Przyjaciele Narwi

2023-12-12 4:00:02

Stanisław Wasilewski kocha nadnarwiańską przyrodę

W kolejnych publikacjach udowadniamy, że każdy z nas może coś robić dla przyrody, klimatu, środowiska, w którym żyje. I nie chodzi tu o nadzwyczajne heroiczne czyny, a świadomość, że nie powinniśmy tylko korzystać z dóbr natury, ale też coś dawać z siebie. Udowadniają to wędkarze ze Stowarzyszenia Nasza Narew, na czele z prezesem Stanisławem Wasilewskim. Z różnych źródeł pozyskują środki nie tylko na zarybianie, ale przede wszystkim na tak ważne w obliczu katastrofalnych zmian klimatu pogłębianie i udrażnianie rzeki i jej dopływów. Dzięki takiemu działaniu rzeka będzie żyła, zamiast zamienić się w martwą wyschniętą sadzawkę.

Z miłości do rzeki

Pan Stanisław to przyjaciel naszej rzeki od dziecka. Jak sam mówi, jego dzieciństwo, czasy młodości związane były z Narwią, nad którą się urodził. Dorastając u boku ojca Józefa – wędkarza z krwi i kości uczył się wędkarskiego kunsztu, rozumiejąc i nabierając szacunku do ojczystej przyrody. Dom rodzinny Stanisława Wasilewskiego we wsi Gzowo w powiecie pułtuskim, położony jest o niespełna pięćset metrów od rzeki, a wędkarstwo, będące jego pasją po dzień dzisiejszy, było jednocześnie źródłem utrzymania pięcioosobowej rodziny.

Miłość do Narwi stała się motorem działań pana Stanisława i jego kolegów wędkarzy. W 2014 roku założyli Stowarzyszenie Nasza Narew, którego głównym celem działania jest ratowanie ginącej rzeki Narwi na terenie powiatu pułtuskiego i dalej, aż do wód Zalewu Zegrzyńskiego. Chcą po prostu, by powróciło tu życie. Zamiast odłowów sieciowych, rabunkowej gospodarki rybackiej, pragną przywrócić pierwotną roślinność, miejsca lęgowe takich ptaków jak: perkoz dwuczuby, kokoszka wodna, łyska, batalion, bąk (nielicznie jeszcze się tu gnieżdżący), doprowadzić do zarybienia rzeki Narwi. Postawili sobie również za cel udrożnienie rzeki Prut od mostu w gminie Zatory, do rozlewisk Narwi na wysokości wsi Gzowo, która uległa całkowitej eutrofizacji – zamarło w tym miejscu życie biologiczne. Swoje siedliska miały tu różanki, kiełbie oraz bardzo nieliczne już w Polsce certy.

Odtwarzanie jednego z kanałów odpływowych rzeki na wysokości wsi Strzyże i Gzowo w gminie Pokrzywnica

Słowa przekuwają w czyny

Członkowie Stowarzyszenia Nasza Narew nie tylko zapisali zadania w statucie, ale realizują je z ogromnym uporem i determinacją. Przykłady? W kwietniu tego roku zorganizowali spotkanie z dyrektorem Wód Polskich i przedstawicielami Nadbużańskiego Parku Krajobrazowego, w miejscowości Kruczy Borek w gminie Zatory, tuż przy ujściu rzeki Prut do Narwi. Spotkanie dotyczyło omówienia planów odtworzenia rzeki w jej końcowym biegu. Jest to bardzo ważne i potrzebne przedsięwzięcie dla niepowtarzalnego ekosystemu, niezwykle malowniczego miejsca będącego tarliskiem ryb i siedliskiem rzadkich gatunków ptaków.

Inicjatorami spotkania byli członkowie Stowarzyszenia Nasza Narew – Mariusz Koczara i prezes Stanisław Wasilewski, człowiek petarda, który godzinami potrafi mówić o nadnarwiańskiej przyrodzie i od lat działa dla jej dobra, wraz z grupą miłośników doliny dolnej Narwi. Energii w zabieganiu o środki na kolejne ważne dla nadnarwiańskiej przyrody inwestycje nigdy mu nie brakuje. Na wizję lokalną nad Prutem zaprosił Tomasza Tereszkiewicza – dyrektora Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie z Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Warszawie, Adama Szulca – starszego specjalistę d/s ochrony przyrody oraz Marcina Wiśniewskiego – ornitologa. Panowie reprezentowali Nadbużański Park Krajobrazowy i dwiema rękami podpisali się pod staraniami prezesa Wasilewskiego. Udrożnienie tego około 400 – metrowego odcinka Prutu nie jest ogromną z punktu widzenia finansowego inwestycją, a tak bardzo potrzebną i wyczekiwaną przez miłośników przyrody. Odbudowano by dzięki temu naturalne tarliska ryb, nadbrzeżne siedliska dla ptactwa.

– Moim marzeniem od wielu lat jest to, aby samorządy gminne i powiat włączyły się w nasze działania z potrzeby serca i pozostawienia natury we właściwym stanie dla przyszłych pokoleń – powiedział Tygodnikowi Stanisław Wasilewski.

