JABŁONNA. Wójt jak marionetka

2017-01-02 10:00:13

Przewodniczący Rady Gminy Jabłonna Witold Modzelewski opowiada o swojej firmie, problemach gminy, swojej niedoszłej rezygnacji, trudnych relacjach z wójtem, a także o jawności głosowań radnych na sesjach.

Jak na mechanika, to całkiem nieźle Pan sobie życiowo radzi. Dlatego tak sobie myślę, po co jeszcze Panu ten cały samorząd?
– Jeśli chodzi o finanse, to na pewno nie jest mi to do niczego potrzebne. Osiągnąłem jakiś sukces zawodowy. Coś dostałem od losu i teraz chcę coś lokalnej społeczności zwrócić.

Wedle naszych rankingów jest Pan w trójce najbogatszych samorządowców w całym powiecie legionowskim. Pana majątek skromnie oszacowaliśmy na ponad 3 mln zł, ale w oświadczeniach majątkowych nie przy wszystkich nieruchomościach podaje Pan ich wycenę. Dlaczego?
– Od ponad 30 lat prowadzę działalność i rozwijam swoje firmy. Wraz z rodziną ciężko pracujemy. Tak naprawdę, to nie szacowałem swojego majątku. Pan mi powie, a jak miałbym wycenić całą wartość warsztatu samochodowego? Czy na potrzeby oświadczenia mam „z głowy” wpisać jakieś kwoty? Musiałbym co roku zatrudniać rzeczoznawcę majątkowego, aby dokonał operatu szacunkowego. A wartości się zmieniają, gdyż wartość nieruchomości zależy od obrotu. Tyle warta jest firma, ile wart jest jej obrót.

Co jest trudniejsze, naprawić samochód, czy wyeliminować problemy tej gminy?
– Obecna technika motoryzacyjna jest bardzo skomplikowana, ale nie jest… złośliwa (śmiech). Jest przewidywalna i to jest kwestia jedynie odpowiednich narzędzi, kwalifikacji, umiejętności manualnych, itd. Gmina jest bardziej skomplikowanym mechanizmem, bo to jest przede wszystkim żywy organizm.

Jaka jest Pana ocena działalności wójta Chodorskiego po dwóch latach rządzenia?
– A muszę odpowiadać na to pytanie? (śmiech) Od dwóch lat mam takie wrażenie, że Pan Chodorski nie rządzi. Jarosław Chodorski robi za marionetkę, a faktycznym włodarzem jest w tej gminie jego zastępca Marcin Michalski. Takie niestety odnoszę wrażenie.

I jak to rządzenie w Pana ocenie wychodzi wicewójtowi?
– Nie urodził się do tego, aby zarządzać taką gminą. Nie ma kwalifikacji ku temu.

Czyli podziela Pan zdanie radnego Arkadiusza Syguły w tym temacie?
– Nie tylko Arkadiusza Syguły, ale bardzo wielu osób, które miały kontakt z tymi Panami. Wójt i wicewójt sobie nie radzą.

Zauważyłem, że lubi Pan na sesjach Rady Gminy ustawiać wójta „do pionu”. Pana wypowiedzi w stylu „Panie wójcie, teraz ja mówię – przewodniczący Rady Gminy Witold Modzelewski, a Pan jest tu tylko gościem” przeszły już do historii. Co Pan na to?
– Ale tak właśnie jest! Wójt jest gościem, wójt jest zapraszany na sesje przez Radę Gminy. Wójt od nas oczekuje kultury dyskusji. Jeżeli coś mówię lub inny radny, a wójt co chwilę przerywa, no to muszę mu zwrócić uwagę. Taka jest moja rola, jako przewodniczącego tej Rady.

Czy otoczenie nie jest jednak zbyt surowe dla wójta? Mam tu na myśli różnego rodzaju happeningi, np. przygotowaną taczkę dla wójta czy żałobną wstęgą przed rozgrzebanym budynkiem przedszkola, którą miał przecinać na oczach zgromadzonych mediów. Przecież tego typu akcje mają tylko ośmieszyć działania wójta. Pochwala je Pan?
– Wynika to z bezsilności ludzi, którzy angażują się w życie społeczne gminy. Ludzie, którzy robią tego rodzaju happeningi, jak ostatnio pod przedszkolem, też chcieliby nawiązać z wójtem dialog. Wójt jednak nie chce z nimi rozmawiać.

W gminie coraz głośniej mówi się, że ma Pan olbrzymi apetyt na fotel wójta. Jednak często Pan temu zaprzecza. Ale nawet ludzie z Pana otoczenia mówią wprost „Modzelewski gra”. To jak z tym jest?
– Za dwa lata, jak się odbędą wybory, będę miał 55 lat. A z końcem kadencji będę przed sześćdziesiątką. Czy jest mi to potrzebne do szczęścia? Nie mam ambicji bycia wójtem gminy Jabłonna. Nie wyobrażam sobie siebie w roli urzędnika. Nie mam takiego charakteru, żeby siedzieć za biurkiem. To nie mój żywioł, wolę działać w terenie. Ponadto, prowadzę firmy od 30 lat i swoją próżność związaną ze sprawowaniem władzy w pełni zaspakajam w swoich firmach.

Nie zależy Panu na stanowiskach?
– A wie Pan, że we wrześniu chciałem zrezygnować z funkcji przewodniczącego Rady Gminy Jabłonna? Poprosiłem radnych o spotkanie, na którym powiedziałem, że moja formuła współpracy z wójtem Chodorskim się wyczerpała i żeby poszukali nowego przewodniczącego. Wyszedłem z założenia, że ktoś musi ustąpić. Uznałem, że ustąpię ja, bo być może przyczyną zła w tej gminie jest Modzelewski i jeżeli ktoś inny będzie przewodniczącym to współpraca z wójtem będzie układała się dużo lepiej. A mnie na stanowiskach specjalnie nie zależy, mnie to nie dowartościowuje. Radni niestety nie przyjęli tego do wiadomości. Pytanie padało jedno „jak nie ty, to kto?”.

W składzie Rady Gminy nie brakuje „charakternych” osób, jak Witold Modzelewski sobie z nimi radzi?
– Na początku tej kadencji powiedziałem, że moim celem jest to, aby nie było w tej Radzie opozycji i to się udało. Tych 15-tu radnych naprawdę bardzo dobrze ze sobą współpracuje. A jak sobie z radnymi radzę? Ja mam dokładnie te same problemy z radnymi, co z pracownikami w moich firmach. Po prostu muszę sobie radzić z przeróżnymi charakterami. Żona się ze mnie śmieje, że na starość z człowieka walki, zrobiłem się człowiekiem kompromisu. (śmiech).

Powiedział Pan, że w tej Radzie nie ma opozycji. Uważa Pan, że opozycja jest złem, jeżeli chodzi o demokrację?
– Nie, absolutnie! Mam na myśli, że ta Rada nie ma frakcji i to jest korzystne, bo dogadujemy się ponad podziałami. Mamy jeden wspólny cel. Każdemu z nas, co prawda w różny sposób, ale jednak zależy na tym, aby ta gmina się rozwijała. W opozycji do czego mamy być? Do kanalizacji, do wodociągów, do rozwoju tej gminy?

Na razie jesteście w opozycji do wójta.
– Nie, to wójt jest w opozycji do nas. To wójt nie chce z Radą rozumieć, to wójt nie chce z nami współpracować, to wójt tylko i wyłącznie opiera się na sloganach mówiąc, że „ja wyciągam do Państwa swoją rękę, a Wy ją odrzucacie”. Tylko, że to są tylko słowa. A za tymi słowami nie idą czyny.

Jakie widzi Pan rozwiązania kluczowych problemów gminy?
– Nie ma złotego środka. Nasza gmina jest bardzo zróżnicowana. Jesteśmy co prawda gminą wiejską, ale o coraz większym charakterze miejskim. Dla odległych sołectw najważniejsze są te podstawowe potrzeby jak wodociągi i kanalizacja. Jednak mamy coraz więcej mieszkańców z bloków, którzy w większej części poprzez płacenie podatków zasilają gminny budżet. Ich oczekiwania są zgoła odmienne, bo oni wodę i kanalizację już mają. I jak tu zrobić, żeby wilk był syty i owca cała?

Od lat mówi się, że zbyt mało pieniędzy, jak na gminę już z ponad 100 mln zł budżetem, przeznaczane jest na inwestycje. Zgadza się Pan?
– Ależ oczywiście. Wydatki chociażby na administrację porównałbym do Bizancjum jeżeli chodzi o naszą gminę. Na jednych z pierwszych sesji Rady Gminy tej kadencji zwróciliśmy uwagę wójtowi na zbyt wysokie urzędnicze pensje, które funkcjonują w gminie. Po dwóch latach zada Pan pytanie wójtowi, co zrobił w tym temacie? Ja nie mówię, że on ma ciąć pensje, bo każdy pracuje po to, żeby zarabiać. Urzędnik to nie Caritas Polska, przychodzi do pracy żeby zarobić. Ale czy system płac, wynagrodzeń i wydatków w tej gminie jest racjonalny? Życie mnie nauczyło, że z małych pieniędzy robi się duże. A tutaj w gminie na małe pieniądze nikt nie zwraca uwagi. Po prostu się je wydaje. Ale to nie jest tylko problem Chodorskiego. On kontynuuje to, co było wcześniej. Od lat, pieniędzmi podatnika opłaca się kolejne wybory.

Czy Wy jako radni, czujecie się oszukani po wystąpieniu urbanistki Małgorzaty Frączkowskiej, która wypunktowała zarzuty przedstawione na wcześniejszej sesji przez sekretarz Joannę Gwaderę, która to nie pozostawiła dosłownie suchej nitki na działalności pracowni urbanistycznej?
– Zrobiono sobie publiczny magiel. Wójt powinien w zaciszu gabinetu na spokojnie takie sprawy wyjaśniać. Byłem zdziwiony, że Chodorski pozwolił obu Paniom na publiczne pranie brudów. To nie świadczy źle o tych Paniach, to świadczy źle tylko o wójcie. Moim zdaniem działalność pracowni była pożyteczna. Możliwe jednak, że radni w jakimś stopniu dali się zwieść zapewnieniom Pani sekretarz, że ta pracownia źle działa. Ale z drugiej strony widzieliśmy też, że konflikt narasta i że być może pewna reguła już się wyczerpała.

W większości gmin, to prezydent-burmistrz-wójt trzyma radnych za tzw. „jaja”. W gminie Jabłonna wygląda to inaczej. Z czego to wynika?
– Artykuł 18 o samorządzie gminnym mówi wyraźnie, to Rada kreuje politykę gminy, a wójt ją wykonuje. Tak naprawdę to jesteśmy najbardziej rozwiniętą strukturą demokracji lokalnej na terenie powiatu legionowskiego. My wypełniamy założenia ustawodawcy. My kreujemy politykę gminy, a wójt wykonuje. A że robi to w sposób nieudolny, to już jest inna sprawa.

Czy podziela Pan zdanie Arkadiusza Syguły o tym, że wójt inaczej postrzega rządzenie w samorządzie od innych?
– Tak. Wójt to jest taka „Zosia samosia”. Samorząd rozszyfrował na zasadzie „sam rządzę, a Rada to do czego jest mi potrzebna?”. Pan wójt często podkreśla, że jego wybrało 3,5 tys. ludzi. Ale radnych również wybrało 3,5 tys. ludzi. Wyborcy nie tylko obdarzyli wójta zaufaniem, ale również i Nas-radnych. Właśnie dlatego wójt powinien z nami współpracować. Tymczasem wójt się tylko promuje. Za poprzednich wójtów w dziale promocji pracowała tylko jedna osoba, a teraz pracują trzy. Można i tak rządzić tą gminą…

Ale każda gmina ma swój public relations.
– No ma, ale każda gmina oprócz tego, że ma ten swój public relations, to jeszcze coś sensownego się w niej dzieje. Za to może pozostałe gminy, jeśli chodzi o pełną jawność i przejrzystość na sesjach Rady Gminy, powinny wziąć przykład od nas? To, że my zadajemy mnóstwo pytań, to wynika z zainteresowania radnych tym, co się dzieje. Wie Pan, tu nie ma ciągłego poklepywania wójta po ramieniu na zasadzie, że wójt mówi „kupujemy tą nieruchomość”, a wszyscy działają na zasadzie „wójt powiedział, to my tak robimy”. Tutaj są pytania – po co, za ile, od kogo, czy potrzebne nam to i do czego ma to służyć? To są te pytania. No i jeszcze jedno. Jako jedyna Rada Gminy w całym powiecie legionowskim mamy głosowania imienne, a na dodatek nagrywane są sesje. Bo ludzie chcą i mają prawo wiedzieć za czym głosował ich radny! Wasza gazeta, co jakiś czas przeprowadza akcje za głosowaniami imiennymi na sesjach we wszystkich gminach naszego powiatu.

