Rzecznicy Praw Rodziców nagrodzeni

2015-06-25 2:28:02

Karolina i Tomasz Elbanowscy – małżeństwo z Legionowa, które od kilku lat prowadzi Stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców, otrzymało nagrodę Człowieka Roku tygodnika „Wprost”. W ten sposób redakcja i czytelnicy docenili ciężką pracę twórców akcji „Ratuj Maluchy”, którzy walczą o prawo rodziców do decydowania o tym, kiedy ich dzieci rozpoczną naukę w szkole

Kilka dni temu redakcja tygodnik „Wprost” uhonorowała Was tytułem Człowieka Roku. Jak sądzicie, czy to wyróżnienie pomoże realizować misję Stowarzyszenia?
Karolina i Tomasz Elbanowscy – To dobrze, że o sprawie sześciolatków jest nadal głośno. Cieszymy się, że dzięki temu wyróżnieniu można raz jeszcze powiedzieć o problemach fatalnej reformy edukacji. I to właśnie teraz, w roku, w którym rząd chce posłać do pierwszych klas podwójną liczbę dzieci, w sztucznie skumulowanym roczniku. Tytuł przyznany przez „Wprost” traktujemy jako wyróżnienie dla wszystkich rodziców, którzy nie wpadli w obywatelskie odrętwienie, nie poddali się, jak chciałaby tego władza. Polska konstytucja mówi, że rodzice mają prawo do decydowania o sposobie edukacji swoich dzieci. Jednak ten zapis jest w naszym kraju teorią. Rodzice muszą się o to swoje konstytucyjne prawo dopominać. Cieszymy się, że „Wprost” docenił tę bardzo konkretną walkę o wolność w ważnym obszarze naszego życia.

Z którymi kandydatami na prezydenta spotkaliście się w trakcie kampanii wyborczej i jakie wrażenia wynieśliście z tych spotkań?
Wszyscy kandydaci, którzy spotkali się z nami, zapewnili nas o wsparciu wolnego wyboru rodziców. Prezydent Andrzej Duda, wówczas główny kontrkandydat Bronisława Komorowskiego, na spotkaniu 27 lutego, zapowiedział, że jeśli wygra wybory, skieruje pilnie do sejmu projekt ustawy jeszcze w sprawie sześciolatków z rocznika 2009. Już jako prezydent elekt, Andrzej Duda spotkał się z ekspertem, który przyjechał na zaproszenie naszej Fundacji: profesorem Davidem Whitebreadem z Uniwersytetu w Cambridge. Widać, że nowy prezydent interesuje się jakością edukacji i nie zapomniał o obietnicach złożonych w kampanii.
Jedynym kandydatem, który odmówił spotkania był Bronisław Komorowski. W czasie kampanii wyborczej podjęliśmy pięciokrotnie próbę spotkania z urzędującym prezydentem – za pośrednictwem pałacu, sztabu wyborczego, klubu PO w sejmie i dwóch prezydenckich ministrów – Tomasza Nałęcza i Ireny Wóycickiej. Niestety Bronisław Komorowski nie był zainteresowany rozmową w sprawie sześciolatków. Słyszymy dziś wiele głosów, że sprawa sześciolatków przeważyła o przegranej „pewniaka” jakim był prezydent z ramienia PO.

Czas wyborów to czas obietnic, z których później można polityków rozliczać. Czy po kilku latach prowadzenia akcji „Ratuj Maluchy” wierzycie, że sukces jest już widoczny na horyzoncie?
Walczymy nie przeciw komuś, ale dla kogoś, dla naszych dzieci. Sprawa ich edukacji jest zbyt ważna, żeby dać sobie z nią spokój. Zebraliśmy pod naszymi postulatami w sumie ponad 1,6 mln podpisów, za ich odrzucenie przyszło teraz zapłacić rządzącej koalicji. To lekceważenie rodziców przez najwyższych urzędników państwowych, pogarda dla procedur demokratycznych nas nie osłabiło, odwrotnie: dawało motywację do dalszej aktywności.

Gdy kilka lat temu rozpoczynaliście zbieranie podpisów, ale też wielokrotnie później, zarzucano Wam, że prowadzona działalność to część kampanii politycznej, że jesteście związani z jakąś partią. Czy gdyby zaproponowano Wam start w wyborach parlamentarnych, zgodzilibyście się?
Nie mamy zamiaru uczestniczyć w polityce opowiadając się po stronie konkretnej partii, bo nie jest to nasze zadanie. Założeniem naszej działalność było lobbowanie na rzecz rodzin oraz rodziców i reprezentowanie interesów tej grupy społecznej. I na tym się skupiamy. Rodzice, mimo że są najliczniejszą grupą społeczną i mimo że poprzez wychowanie dzieci mają największy wkład w budowanie Państwa i społeczeństwa, są jedną z grup najbardziej lekceważonych przez organy władzy państwowej i samorządowej. Ogrom tematów dotyczących codziennego życia rodzin i rodziców, na które wpływ mają działania władzy wymusił nasze działania.

Przez kilka lat oboje związani byliście z naszym tygodnikiem, a i teraz od czasu do czasu na łamach pojawiają się teksty Tomka. Powiedzcie mi, jak to jest: czy będąc dziennikarzami zaraziliście się pasją społecznikowską, czy też zarówno dziennikarstwo jak i prowadzenie stowarzyszenia o takim profilu wynikają z tych samych cech charakteru?
Na pewno nauczyliśmy się w „To i Owo” zasad rządzących polityką. Działania władzy są bardzo podobne na każdym szczeblu. Pracując jako dziennikarze poznaliśmy też prawa, jakimi kierują się media. To była bardzo dobra szkoła dla społeczników.
Zresztą i w „To i Owo” podejmowaliśmy różne akcje, min. zapomnianą już dziś inicjatywę „Legionowo bez barier”. Przygotowaliśmy naklejki promujące sklepy przystosowane do potrzeb niepełnosprawnych. Był też heppening, w ramach którego proponowaliśmy miejskim urzędnikom, żeby spróbowali przejechać na wózku inwalidzkim przez nowo oddane przejście dla pieszych. Okazało się wtedy, że wystający krawężnik praktycznie to uniemożliwia i trzeba to jak najszybciej poprawić.

Śledząc relacje w mediach ogólnopolskich wydaje się, że „uwłaszczenie” 6-latków wydaje się bardzo prawdopodobne w ciągu najbliższego roku. Któregoś dnia nadejdzie sukces i… co wtedy? Macie pomysły na dalszą działalność Stowarzyszenia? W jakich obszarach chcielibyście działać w przyszłości?
Skala zniszczeń w obszarze edukacji dokonanych przez wszystkich poprzednich ministrów jest tak wielka, że doprowadzenie do stanu, w którym jakość edukacji będzie traktowana priorytetowo, wymaga długiej i ciężkiej pracy. Dokonanie tak dużych zmian nie jest możliwe z dnia na dzień. Ale aktywność Stowarzyszenia to nie tylko akcje na rzecz powstrzymania niekorzystnych dla rodzin i dzieci rozwiązań w edukacji. Innym rodzajem prowadzonej przez nas działalności jest pomoc rodzicom pokrzywdzonym pochopnym odebraniem dzieci np. z powodu biedy. Prowadzony przez nas Telefon Wsparcia wiąże się bezpośrednio z daleko idącą ingerencją państwa w kompetencje rodziny. Na mocy nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, w gminach powołano zespoły interdyscyplinarne. Otrzymały one uprawnienia do monitorowania rodzin, zbierania i przetwarzania ich wrażliwych danych osobowych, w tym o stanie zdrowia czy nałogach. Ich pracownicy otrzymali również prawo, w sytuacji kiedy uznają, że zagrożone jest życie lub zdrowie dziecka, odebrać je rodzinie. W ciągu 24 godzin sędzia musi jedynie potwierdzić tę decyzję podczas rozprawy o tymczasowe odebranie dziecka. Niestety, w wielu gminach prewencyjnie odbiera się dzieci z rodzin np. z powodu biedy, tylko po to, by uzasadnić sensowność funkcjonowania samych zespołów interdyscyplinarnych.

Oznacza to, że przepisy i aparat państwa działa nie rzecz rodziny, a po to, by się „wykazać”…
Niestety tak. Tym samym przepisy wspomnianej ustawy najdotkliwiej uderzają w normalne, niepatologiczne rodziny – borykające się np. z problemami finansowymi, wielodzietne, korzystające z pomocy opieki społecznej czy posiadające dziecko z najróżniejszymi zaburzeniami – np. ADHD. Fatalna ustawa w połączeniu z bezdusznością i nadgorliwością urzędników skutkuje stale wzrastającą liczbą rodziców, którym bezzasadnie zabiera się dzieci. Telefon Wsparcia jest jedynym tego rodzaju miejscem w Polsce, gdzie rodzina może otrzymać merytoryczną pomoc, by nie stracić dzieci. Zakres oferowanej pomocy jest zależny od rodzaju zgłaszanego problemu: podejmujemy działania mediacyjne, pomagamy zagrożonym rodzinom dotrzeć do odpowiednich specjalistów, zdobyć zaświadczenia, opinie lekarskie, które pozwolą uniknąć odebrania dziecka, wpieramy ich emocjonalnie oraz pomagamy na etapie walki w sądzie.

Rozmawiał
Robert Szydlik

Stowarzyszenie i Fundacja Rzecznik Praw Rodziców
——————————————-
Działamy tylko dzięki pomocy darczyńców.
Twoja pomoc jest ważna.
Nr konta 28 2490 0005 0000 4500 2748 0168
Fundacja Rzecznik Praw Rodziców,
ul. Steinhausa 2/52; 02-747 Warszawa

Podobne artykuły

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *