PIŁKA NOŻNA. Remis w dziesięciu
2015-06-02 11:44:33
W przedostatnim meczu sezonu 2014/2016, a ostatnim na swoim stadionie, drugoligowi piłkarze Legionovii zremisowali ze zdegradowanym już Górnikiem Wałbrzych 1-1(0-0). – Gratuluję gospodarzom zwycięskiego remisu – powiedział na pomeczowej konferencji trener zespołu gości Jerzy Cyrak. Zabrzmiało to nieco sarkastycznie, ale biorąc pod uwagę fakt, że Górnik niemal całe spotkanie grał w liczebnej przewadze, stwierdzenie szkoleniowca było jednocześnie krytyką poczynań swojej drużyny
Mylił się ten, kto sądził iż zespól z Dolnego Śląska, który w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku przez sześć sezonów grywał w piłkarskiej ekstraklasie, przyjechał do Legionowa po to, aby się…”położyć”. Rywale stale jeszcze liczyli na „cud”, czyli wyprzedzenie na końcowej mecie trzeciej od końca Kotwicy Kołobrzeg. Wtedy to, przy jednoczesnym i ewentualnym wycofaniu się z rozgrywek pierwszoligowych Widzewa Łódź, liczba zdegradowanych zespołów spadłaby do dwóch i „górnicy” uciekliby spod stryczka. Przyjechali więc na Mazowsze powalczyć o zwycięstwo i trzeba przyznać, że już na samym początku meczu sportowe szczęście się do nich uśmiechnęło.
W trzeciej minucie meczu niefrasobliwe podanie Roberta Menzela do własnego bramkarza zakończyło się dla legionowian katastrofą. Piłkę przejął jeden z rywali (Marcin Orłowski), popędził z nią na bramkę i próbujący zapobiec nieszczęściu Paweł Waśków uciekł się do faulu za liną szesnastki. Decyzja arbitra (S. Smaczny) mogła być tylko jedna: czerwona kartka dla golkipera gospodarzy i rzut wolny dla gości.. Waśkowa w bramce zastąpił rezerwowy Mikołaj Smyłek, a miejsce – decyzją trenera – ustąpił mu pomocnik S. Czapa. Zaraz potem strzał Rafała Figiela (wyróżniający się zawodnik tego spotkania) z rzutu wolnego wylądował na poprzeczce legionowskiej bramki i na tym w zasadzie emocje pierwszej połowy tego spotkania się skończyły. Tzn.: grający w liczebnej przewadze goście uzyskali optyczną przewagę ale nic z niej wymiernego nie wynikało. Nasi zmuszeni do energiczniejszego biegania jakoś sobie radzili (szczególnie aktywny Kamil Tlaga. także młodziutki Sebastian Milewski), nawet przeprowadzili 2-3 akcje „pachnące” bramką, ale razili też niechlujnymi (niecelnymi) podaniami. W sumie słabiutkie widowisko.
Po przerwie optyczna przewaga gości wzrastała z każdą minutą. Kilka razy nawet zakotłowało się pod legionowską bramką, ale M. Smyłek wykazywał się dobrym refleksem i – trzeba przyznać – miał trochę szczęścia. Do czasu. Na 20 minut przed zakończeniem spotkania, po składnej akcji Górnika lewą stroną Kamil Śmiałowski (pojawił się na boisku po przerwie) pokonał naszego bramkarza. Potem jeszcze 2-3 razy goście mogli podwyższyć prowadzenie, ale… gola zdobyli gospodarze. Na cztery minuty przed zakończeniem meczu, bramkę dającą Legionovii remis zdobył, rzecz jasna głową –Szymon Lewicki. Najlepszy snajper naszej drużyny idealnie wyszedł do dośrodkowania z rzutu rożnego wykonywanego przez Karola Ziąbskiego. W samej końcówce Legionvia mogła nawet wyjść na prowadzenie, ale gościom dwukrotnie udało się zablokować drogę zmierzającej do siatki futbolówki. Innymi słowy: sprawiedliwości w tym co najwyżej przeciętnym spotkaniu stało się zadość, bo żadna z drużyn nie zasłużyła w tym meczu na zwycięstwo.
Legionovia z tym sezonem żegna się wyjazdowym meczem z Wisłą Puławy. Drugą ligę na boisku – co było zasadniczym celem zespołu – obroniła. Należy mieć nadzieję, że klub zdoła się też uporać z zastrzeżeniami komisji licencyjnymi PZPN (czytaj – strona obok) i po odwołaniu od decyzji i usunięciu rzecz jasna wszelkich wskazanych błędów, ta licencja na kolejny sezon zostanie Legionovii przyznana.
Oto skład Legionovii ze spotkania z Górnikiem Wałbrzych: Waśków – Goliński, Grudniewski, Menzel, Wieczorek, Tlaga (65’ Ziąbski), Krljanović, Milewski, Czapa (4’ Smyłek), Wolski (55’ Przybylski, 74’ Śledziewski), Lewicki.
JERZY BUZE