LEGIONOWO. Bezradni wobec szczura

2017-05-11 2:10:47

Jak duże zamieszanie może wywołać wśród naszych służb i urzędników jeden bezbronny szczur, przekonał się o tym ostatnio jeden z mieszkańców Legionowa, któremu gryzoń utkwił w sedesie. Jak się okazuje, ponad 55–tysięczne miasto nie jest przygotowane na tego typu sytuacje…

Do całego, wydawać by się mogło kuriozalnego zdarzenia doszło w środę 19 kwietnia w jednym ze sklepów przy ul. Kopernika w Legionowie. W toalecie budynku sprzedawca zauważył szczura. Ponad pół kilogramowy gryzoń zaklinował się w muszli klozetowej.

Utknął w sedesie
– Najpierw zadzwoniłem po właścicielkę posesji i rozmawiamy, co z tym zrobić. Kombinowaliśmy, że może samemu go wyciągnąć, ale co jak ugryzie? Leczenie i seria zastrzyków, bo przecież szczury różne choroby przenoszą – opowiada mężczyzna. Zaczął on dzwonić po wszystkich instytucjach, które mogłyby zajmować się gryzoniami. Pierwszy telefon wykonał więc do straży miejskiej, gdzie opowiedział o swoim problemie. – Strażnik, który odebrał telefon zastanawiał się jak mogą mi pomóc, aż w końcu przyznał, że nie mają żadnych możliwości – kontynuował mężczyzna. Następny telefon wykręcił do straży pożarnej. Strażacy z legionowskiej jednostki po kilku minutach dotarli na miejsce, jednak również nie pomogli.

Chopin nie pomoże
– Dzwonię tam (do UM), odebrała urzędniczka, której opowiedziałem po raz kolejny tego dnia tą samą historię. W końcu powiedziała, że przełączy mnie do odpowiedniego referatu, no i… czekam. Czekam, a w tle gra muzyczka Chopina. Rozmowa powróciła, nikt nie odebrał. Dziewczyna podała mi bezpośredni numer do referatu, więc znów dzwonię, a tam znów tylko gra… Chopin. Dzwoniłem kilka razy, ale znów to samo, więc co? Przecież Chopin nie żyje, to mi nie pomoże, szczura nie wyciągnie – opowiada mężczyzna. W końcu w starostwie powiatowym poradzono mu aby wezwał sobie firmę deratyzacyjną. – Po 1,5 godziny przyjechali , a całą sprawę załatwili w 5 minut, a za usługę zapłaciłem 246 zł. Za co więc płacę podatki? Gdzie są odpowiednie służby? – zastanawia się mężczyzna.

Szczury w gestii sanepidu
Jak się dowiedzieliśmy straż miejska nie jest przygotowana na takie sytuacje, a miasto nie ma opracowanych procedur postępowania. Wydział Gospodarki Komunalnej UM został poinformowany o całym zajściu i ma ponoć zwrócić się do Powiatowego Lekarza Weterynarii w Nowym Dworze Maz., żeby ten, opracował dla Legionowa odpowiednie procedury. – Generalnie to nie jest moja działka, tylko Inspekcji Sanitarnej, bo to nie jest ochrona zwierząt, tylko ochrona ludności przed chorobami. Każdy właściciel terenu powinien utrzymać go w odpowiednim stanie sanitarnym, a więc i deratyzacja, ciąży na właścicielu terenu – sprawę skomentował Maciej Wierzchoń, Powiatowy Lekarz Weterynarii w Nowym Dworze. Jednocześnie dodał on, że gdyby taka sytuacja zdarzyła się na terenie miejskim, to obowiązek taki spoczywa na mieście, które powinno mieć do tego odpowiednią komórkę.

DB

Komentarze

2 komentarze

  1. Filantrop odpowiedz

    Redahtury co wy wąchacie? Aż się boje zapytać. Smogorzewski nieudacznik człowiekowi z wc szczura nie potrafi wyłowić. Dobrze że wasza wersja papierowa w wc sprawdza sie doskonale.

    1. Przem42 odpowiedz

      To chyba Ty coś wąchasz, skoro wszystko sprowadzasz do tak kretyńskich wniosków w swoim komentarzu.

Skomentuj Przem42 Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *