REPLAY ZZA BRAMKI. Polak nie kaktus…
2016-03-04 1:51:50
Polubiłem ostatnio pana prezydenta. „Kupił mnie” tym, że odwiedza wiele imprez sportowych i to nie tylko w gorącym okresie przedwyborczym. Łyknął kibicowskiego bakcyla. Docenił znaną od dawna zasadę, że sport to zdrowie, choć czasami i stres. Na arenach sportowych na deficyt emocji trudno narzekać, a i „dodatnie plusy” każdemu politykowi się przydają. Tym bardziej, że ludzie ze szczytu władzy słyszą już tylko same oklaski.
W kontekście tego co powyżej bardzo zabolał mnie okrzyk jaki padł z trybun na ostatniej gali bokserskiej w stosunku do, było nie było, gospodarza imprezy, który miał wręczać zwycięski pas triumfatorowi. Hasło „Spadaj pajacu” w stosunku do prezydenta miasta, nawet na gali bokserskiej, po prostu – nie przystoi.
Nie byłem na imprezie. Nie lubię tzw. szlachetnej, męskiej szermierki na pięści, krwi, tatuaży. Transmisja telewizyjna nie pozostawia jednak złudzeń, że w finale bohaterem gali był nie facet uzbrojony w rękawice, a nasz prezydent właśnie. Za bardzo „wszedł” w rolę gospodarza, choć mistrzowskiego pasa, po wspomnianym afroncie, nie był już w stanie wręczać. Używając terminologii bokserskiej pan Romek został wyliczony na stojąco. Nie padł, choć chwiał się ociupinkę, miał też kłopoty z opuszczeniem ringu. Moi redakcyjni koledzy pytali więc nie bez kozery w tytule przed tygodniem „Czy prezydent był na gali, czy na bani?”
Dziś ten news żyje już swoim życiem, obrasta w legendy, internauci są w swoim żywiole. Jedni usprawiedliwiają zachowanie włodarza naszego grodu, bo wiadomo, że „Polak nie kaktus, w sytuacjach stresowych wypić musi”, inni przypominają, że nawet jeden z prezydentów RP miewał objawy „choroby filipińskiej”, większość jednak jest zażenowana. I nie tylko dlatego, że „wydarzenie” miało miejsce w okresie Dobrej Zmiany. Zostawmy wielką politykę, która podobno z boksowaniem nie ma nic wspólnego.
Na moje oko nasz prezydent przeżywa trudny, stresujący okres. Podszczypuje go prasa, nawet życzliwi radni stają okoniem, chcą wreszcie spojrzeć na to i tamto, a nie tylko podnosić ręce w geście aprobaty. Tylko patrzeć jak poczynaniom w naszej Małej Ojczyźnie zainteresuje się stolica. Mamy wszak dwóch posłów…
Reset prezydenta na bokserskiej gali zbytnio więc mnie nie zdziwił. Już bardziej nieuwaga podobno niezawodnego Anioła Stróża pana prezydenta. Poza tym z przyjemnością przypomniałem sobie piosenkę z nieśmiertelnego „Misia”, która zaczyna się mniej więcej tak: „Jestem wesoły Romek, mam na przedmieściu domek, a w domku…”.
JERZY BUZE
Fot. FotoPyK
Więcej na ten temat przeczytasz:
LEGIONOWO. Niecodzienne atrakcje na gali bokserskiej. Prezydent na gali, czy na bani?
1 komentarz
niezły komentarz wyrobonego dziennikarza…..