Spotkanie z dyrektorem Wód Polskich

– Przecież przyroda jest naszym wspólnym narodowym dobrem i dobra wola ze strony samorządów nie będzie złamaniem prawa. Rzeka Prut, dawniej zwana Śliwką, jeszcze w latach osiemdziesiątych tętniła życiem, podobnie jak dwa inne dopływy Narwi czyli Pokrzywnica i Niestępówka, którymi powinny zainteresować się samorządy. W wymienionych rzekach mieliśmy słodkowodnego dorsza – miętusa i trafiały się lipienie – ryby typowo z górskich potoków. Na obecną chwilę dopływy te, podczas suchych lat zamieniają się w rowy melioracyjne z niewielką ilością tlenu, co powoduje przyduchy i śmierć słabszych organizmów, które nie zdążą spłynąć do koryta Narwi. A wystarczy znaleźć niewielkie środki finansowe, żeby w porozumieniu z Wodami Polskimi pogłębić kilka miejsc i usunąć zatory trzcinowe, by ryby miały otwarta drogę do tarlisk.

Dyrektor Wód Polskich obiecał pomoc i obecnie stowarzyszenie jest na etapie gromadzenia dokumentacji – złożono wniosek o wydanie pozwolenia wodnoprawnego.
W listopadzie tego roku wędkarze przyrodnicy wciąż działali. 8 listopada, zgodnie z pozwoleniem wodnoprawnym oraz umową dzierżawy, Stowarzyszenie Nasza Narew rozpoczęło odtwarzanie jednego z kanałów odpływowych rzeki na wysokości wsi Strzyże i Gzowo w gminie Pokrzywnica. Prace bagrownicze polegały na usunięciu ponad trzydziestoletnich zatorów trzcinowych, które blokowały swobodny przepływ wody, a podczas letnich upałów doprowadzały do śnięcia narybku z wiosennego tarła ryb. Poza tym wyniosły się stąd ptaki błotno-brodzące, które jeszcze w latach dziewięćdziesiątych wyprowadzały stąd lęgi.

Miejsce to przez tyle lat było martwe. Przybyli na zaproszenie stowarzyszenia przedstawiciele Nadbużańskiego Parku Krajobrazowego nie mogli wprost uwierzyć, że Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Dębem, mimo wielu sygnałów, nie robił nic, aby do tego stanu nie doszło.

– Z opinii ornitologa oraz Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Warszawie, które otrzymaliśmy, można jasno wywnioskować, że nasze proekologiczne działania przyniosą efekt pożądany, gdyż ryby odzyskają miejsca tarliskowe, a ptaki wodne ponownie zaczną tu gniazdować – powiedział Tygodnikowi Stanisław Wasilewski. – Darowizna, którą stowarzyszenie pozyskało od Fundacji Polskiej Grupy Energetycznej jest jedynie kroplą w morzu potrzeb, ponieważ do odtworzenia jest ponad pięć hektarów unikatowych rozlewisk, także od strony wsi Kruczyborek i Okopy w gminie Zatory.

I tu, co podkreśla w każdym swoim wywiadzie z nami prezes stowarzyszenia Nasza Narew, powinny włączyć się samorządy gminy Pokrzywnica i Zatory oraz Starostwo powiatowe w Pułtusku.

Nie tylko łowić ale i zarybiać

22 listopada, wędkarze z koła nr 79 Polskiego Związku Wędkarskiego wraz ze stowarzyszeniem Nasza Narew przeprowadzili zarybienie karasiem pospolitym na rzece Narew we wsi Strzyże w gminie Pokrzywnica. Przygotowany do tego celu kanał wypływowy rzeki został udrożniony, poszerzony oraz pogłębiony przez stowarzyszenie i stanowił odpowiednie miejsce do wpuszczenia pięknych karasi – dokładnie 600 kg, bezpośrednio z beczkowozu przez kaptur zarybieniowy.

Dodajmy, że przed dwoma laty zarybiono Narew szczupakiem, który to rozwożony był łodziami w głębsze partie rzeki. Działania takie ze strony Okręgu Mazowieckiego Polskiego Związku Wędkarskiego są popierane i mile widziane przez wędkarzy, którzy doskonale wiedzą, ile szkód w rybostanie spowodowały odłowy sieciowe prowadzone przez ćwierć wieku bez jakiejkolwiek kontroli.

Zarybianie rzeki Narew

Na szczęście, pod presją miłośników doliny dolnej Narwi, którzy interweniowali także w kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej oraz ministrów środowiska przez kilka lat, udało się w końcu uwolnić ten piękny odcinek Narwi od rabunkowej gospodarki rybackiej. W przyszłym roku planowane są kolejne zarybienia między innym sandaczem kroczkiem i okoniem, a z ryb spokojnego żeru przywrócenia większej ilości płoci i karasia złotego, którego jeszcze w latach dziewięćdziesiątych na rozlewiskach Narwi było naprawdę dużo.

ED

Komentarze

1 komentarz

  1. Tomek Janiszewski odpowiedz

    Ale dla skutersynów i innej dzianej bandyterki z PułTuska Narew żyje gdy niskie się ryk ich smrodliwego sprzętu a metrowe falę rujnują brzegi i przepędzają ptactwo.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *