Nawet wody zabrakło w kranie… KRÓTKO I NA TEMAT…

2022-02-22 7:40:30

Fot. KP PSP Legionowo Facebook

Istny koniec świata. W ostatnich dniach wszystko stanęło na głowie. Za wschodnią granicą wojna wisi na włosku, huraganowe wiatry o złowieszczych imionach: „Franklin”, „Eunice”, „Eugene” czy „Antonia” nadchodzą jeden za drugim, wyrywają drzewa z korzeniami i zrywają linie energetyczne. Na dodatek „Polski Ład” i związane z nim problemy. Z tego wszystkiego najmniejszym, bo już oswojonym problemem, wydaje się pandemia koronawirusa…

Niektórzy nie mają prądu już od kilku dni. A jak wiadomo dzisiaj niemal wszystko jest na prąd i bez niego ani rusz. Ogrzewanie, internet, wszelkie pompy, bramy wjazdowe i garażowe, nawet woda w kranie, dla tych którzy nie korzystają miejskiej sieci wodociągowej. Na numery alarmowe nie sposób się do dzwonić, bo zbyt wielu próbuje. Po godzinie czekania i wysłuchiwania, że „jesteś 48 w kolejce…”, połączenie jest zrywane, a ty słyszysz słowa: – „połączenie nie może być zrealizowane, zadzwoń później…”. Do tego już doszło, że paskach w telewizji pojawiły się napisy, aby nie dzwonić na nr 112. Pozostaje więc tylko czekać, aż służby usuną awarię. A nadzieja jest, bo co chwilę słychać sygnały szalejącej po mieście straży pożarnej, pogotowia energetycznego itp.

Jak nic nie działa, to może warto pójść na spacer i rozejrzeć się, co się dzieje? A tu połamane drzewa, wyrwane z korzeniami choinki, wiszące ze słupów i iskrzące kable energetyczne, przewrócone śmietniki i wiaty przystankowe, nieczynne latarnie, walające się i przenoszone przez wiatr śmieci. Zadowoleni mogą być chyba tylko miłośnicy obserwowania gwiazd na niebie. Bo z powodu egipskich ciemności, nic nie zakłóca im podziwiania: Wielkiego i Małego Wozu oraz Drogi Mlecznej.

Tymczasem lodówka się rozmraża, telewizor i komputer dalej nie działają, a nawet wody zabrakło w kranie. Okazało się, że postępujące po sobie wyłączenia i włączenia zasilania zakłóciły działanie awaryjnego systemu w wodociągach, który do tej pory nie zawodził. Pomimo większych kosztów, był on największym plusem podłączenia się do miejskiej sieci wodociągowej działającej zawsze pomimo przerw w dostawach energii. A więc zawodzi wszystko, na co liczyliśmy i co uznawaliśmy za niezawodne.

Na szczęście działa telefon, który zawczasu udało się naładować do pełna. A więc dzwonię, aby zapytać jak radzą sobie inni. Wychodzi na to, że różnie, w zależności od tego, gdzie kto mieszka i w jakim stopniu został dotknięty przez rozmaite rodzaje awarii. Wyraźnie zadowolony, a wręcz uradowany jest tylko jeden z kolegów. Okazało się, że jakiś czas temu zakupił sobie agregat prądotwórczy, właśnie na takie okazje. I teraz, po raz pierwszy, mógł go uruchomić i cieszyć się ze swojej zapobiegliwości.

Podzielił się także pewną ludową mądrością – „jeśli potrafisz liczyć – licz przede wszystkim na siebie”…

Maciej Lerman

Komentarze

3 komentarze

  1. milo odpowiedz

    W sytuacji jaką dziś mamy to nie tylko agregat trzeba kupić, ale także zapłki, świece, ryż i kaszę.

  2. Andrzej odpowiedz

    Prądu nie mieliśmy od soboty przez 3 dni. Setki telefonów i nigdy nie udało się nam dodzwonić do pge. Szkoda czasu na telefony do nich, Z pierwszych oszczędności też kupię agregat pradotwórczy, Bo na nich nie ma co liczyć.

  3. Emilia odpowiedz

    Najgorsze dziadostwo, to te telefony w elektrowni – zawsze nieczynne,kiedy pojawjają się awarie. Po co w ogóle podają te numery, one zawsze nie działają, własnie wtedy, gdy są najbardziej porzebne?

Skomentuj Andrzej Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *