WYWIAD. Chciałbym, żeby ludzie zapomnieli o problemach – to moja misja

2016-12-01 12:35:19

Don Vasyl – najpopularniejszy Rom w Europie. W rozmowie z Adamem Balcerzakiem Artysta opowiada o życiu w taborze cygańskim, porwaniach cyganek, Międzynarodowym Festiwalu Piosenki i Kultury Romów oraz jego życiowej misji, swoim kuzynie – Królu Romów. A także odpowiada na pytanie, jaki jest prawdziwy Rom z krwi i kości?
Na początek naszej rozmowy, chciałbym poprosić Pana o to, żeby opowiedział Pan o królewskiej dynastii, z której się Pan wywodzi, mianowicie jest to królewska rodzina Baro Szero, co znaczy Wielka Głowa. Czym ta dynastia się charakteryzuje?

Dynastia ta charakteryzuje się tym, że wywodzimy się z sędziów, z królów romskich, którzy reprezentują prawo romskie.

Tym Baro Szero jest…
Jest nim mój kuzyn – Henryk Kozłowski, który mieszka obecnie w Nowym Dworze Mazowieckim.

Często odwiedza Pan Nowy Dwór Mazowiecki?
Często odwiedzam naszego Króla i Nowy Dwór Mazowiecki.

Zastanawiało mnie zawsze to, jak wygląda życie w cygańskim taborze. Pamięta Pan ten czas w swoim życiu?
Doskonale to pamiętam. Wtedy kiedy ówczesne władze komunistyczne zabroniły nam wędrówki taborów, to był rok 1964, miałem 14 lat. Także ja pamiętam wszystko doskonale.

Jak więc to życie w taborze cygańskim wyglądało?
Byliśmy bardziej szczęśliwi, Rom dla Roma był bardziej przyjazny. Nie zazdrościliśmy sobie niczego, bo mieliśmy małe potrzeby. Potrzebowaliśmy tylko pierzynę, pościel, wóz, coś zjeść, konia… Majątków nie potrzebowaliśmy, bo i tak nie zmieściłyby się w ten nasz cygański wóz. Natomiast teraz czasy się zmieniły, bo potrzeba telewizorów, samochodów, pralki, komputera… i wtedy, kiedy jeden ma, a drugi nie ma, to jeden drugiemu tego zazdrości. Jest też tak, że każdy chce być od każdego lepszy, bogatszy. Prawdziwi Romowie natomiast jeszcze się szanują i dbają o tradycje.

Gdy Polak widzi Roma pojawia się pewna konsternacja, zaniepokojenie. Jaki jest więc ten prawdziwy Rom z krwi i kości?
Poprzez festiwal w Ciechocinku, który odbył się w tym roku po raz dwudziesty, Polacy zmienili swój stosunek do Romów. Mimo wszystko funkcjonuje jednak ten stereotyp Roma nieufnego, o którym się mówi, że jest to brudny złodziej. Jest to nieprawda. Pewnie, że mamy też takich Romów, którzy się źle zachowują, wy Polacy też takich ludzi macie. Chcę powiedzieć natomiast, że Romowie nie dbali o swoją opinię wtedy, kiedy wędrowali taborami, dlatego że zatrzymywali się przez kilka dni na danym miejscu i kradli kurę, jak gospodarz nie dał, czy pokarm dla konia. Nie dbali oni o miejsce, w którym się znajdowali i ruszali dalej. Teraz natomiast bardzo mądry Rom, tak jak mądry ptak, nie będzie paskudził w swoje gniazdo. W ówczesnej rzeczywiści jest tak, że Romowie dbają o swoje miejsce zamieszkania, o swoich sąsiadów i dzięki temu mają dobrą opinię. Oczywiście zdarzają się też tacy Romowie, którzy psują nam tę opinię. My jesteśmy trochę pokrzywdzeni, bo jeżeli któryś z Romów zrobi coś złego, to ludzie mówią, że wszyscy Romowie są tacy. Jest to bardzo dla nas przykre. Wzięło się to z tego, że jesteśmy mniejszością narodową. Tak jak Polacy za granicą. Jeżeli któryś z Polaków coś zrobi złego, to Ci obcokrajowcy mówią, że wszyscy Polacy tacy są. Funkcjonuje o nas taka opinia, ale my powinniśmy być już utożsamiani z Polakami, bo my mieszkamy w Polsce już ponad 700 lat. Mówię tutaj o Polskiej Romie, bo nasz król pochodzi z kasty Polska Roma.

