LEGIONOWO. Dlaczego bohater umarł?

2017-10-18 7:51:36

33-Robert uratował rodzinę z pożaru. W wyniku oparzeń trafił do szpitala gdzie zmarł. Prokuratura podejrzewa błąd w sztuce lekarskiej

Na początku lutego (TiO 8/2017) po raz pierwszy opisaliśmy historię 33-letniego Roberta Zycha, mieszkańca Legionowa. Kiedy w nocy z piątku na sobotę (10/11 lutego) w jego domu wybuchł pożar, nie zważając na swoje zdrowie ani życie uratował z niego cztery osoby.

Noc, która zmieniła życie w piekło

Dramat rodziny Pana Roberta rozpoczął się 10 lutego br. kiedy w jego domu w Legionowie wybuchł pożar. W chwili kiedy żywioł trawił dobytek życia 33-latka, w domu przebywały cztery osoby: dwoje dzieci, partnerka oraz matka. Mężczyzna nie zważając na niebezpieczeństwo uratował śpiące w domu dzieci oraz swoją partnerkę, a później pomógł wydostać się z domu swojej matce.

Śpiączka i walka o życie

Pan Robert z poparzeniami ciała II i III stopnia na powierzchni 30% ciała oraz poparzonymi drogami oddechowymi trafił do szpitala w Łęcznej, gdzie został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Z uzyskiwanych przez nas informacji wynikało, że stan zdrowia Pana Roberta ulega poprawie. Mężczyzna został wybudzony ze śpiączki, niestety zachorował na zapalenie płuc. Został zaintubowany, miał problemy z oddychaniem. Jednak udało mu się pokonać chorobę. W międzyczasie ze szpitala w Siemianowicach Śląskich, 31 marca została wypisana matka Pana Roberta. W rozmowie z 4 kwietnia z żoną 33-latka dowiedzieliśmy się, że stan zdrowia uległ poprawie. Mimo, że mężczyzna nadal był podłączony do respiratora oraz sztucznej nerki, badania z dnia na dzień były coraz lepsze. Niestety 14 kwietnia (Wielki Piątek) mężczyzna zmarł w wyniku zakażenia sepsą a sprawą zajęła się Prokuratura Regionalna w Lublinie (PR).

Sprawą zajęła się „Uwaga”

Śmiercią Pana Roberta zajęli się reporterzy programu „Uwaga”. W rozmowie z rodziną mężczyzny wyszły na jaw dramatyczne fakty, dotyczące opieki nad Panem Robertem w szpitalu w Łęcznej. Według rodziny mężczyzny, to właśnie przez brak należytej opieki mężczyzna zmarł. Wypowiadający się w programie prof. Jerzy Strużyna Koordynator wschodniego Centrum Leczenia Oparzeń Szpitala w Łęcznej na pytanie dziennikarki Czy do zakażenia Sepsą doszło w szpitalu odpowiedział, że na to pytanie nie odpowie nikt. – Każdy poparzony jest zakażony, zakażenie jest nieodzowną cechą wszystkich oparzeń powyżej 15 proc. ciała. Innego zdania jest żona Pana Roberta oraz partnerka, z którą mieszkał Pan Robert. Obie kobiety mają wiele do zarzucenia personelowi szpitala oraz sprawowanej przez niego opieki.

Śledztwo trwa pół roku

Po ponad pół roku od tragicznej śmierci Pana Roberta chcieliśmy uzyskać informacje od Prokuratury Regionalnej w Lublinie o wyniki prowadzonego śledztwa w sprawie śmierci 33-latka. W odpowiedzi od rzecznika PR prokuratora Waldemara Moncarzewskiego dowiedzieliśmy się, że w tamtejszej prokuraturze prowadzone jest śledztwo z art. 160 par 2 Kodeksu karnego oraz art. 155 Kodeksu Karnego dotyczących sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu przez lekarzy Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii Szpitala w Łęcznej w okresie od 11 lutego do 14 kwietnia br. W toku prowadzonego śledztwa zgromadzono pełną dokumentacje medyczną oraz przesłuchano personel szpitala a także rodzinę Pana Roberta. Zostali powołani biegli lekarze z zakresu medycyny sądowej, którzy ustalą czy do śmierci 33-latka doszło w wyniku popełnienia błędu w sztuce lekarskiej. Niestety na obecnym etapie nie jest znany termin zakończenia postępowania. Jak dodaje prokurator Waldemar Moncarzewski nikomu na tą chwilę nie postawiono zarzutów, wszystko jest uzależnione od opinii biegłych z zakresu medycyny sądowej

QK

Komentarze

2 komentarze

  1. malpractice odpowiedz

    Szkoda, że narażając swoje życie uratował innych, a sam poniósł najwyższa cenę…i to prawdopodobnie nie ze swojej winy. Kondolencje dla Rodziny

  2. Alex odpowiedz

    Masakra… szkoda chłopaka. Wygrał z pożarem, poparzeniami, itd a zabiła go rutyna i opieszałość naszej służby zdrowia. Sepsa z nikąd się nie wzięła…

Skomentuj Alex Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *