyś umiejscowione schody, a wnęka po tej konstrukcji została zabudowana m.in. płytą kartonowo-gipsową. Był to zatem najsłabszy punkt sklepu jubilerskiego, o którym najprawdopodobniej nie wiedział nawet sam najemca lokalu. Wiedzieli za to przestępcy… – Włamywacz musiał wiedzieć, jak w łatwy sposób można się dostać do pomieszczenia w tym właśnie miejscu, przez sufit, gdzie kiedyś były schody. Być może w przeszłości miał styczność z tą kamienicą, lub dowiedział się o tym od osób, które miały z nią styczność np. podczas remontu – domyślają się okoliczni sklepikarze.
Alarm nic nie dał
– Do włamania doszło w godzinach pomiędzy północą, a 9.50 nad ranem, bo właśnie wtedy została odkryta kradzież. Włamywacz lub włamywacze dostali się do pomieszczenia sklepu przez otwór w suficie. Opuścili lokal tą samą drogą – poinformował nadkomisarz Artur Bartczak, oficer prasowy z Komendy Powiatowej Policji w Legionowie. Czynności śledczych cały czas trwają. Policja zabezpieczyła monitoring z okolic punktu i szuka ewentualnych świadków. Już teraz wiadomo jednak, że musiała to być szybka i dobrze zorganizowana akcja. – Sklep był wyposażony w monitoring i alarm, który w nocy się uruchomił. Ochroniarze przyjechali, zajrzeli przez szyby sklepu i nic nie stwierdzili. Uznali to za fałszywy alarm. Nasze czynności będą prowadzone w tym kierunku, aby wyjaśnić istotną kwestię, kto wiedział, że sufitem można dostać się do środka – przekonuje Artur Bartczak.
Łup o wartości 120 tys. zł
Podobno w środku nocy po uruchomieniu się alarmu patrol firmy ochroniarskiej wynajęty przez sklep pojawił się na miejscu dość szybko. Po oględzinach sklepu przez szybę, nie stwierdzono jednak włamania, ale telefonicznie poinformowano właścicielkę o całym zajściu. Kradzież odkryto dopiero po otwarciu sklepu przed godziną 10.00 rano. – Na prawdę nie wiem, jak mogło do tego dojść. W tym sklepie jest monitoring, a alarm wyje zarówno w środku, jak i na zewnątrz lokalu bardzo głośno. To musiało wybudzić ze snu pobliskich mieszkańców i jakoś nie chce się wierzyć, że nikt, nic podejrzanego nie widział – słyszymy od pobliskich kupców. Właścicielka salonu jubilerskiego wstępnie oszacowała straty na 120 tysięcy złotych.
DARIUSZ BURCZYŃSKI