Jak to się dzieje więc, że porwano 13-letnią dziewczynkę, Cyganeczkę?
To są nasze tradycje, ale ja, nasz Król i cała Rada Starszych, jesteśmy bardzo zasmuceni, że w takim wieku porywa się dziewczynkę. Owszem, jak już wspomniałem, mamy taką tradycję, ale nie żeby porywać 13-letnie dziecko. Bardzo ubolewamy nad tym i często spotykamy się z Radą Starszą u Króla, by debatować nad tym problemem. Jest to moim zdaniem nienormalne, żeby porywać dziecko i robić z niej żonę. Będziemy o tym wszystkim debatować. Jesteśmy niezadowoleni. Można porwać 18-letnią dziewczynę, ale nie 13-latkę.

Wspomniał Pan o Międzynarodowym Festiwalu Piosenki i Kultury Romów w Ciechocinku, którego to właśnie Pan jest organizatorem. Skąd pomysł na ten festiwal?
Pomysł ten powstał w mojej głowie, ponieważ często grałem koncerty na stadionach, w amfiteatrach i obserwowałem tę publiczność. Ludzie wspaniale się bawili przy moich piosenkach. Pomyślałem sobie, że trzeba zrobić taki festiwal, żeby ludzie przyjechali i świetnie się bawili zapominając przez jakiś moment o swoich problemach i kłopotach. Zaproponowałem to pani dyrektor telewizyjnej Dwójki i kupiła ten pomysł. Tak to się podziało. Chcę zaznaczyć, że na tym festiwalu obecna jest nie tylko piosenka. Polacy, którzy odwiedzają nas w Ciechocinku poznają naszą kulturę, tradycje i uczą się nas. Ci ludzie dowiadują się, że my naprawdę jesteśmy cywilizowani. Przypuszczam, że dzięki temu festiwalowi ludzie, którzy nas odwiedzą, będą inaczej o nas myśleć.
Jak Pan już wspomniał, celem festiwalu jest to, żeby ludzie zapomnieli na moment o swoich problemach. Można powiedzieć, że ten festiwal to pewnego rodzaju misja.
Tak, to jest prawda. To moja misja. Życzę sobie, żeby moi synowie tę misję kontynuowali, dlatego że to jest bardzo potrzebne wszystkim narodom. To właśnie w Ciechocinku pokazujemy tę naszą tradycję, muzykę i kulturę. Poprzez ten festiwal i media ludzie zbliżają się do nas. Zamykają się pewne bariery.

Ale to też nie jest tak kolorowo, ponieważ ktoś chciał Panu ukraść ten festiwal…
Tak to była prawda. Niejedni chcieli mi go zabrać. Wśród Romów jest tak, że się szanują. Rom Romowi pomoże w każdej sytuacji, natomiast jeśli chodzi o muzykę są bardzo zazdrośni. Jeżeli chcesz Cygana obrazić, to powiedz mu, że nie potrafi śpiewać. Obrazi się wtedy na śmierć. Było wielu chętnych na ten festiwal, ale sprawiedliwość jest po mojej stronie, dlatego że ten festiwal powinien i będzie istniał. Niestety są tacy, którzy chcą mi zrobić konkurencję, ale mają za małe przebicie. Cały czas jestem ofiarą spotkania zespołów cygańskich w Gorzowie Wielkopolskim – krytykują mnie, państwo Dębiccy – organizatorzy tego festiwalu – próbują odebrać mi telewizję. Jednak są ludzie, którzy twierdzą, że mój festiwal powinien być bardziej eksponowany. Jeśli chodzi o mnie, ja nie krytykuję tych spotkań zespołów cygańskich, bo powinny być organizowane takie imprezy. Im więcej takiej muzyki, tym bardziej się zjednoczymy. Prawdą jest przecież, że muzyka łagodzi obyczaje.

