LEGIONOWO. Dorastałem na legionowskim osiedlu – wywiad z Bogdanem Kiełbasińskim, kandydatem na urząd prezydenta Miasta Legionowo

2024-04-17 6:46:37

Anna Szczepłek rozmawia z Bogdanem Kiełbasińskim, kandydatem na Prezydenta Miasta Legionowo


Anna Szczepłek: Znam Cię od lat, głównie z działalności w stowarzyszeniu i w radzie miasta. Teraz występujesz w nowej roli. O czym marzy kandydat na prezydenta Legionowa?

Bogdan Kiełbasiński: Jestem też jego mieszkańcem, więc dotyczą mnie te same bolączki, co każdego z nas. Dlatego zdecydowałem, że czas to zmienić. Nie chcę czekać kolejnych 5 lat, licząc na cud. Nie stać nas na oczekiwanie 10-20 lat na wymianę pieców węglowych, a tak ocenia tę sytuację w Legionowie Polski Alarm Smogowy w swoim ostatnim raporcie. Nie możemy pozwolić na kontynuację tego chaosu architektonicznego, postępującą betonozę i wycięcie ostatniej sosny. Sytuacja wymaga działania tu i teraz. Marzy
mi się Legionowo, które będzie takim naszym miejscem na Ziemi, z którego będziemy dumni. Często wyobrażam sobie, jak mogłoby wyglądać, gdybym miał wpływ na jego kształt.
Ulica Piłsudskiego stałaby się zieloną aleją od dworca kolejowego do Osiedla Sobieskiego. Czyste chodniki i ławeczki, kwietne łąki na trawnikach, przestrzeń bez natłoku często starych i nieaktualnych reklam. Przyjazna dla mieszkańców zabudowa, z zielenią i bliskim sąsiedztwem parku. Blisko żłobek, przedszkole i szkoła z otwartymi dla dzieci i młodzieży obiektami sportowymi w godzinach popołudniowych. Wygodny dojazd do Warszawy, rozwinięta bezpłatna komunikacja miejska, stacje wypożyczalni rowerów w całym mieście, aby jazda samochodem była jedynie koniecznością. Legionowskie targowisko ma również niewykorzystany potencjał. Sam często robię tam zakupy i lubię ten klimat. Rewitalizacja tego terenu z zachowaniem jego funkcji handlowej, to wyzwanie dla przyszłego prezydenta. Bardzo chciałbym zarazić mieszkańców moją wizją Legionowa marzeń, bo tylko wtedy ma szansę się zrealizować.

 

A.Sz. Dlaczego mieszkańcy mieliby na Ciebie zagłosować?

B.K. Legionowo potrzebuje zmiany i prezydenta, który rozwiąże piętrzące się od lat problemy i wniesie nową wizję rozwoju miasta. Ja ją mam. Zmiana w moim przypadku nie wiąże się z ryzykiem. Mam doświadczenie w samorządzie, ale także zawodowe w zarządzaniu. Jestem przedsiębiorcą, więc wiem, co to rachunek ekonomiczny i jak racjonalnie wydawać środki publiczne. Mieszkańcy znają mnie z działalności publicznej i wiedzą, czego można spodziewać się po Kiełbasińskim. Zawsze występowałem w interesie mieszkańców i tak będzie w przyszłości. Jestem dostępny dla każdego. Lata działalności społecznej spowodowały, że lubię kontakt z ludźmi i lubię być pomocny.

A.Sz. Jesteś przedsiębiorcą, prezesem lokalnego stowarzyszenia i radnym. Czy to wystarczy, żeby być dobrym prezydentem?

B.K. Aktywność społeczna daje człowiekowi siłę, uczy skuteczności, ale także pokory. Nawet gdy jesteś pełen wiary w swoje pomysły, spotykasz na drodze innych i musisz liczyć się z ich zdaniem. Słowo-klucz, to współpraca i nie mam na myśli tylko deklaracji. Wiele osób ma świetne pomysły w zaciszu domowym, a chodzi o to, żeby chciały o nich opowiedzieć, a potem je wspólnie zrealizować. Czerpię dużą satysfakcję, kiedy z koleżankami i kolegami ze Stowarzyszenia prowadzimy akcje charytatywne, organizujemy pikniki osiedlowe, składamy inicjatywy obywatelskie, czy wreszcie protestujemy w obronie interesów mieszkańców Legionowa. To jest bardzo dobry wzór do wykorzystania w pracy dla miasta.

A.Sz: Pochodzisz z Legionowa?

B.K: Można powiedzieć, że w Legionowie mieszkam od zawsze. Tu ukończyłem szkołę podstawową i liceum. Dorastałem na Osiedlu Jagiellońska. Od lat mam kolegów z sąsiednich bloków. To w Legionowie założyłem rodzinę i zbudowałem dom. Mieszkamy w nim do dzisiaj. Moja żona jest warszawianką, ale zdecydowaliśmy, że to Legionowo będzie naszym miejscem do życia. Moje dzieci tu się urodziły i chciałbym, by zawsze Legionowo było dla nich miejscem pełnym szczęścia.

A.Sz. Czy obecny legionowski samorząd może być wzorem
dla innych?

B.K. Jestem wystarczająco długo radnym, abym mógł dokonać oceny z szerokiej perspektywy. Był czas, kiedy miasto rozwijało się z pomysłem. Ale ostatnia dekada okazała się czasem straconym. Coraz więcej wysiłku idzie w utrzymanie się przy władzy niż w rzeczywiste zarządzanie miastem. Rada Miasta przestała pełnić funkcję kontrolną nad władzą wykonawczą, czyli prezydentem. Powołując w 2013 roku Spółkę KZB doprowadzono do przekazania jej majątku gminnego, wartego wówczas ponad 200 mln zł. Funkcję nadzorczą nad Spółką pełni jednoosobowo prezydent. To z założenia budzi wątpliwości i nie jestem odosobniony w tej opinii. Legionowski samorząd wymaga naprawy.

A.Sz. Wygrywasz wybory. Jaka byłaby pierwsza decyzja?

B.K. Audyt i zmiana funkcjonowania miejskiego monitoringu. Mam świetny program dla Legionowa – 50 konkretów. Przygotowaliśmy go po wielu rozmowach z mieszkańcami. Skorzystaliśmy też z pomocy specjalistów. Opiera się na 6 filarach, którymi są: komfort życia, edukacja/kultura/sport, bezpieczeństwo, zdrowie, przedsiębiorczość i społeczeństwo obywatelskie. Cały program można przeczytać w tym wydaniu gazety. Pragnę zaznaczyć, że wszystkie punkty programu są ważne i będę je realizował z pełną determinacją. Zrobię wszystko, aby Legionowo stało się miastem przyjaznym, z przestrzenią do życia, z czystym powietrzem i zielenią wokół nas, z bogatą ofertą kulturalną i edukacją na wysokim poziomie, bezpiecznym, oferującym wysoki standard życia, nie tylko osobom aktywnym zawodowo i młodemu pokoleniu, ale także seniorom.

A.Sz. Co powiesz naszym czytelnikom, by zmobilizować ich do głosowania 21 kwietnia?

B.K. To od nas mieszkańców zależy, w jakim mieście obudzimy się za 5 lat. Nie ma czasu do stracenia. Ważne jest, abyśmy wszyscy poczuli odpowiedzialność za wybory, jakich dokonujemy. Tak jak się to stało 15 października ub. r., bo Legionowo to nasza mała Ojczyzna. Samorząd jest najbliżej codziennego życia każdego z nas, dlatego jest tak ważny. Razem stwórzmy Legionowo naszych marzeń. Ja podejmuję to zobowiązanie i wiem, że nie zawiodę.

ASz

Komentarze

9 komentarzy

  1. Michał L. odpowiedz

    Debatowanie z człowiekiem, który notrycznie kłamie, manipuluje i obraża i ma to we krwi, nie ma sensu. Nie ma szans żeby wyjśc z tego nie obrzucony błotem. Obserwowałem te “debaty” podczas transmisji z Rady Miasta. I uważam, że nie powinien się z nim spotykać

    1. Mart odpowiedz

      Moim zdaniem, powinien właśnie sie spotkać i pokazać, że nie jest zadufanym w sobie bucem i prostakiem. To by wyszlo z rozmowy. A tak, to pozostaje znany tylko tym, ktorzy oglądali sesje RM. Kampania to kampania, i uchylanie sie przed konfrontacją z trudnym interlokutorem, nie świadczy na korzyść pretendenta do fotela. Bo co, jak bedzie jakas trudna sprawa do rozwiązania, to wlasnie tak jak Romek, nie przyjdzie do mieszkańców? To moje skromne zdanie. Nie oceniam człowieka, zauważam tylko błąd taktyczny.

      1. Victor odpowiedz

        Mart, to nie jest błąd taktyczny. Jeżeli idę ulicą i widzę , że stoi pijany żul opluwający ludzi to przechodzę na drugą stronę ulicy i nie szamoczę się z nim. I moim zdaniem nie robię błędu taktycznego tylko stwierdzam, że kontakt z żulem nie ma sensu. Wracając do debaty z wesolym romciem to ktoś na prawdę by uwierzył w jego zmianę na plus i ładne kulturalne słówka, które znikają z chwilą zakończenia debaty????? Jeśli nikt nie uwierzy to po co ta debata????? Pozdrowienia

        1. Mart odpowiedz

          Powtórzę się: Kielbasinski stracił szanse by spróbować dotrzeć do wyborców Smogorzewskiego, oraz pokazać, czym od niego się różni.
          Oni, po 22 latach stracili wogole rozeznanie i wyobrażenie, ze mozna inaczej. Wystarczy poczytać na fb komentarze wyznawców Romana.

          1. Victor

            żaden wyznawca sekty nie wystąpi z niej z powodu jakiejkolwiek debaty. Mózgi wyprane i tyle. A w dodatku, najczęściej mają w niej chleb pracując jak nie w urzędzie to w wodociągach czy innych spółkach miejskich. Nie bądźmy naiwni. A my wyborcy odbędziemy nasza debatę w niedzielę, przy urnie.

  2. Mart odpowiedz

    Szkoda, ze Pan Kielbasinski nie wziął udziału w debacie z Prezydentem Smogorzewskim. Moim zdaniem stracił przez to szanse zaprezentowania sie wyborcom tego drugiego.

    1. Victor odpowiedz

      Mart, debata ze Smogiem nie ma sensu. Poza tym, gdy ludzie czekali na rozmowę z Romciem ten miał ich w d..pie – patrz szkolą 4ka, gdzie kilkaset osób czekało na przyjście Prezydenta i chciało rozmawiać o sortowni śmieci. Co poza tym Romcio może powiedzieć, czego byśmy o nim nie wiedzieli? Znamy go od 20 lat. Dobrze ,że Pan Kiełbasiński go olał i nie rozmieniał się na drobne w polemice z całkowicie niewiarygodną osobą.

      1. Dariusz Nowak odpowiedz

        Jestem tego samego zdania, wszystko zostało powiedziane także głosami tak zwanego “żelaznego elektoratu” Smogorzewskiego, kogo miała ta debata przekonać, tych którzy piszą że wszystkie zamieszczone materiały, skany dokumentów, linki do artykułów to fałszerstwo ???

        1. Mart odpowiedz

          Debaty zwykle mają to do siebie, ze służą tym nie przekonanym, a którzy chcą iść na wybory. Ja np chętnie bym usłyszał, co ma do powiedzenia Pan Kiełbasinski, bo sesji RM nie oglądałem.

Skomentuj Victor Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *