PIŁKA NOŻNA. Szkoda tego punktu
2015-05-05 2:29:03
W sobotę Legionovia przegrała na własnym boisku prawie już zremisowany mecz z Rakowem Częstochowa. Remis uciekł podopiecznym trenera Roberta Pewnika w ostatniej chwili, już w doliczonym czasie gry
Obrońca gości Przemysław Mońka pięknym, mierzonym strzałem z około 18 metrów nie dał żadnych szans, próbującemu interweniować bramkarzowi Mikołajowi Smyłkowi. Szkoda, dla legionowskiego drugoligowca, broniącego się przed spadkiem, każdy punkt jest ważny.
Zespół z częstochowskiego Rakowa przyjechał do Legionovia po serii trzech kolejnych wygranych. Strzał Mońki sprawił, że zwycięska passa podopiecznych trenera Radosława Mroczkowskiego jest kontynuowana, a zespól z okolic Jasnej Góry coraz poważniej zaczyna się liczyć w walce o pierwszoligowy awans.
W pierwszych 45 minutach zwycięzcy czerwono-niebiescy nie stworzyli sobie zbyt wielu sytuacji bramkowych. Za to gospodarze mogli objąć prowadzenie już w 12 minucie. Mieli, jak to określił na konferencji prasowej trener R. Mroczkowski – stuprocentową okazję. Jednak nie atakowany Marcina Figiel strzelił tak, że rakowski bramkarz Mateusz Kos – mógł się wykaza, nie tyle umiejętnościami, co opanowaniem.. Mecz w tej części był otwarty, mógł się podobać, choć w akcjach naszego zespołu po raz kolejny raziła dość spora ilość niecelnych podań, denerwowały kłopoty w akcjach jeden na jeden
Po przerwie częstochowianie zagrali dużo szybciej i lepiej. Konstruowali groźne akcje zaczepne, z minuty na minutę rosła ich nie tylko optyczna przewaga. Wprowadzony za ciemnoskórego Joshuę Baloguna – Artur Pląskowski, trafił w słupek legionowskiej bramki W tej samej akcji bramkę mógł zdobyć Wojciech Okińczyc, ale bramkarz Legionovii – Mikołaj Smyłek, złapał futbolówkę.
W 79 min. faulowany w polu karnym był znany z występów w Cracovii – Dariusz Pawlusiński. Sam poszkodowany podszedł do “jedenastki” i… trafił w słupek. Legionovia w tej odsłonie też miała swoją, nieliczną bo nieliczną, ale jednak szansę. Zbyt egoistycznie w dobrej sytuacji zachował się jednak Sebastian Czapa, a Adam Czerkas mógł tylko bezradnie rozłożyć ręce.
Ostatni kwadrans meczu, wraz z doliczonym czasem gry, przypomniał już „oblężenie Częstochowy”, z tą jednak różnicą, że oblegającymi bramkę byli futboliści z Częstochowy właśnie. O finale tej dominacji pisałem we wstępie. Dodam więc jeszcze tylko, że jakby nieszczęścia było legionowianom mało, to na „dodatek” Kamil Dankowski ujrzał na „do widzenia” czerwoną kartkę (za drugą żółtą w gradacji kar).
Oto skład Legionovii z tego spotkania: Smyłek – Tlaga, Dankowski, Menzel, Wieczorek, Odunka (83’ Maciejewski), Krljanović (73’ Pavić), Ziąbski, Figiel (80’Czerkas), Wolski (60’ Czapa), Lewicki. (jb)
P.S. Przed rozpoczęciem spotkania oba zespoły, publiczność uczcili minutą ciszy pamięć zmarłego byłego piłkarza, trenera Legionovii, śp. Stanisława Laskowskiego