Spotkałem się z opiniami, że muzyka romska to muzyka disco polo, a wcale tak nie jest, prawda?
Oczywiście. To mówią złośliwi.

To jaka w takim razie jest ta muzyka romska?
Muzyka romska jest różnorodna. Kiedy przyjeżdżają do nas cyganie z Hiszpanii, to grają muzykę latynoamerykańską, Romowie z Rosji grają romanse cygańskie. My przejmujemy pewne naleciałości z różnych krajów. Kiedy przywędrowaliśmy do Polski na przykład, to przyjęliśmy waszą religię. Ja się bardzo cieszę, że jestem Polakiem, bo od Polaków nauczyłem się wielu fajnych spraw. Wierzę w Boga, jestem Katolikiem; wyznaję zasadę gość w dom, Bóg w dom; zastaw się, a postaw się. Kiedy Romowie przyjeżdżają do mnie z całego świata, ja się szczycę tym, że mam polskie nawyki i tradycje. W mojej muzyce słychać to, że śpiewa polski Rom. Ta muzyka jest podobna do oberka, kujawiaka i mazurka. Moje piosenki są skoczne i ja się z tego cieszę.

Powiedział Pan kiedyś, że kiedy umierają Pańscy fani, to rodziny tych osób proszą o to, żeby zagrał Pan koncert na pogrzebie danej osoby.
Było tak wiele razy. Ostatnio zmarła pewna pani doktor, która pracowała w szpitalu w Warszawie. Jej syn przyjechał do mnie wtedy i poprosił, żebym zagrał z moim zespołem na jej pogrzebie, bo to było jej ostatnim życzeniem. Tak się stało. Pojechaliśmy i zagraliśmy. Stąd powstały cygańskie orkiestry weselno-pogrzebowe. Często gramy na takich pogrzebach.

Co porusza Don Vasyla?
Najbardziej porusza mnie to, że człowiek człowieka chciałby utopić w łyżce wody. Porusza mnie widok człowieka, który jest głodny, włóczy się po ulicy i nie ma co jeść. Porusza mnie też ludzka choroba, a właściwie brak pomocy dla tej osoby ze strony innych ludzi. Byłbym szczęśliwy, gdyby wszyscy Polacy i Romowie żyli dostatnio, żeby nie głodowali, nie marzli i byli szczęśliwi. To jest wszystko. Niczego więcej nie chcę od Pana Boga.

Nie da się ukryć, że spod Pańskiej ręki wychodzą piękne wiersze i teksty piosenek. Może to banalne pytanie, ale niezwykle istotne – skąd czerpie Pan inspirację do swoich tekstów?
Wena przychodzi mi wtedy, kiedy zamykam się w swoim pokoju, kiedy jestem sam ze sobą, kiedy uciekam od tłumu. Inspirację czerpię ze swojego życia codziennego, z tego, co widzę wokół.

Co chciałby Pan przekazać czytelnikom?
Chciałbym na koniec powiedzieć, że jestem bardzo szczęśliwy, że mamy swojego Króla, że posiadamy prawo romskie, że dbamy o swoje tradycje, że Król jest oddany dla naszego prawa i tradycji. Są ludzie, którzy są dla Króla niewdzięczni. Natomiast chcę powiedzieć, że nasz Król, mimo że nie ma korony, ma koronę kolczastą, tak jak Jezus Chrystus, która czasami zwala go z nóg jak widzi jakie fałsze i łamania tradycji romskiej się dzieją na świecie. On bardzo na tym cierpi. My, rodzina i Rada Starszych, życzymy mu, żeby całe życie był taki, jaki jest teraz. Życzę sobie i jemu, żeby był jeszcze zdrowszy niż jest, szczęśliwy i spełniony. Chciałbym, żeby trwał nam jak najdłużej i dbał o to, żeby nasze tradycje nigdy nie zaginęły.

Dziękuję za rozmowę.

ADAM BALCERZAK

a.balcerzak@nowodworski.info

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *