Kameralistyka dla smakoszy
2015-05-20 10:17:00
Utwory kompozytorów epoki baroku na flet i organy zaprezentowano 17 V podczas kolejnej imprezy z serii Pozytywne wieczory muzyczne
ANTONI KAWCZYŃSKI
toiowo@toiowo.eu
Flecistka Agnieszka Kaćma i organista Jarosław Wróblewski wystąpili solo lub w duecie, grając Sonatę g-moll BWV 1020 Bacha, Folię hiszpańską Marin Marais, Ojcze nasz Georga Böhma, Auf meinen lieben Gott Buxtehudego, sonatę fletowąTelemanna, skomponowane przez Mercadantego wariacje na temat arii z opery Armida Rossiniego oraz Divertimento Bononciniego.
Jak widać, program dla melomanów wyrafinowanych, a nawet zblazowanych, takich, co z twórczości Jana Sebastiana nasłuchali się do syta Koncertów brandenburskich, Suit francuskich i angielskich, Wariacji Goldbergowskich, nie mówiąc o preludiach i fugach z Wohltemperiertes Klavier – i trzeba im teraz czegoś specjalnego. Takim specjałem jest Sonata g-moll, jak również pozostałe kompozycje wymienionych mistrzów. Można je zaproponować zwykłej publiczności, a jakże – pod warunkiem, że będą w równie mistrzowski sposób wykonane.
Sztuka wykonawcza, jaką objawił Jarosław Wróblewski, pozwoliła kontemplować urok małych organów, sycić się perlistością miło brzmiących nutek. Jednakże brzmienie fletu nie było już taką frajdą dla uszu. Artystka musiała być tego dnia niedysponowana. Zabrakło frazy pełnej, potoczystej, nośnej, śpiewnej, wolnej od przesadnej wibracji i niepożądanych domieszek akustycznych, jak towarzyszące zadęciu szmery i odgłosy wciąganego do płuc powietrza.
To, co napisałem, dotyczy fletu poprzecznego. W sonacie Telemanna został on zastąpiony fletem prostym i tu efekt był zdecydowanie lepszy. Chciałoby się ten drugi instrument słyszeć od początku do końca.
Próba przed niedzielnym muzykowaniem odbyła się w piątek i trwała trzy bite godziny. Publiczność nie zawsze zdaje sobie sprawę, ile starań wymaga przygotowanie koncertu; starań ze strony artystów ożywionych dążeniem do perfekcji oraz poczuciem odpowiedzialności wobec słuchaczy.