WIELISZEW. Wessane i poćwiartowane
2016-11-03 2:56:54
Wracamy do sprawy wessanych i przemielonych ryb przez pracujące pompy przepompowni wody na jeziorze Góra. Przedstawiciel Polskiego Związku Wędkarskiego mówi wprost, że poprzez bezmyślne działania mogło ucierpieć nawet kilkaset kg ryb. Tymczasem przedstawiciele gminy uspakajają, że ucierpiało co najwyżej 11 kg ryb.
Do całego zdarzenia doszło 24 października, kiedy to strażacy z OSP Janówek otrzymali zgłoszenie o wysypie martwych ryb znajdujących się w kanałku przy jeziorze Góra.
Oczyszczali kanał
Ryby były pocięte, co wskazywało, że zostały wessane przez pompy pracujące w przepompowni wody. – Z wyjaśnień, które udzielił nam nowodworski Inspektorat Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Warszawie wiem, że pompy zostały włączone ponieważ był oczyszczany kanał melioracyjny, który zbiera wodę z łąk od Olszewnicy Nowej aż do wsi Góra. Ponieważ bobrowiska zostały rozebrane, to w związku z tym uwolniła się większa masa wody i trzeba było ją odessać żeby nie zatopić łąk – powiedziała Katarzyna Greśkiewicz z Wydziału Zarządzania Kryzysowego UG Wieliszew. Tymczasem część środowiska wędkarskiego podejrzewa, że pompy w wielu przypadkach pracują na zbyt wysokich obrotach dlatego dochodzi do wciągnięcia ryb.
Kilkaset kg martwych ryb?
– Faktycznie zebranych zostało ok. 11 kg posiekanej ryby, ale tj. wierzchołek góry lodowej. Zebrana masa rybna to tylko ta, która utknęła na dnie i przy brzegach kanału odpływowego. Natomiast proces pompowania trwał kilkanaście godzin podczas którego zrobiła się tam rwąca rzeka. Skala działania to odpompowanie z misy jeziora Góra kilkadziesiąt tys. m3 wody. Niestety w kanale przed przepompownią zbierają się na jesieni ryby na zimowanie i zostały zassane przez pracujące na wysokich obrotach pompy. Śmiem twierdzić, że zostało zmarnowanych kilkadziesiąt, jeśli nie kilkaset kg ryb, które pokrojone i ogłuszone przez pompy popłynęły z nurtem do Narwi, więc to jest zasadnicza różnica skali zjawiska – przestrzega Andrzej Bakanowski, ichtiolog i działacz Polskiego Związku Wędkarskiego (PZW). Bakanowski twierdzi, że jeśli zaistniała potrzeba, aby pompy włączyć, to mogły one pracować na znacznie niższych obrotach. Wówczas mogło nie dojść do zassania ryb. Ponadto nikt o planie włączenia pomp nie powiadomił PZW, który mógłby podjąć próby zmniejszenia strat. Katarzyna Greśkiewicz powątpiewa jednak w tak dużą skalę zjawiska. Ponadto uważa, że działanie przepompowni wody jest nadrzędne.
DB