Tak zgadza się i na nasz apel nieprzychylnie reagują radni, jak i prezydent i wójtowie w pozostałych gminach.
– W 2004 roku to Modzelewski był autorem wniosku aby wszystkie głosowania radnych były imienne. Sporo czasu mi to zajęło aby przekonać radnych do tego typu głosowania. Jest to fantastyczna rzecz i wszystkie gminy powinny to wprowadzić. To było naprawdę ciężkie do przegłosowania, padało wiele argumentów na „nie”. Ale tą jawność, tą transparentność zaczęliśmy już ileś lat temu i kontynuujemy to.

Jak Pan myśli, skąd te opory przed jawnością głosowań wśród radnych z pozostałych gmin?
– Nie rozumieją istoty tego zagadnienia. To nawet dla przewodniczącego jest łatwiejsza praca. Poza tym, poprzez jawność każdy radny odpowiada przed swoimi wyborcami. Łatwiej jest wówczas radnego „rozliczyć” z podejmowanych przez niego decyzji. Dlatego u nas każdy radny dwa, albo i trzy razy zastanowi się przed podniesieniem ręki, bo wie, że jego wyborca będzie mógł wziąć sobie tą listę i zobaczyć jak on zagłosował. A tak to jest zawsze tłumaczenie, że „to Rada w stosunku 8-7 podjęła taką decyzję. A ty w której grupie byłeś? A ja już nie pamiętam”. Często podejmujemy uchwały np. na temat zdjęcia ochronności lasów i wyniki takich głosowań są bardzo różne. I to najlepiej obrazuje, kto ma jakie zdanie. Czy ktoś to zdanie zmienia, czy też nie zmienia. Jedna z osób raz była „za”, raz „wstrzymała się”, a kiedy indziej była „przeciw”. I teraz, wyborcy to będą widzieć w czyim interesie i dla kogo ta osoba działa.

Rozmawiał Dariusz Burczyński

Komentarze

7 komentarzy

  1. bunga bunga odpowiedz

    kończ waść wstydu gmiie oszczędz………..daj pan sobie siana i uwolnij naród od żartownisia marnego……:)

  2. Damian odpowiedz

    Modzelewski jest najsłabszym przewodniczacym jakiego rada gminy w jabłonnie miała. Nie zna sie na przepisach, jest stroniczy i arogancki, a nawet chamski. Takie zachowanie to moze w warsztaciku jest norma u imperatora. Nie nadaje sie nawet na radnego. Zenada.

  3. Cyrulik odpowiedz

    “Uznałem, że ustąpię ja, bo być może przyczyną zła w tej gminie jest Modzelewski” Co pan opowiada? Nie chciał być pan przewodniczącym i radni nie chcieli tego przyjąć do wiadomości? Panie Modzelewski proponuję zróbmy małe sprawdzenie. Proponuje publicznie na najbliższej sesji zrezygnować i wtedy zobaczymy, na co tak naprawdę może pan liczyć? Czekamy na sprawdzenie 🙂 .

  4. Krystian odpowiedz

    Dokładnie, też czytam z niedowierzaniem. Sam sobie zaprzecza. Oni kreują, a wójt źle wykonuje. Mieli okazję do przeprowadzenia referendum, to się wystraszyli. Wszyscy są siebie warci. A Chodorski ma pod górę bo jest spoza starego układu.

    Ps. Nie zapominajmy kto w Jabłonnie jest najdłużej w samorządzie, może to te osoby najpierw powinny być rozliczone ze swojej permanentnej niemocy?

  5. Jolka odpowiedz

    Przecież to rada podejmuje decyzje, a wójt je wykonuje, więc co za pierdy o słabym wójcie opowiada radny.To rada jest o kant tyłka potłuc.

    1. pamięć narodowa odpowiedz

      Jolu jeśli kreatywnośc ograniicza sie do chowania płaszczy robienia głupich min za plecami czy tez wpadanie w dziecięcą furie bo ktos ma inny pogląd to co tu gadać…….. ten pan radny ma wyjątkowo słaba pamięć 😉

  6. zdumiony to mało powiedziane odpowiedz

    pytanie klasyczne….skoro rada wie wszystko i jest od kreowania to czemu kreuje słabizne ?

Skomentuj bunga bunga Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *