RAPORT z podwarszawskiej noclegowni. Tych klientów nie obsługujemy czyli jaja na basenie
2019-12-06 7:00:15
Tłum ludzi kucających pod ścianą, przy gniazdku od kontaktu i przekazujących sobie z ręki do ręki suszarki do włosów, a wszystko pod czujnym okiem kierownika, to nowa atrakcja jaką klientom basenu zafundowało kierownictwo pływalni.
Okazało się, że teraz po oddaniu w recepcji opaski służącej do mierzenia czasu pływania, nie można, tak jak było wcześniej, już wysuszyć włosów w specjalnej strefie. Dlatego ludzie który oddali pasek i przeszli przez bramkę mogą korzystać tylko z ręcznych suszarek udostępnionych w holu przy nieszczęsnym gniazdku. Obsługa twierdzi, że to wina projektantów pływalni, którzy tak właśnie zaplanowali wnętrze obiektu. Chodzi też oto, żeby ktoś po wysuszeniu włosów nie dopuścił się przestępstwa i znowu nie poszedł sobie popływać, tak twierdzą.
Dodatkową atrakcją, jaką w ramach nowych porządków wprowadzono są wyścigi. Każdy, kto nie chce się porządkować nowemu reżimowi i na przykład chce wysuszyć włosy w wyznaczonej do tego strefie, po oddaniu paska albo też zamierza pomóc dziecku w przebieralni bez nabywania biletu, musi liczyć się z tym, że będzie ścigany przez kierownika. Podobne kłopoty mają ci, którzy na przykład chcą uczyć własne dziecko pływania i wpadną w oko kierownikowi. Ale to jeszcze nie koniec, na tych którym uda się ujść pościgowi, wzywana jest policja.
Niektórzy bywalcy „Wodnych Piasków” słyszeli, że powstaje już czarna lista klientów, którzy najmocniej dali się obsłudze we znaki i dlatego mają być nie wpuszczani na pływalnię. Znając prężność i pomysłowość spółki KZB zarządzającej basenem, tylko patrzeć gdy pojawi się, jak za dawnych lat, specjalna gablota ze zdjęciami delikwentów i napisem – „tych klientów nie obsługujemy”…
Paweł Szyling